Nie wiem, czy to tylko takie moje zboczenie, czy bardziej powszechne zjawisko, ale mam zwykle taką osobistą, wewnętrzną listę wakacyjnych pragnień u progu lata. Nie spisuję ich nigdy, po prostu noszę w swojej głowie, czy może raczej w sercu, taki niewidzialny spis rzeczy ważnych i odhaczam wirtualnie, jedną po drugiej. Moja sezonowa „bucket list” tworzy się po cichu zwykle już od połowy zimy, kiedy to fantazje o lipcu czy sierpniu mam najsilniejsze. Mówiąc „rzeczy ważnych” nie mam na myśli solidnych sandałów dziecięcych, kremów z filtrem, ani wygodnych mebli tarasowych, choć i te sprawy ogarniam. Moje wakacyjne rzeczy ważne są równie nieuchwytne, co ta lista.
U progu lata zawsze mam chęć nieodpartą nażreć się truskawek pod sam korek. A później czereśni, fasolki, bobu, malin i śliwek. Przed wakacjami mam zwykle na liście całą masę sezonowych smaków, wiem, że przede mną sernik z truskawkami, tarta z kurkami, jagodzianki, a z soczystych pomidorów będą najlepsze sałatki w roku. Mój niewidzialny spis rzeczy ważnych zawiera kwestie istotne jak opalenizna, uzyskana podczas upałów na plaży w Górkach Zachodnich. Jak letnia burza z piorunami. Słuchanie świerszczy w gorące noce. Zapach zieleni po deszczu. Wieczorny spacer przez wieś, robienie bukietów z polnych kwiatów. Wypłynięcie na środek jeziora żabką krytą, najchętniej o zachodzie słońca. Kajaki. Koncerty pod chmurką i ta masa muzycznych uniesień, które nigdy nie są tak intensywne jak pod chmurką właśnie, koniecznie latem. Moja „bucket list” składa się kwestii wakacyjnych wagi najwyższej, jak chodzenie boso po trawie, przesiadywanie na tarasie z zimnym, białym winem, jadanie obiadów w knajpach, ale tylko takich ze stolikami na dworze. Chodzenie w klapkach i sukienkach przez bite dwa miesiące, non stop. Słuchanie świerszczy, szumu morza i ciszy lasu. Wąchanie dzieci aromatyzowanych słońcem, dojrzałych brzoskwiń i żywicznych sosen przy plaży.
U progu lata mam chęć nieodpartą nażreć się lata. Pod korek.
Jeszcze się nie zażarłam, choć były lasy, łąki i jeziora, truskawki, kurki i maliny. Dzieci pachniały jak trzeba i morze szumiało dokładnie tak, jak chciałam. Bo zwykle też nieśmiało dopisuję do mojej listy marzenie o najkrótszej choćby zmianie planszy. Nie licząc na wiele, żeby się potem nie rozczarować, wprowadzam na nią ze znakiem zapytania jakieś nowe widoki, zapachy i smaki. Obrazki z innej bajki. Wąskie uliczki jakiegoś miasteczka na południu. Któreś z ciepłych, turkusowych mórz. Kamienne domki, kolorowe drzwi, jakieś kamieniste zbocza czy oliwne gaje.
Teraz więc jadę się nażreć do syta. Najeść się obrazków, uliczek, turkusowej wody, nasycić się cykadami i zapachami południa. Jadę odhaczyć z wirtualnej listy, dopisaną na samym jej dole pozycję „urlop w ciepłym kraju?”. Tak, urlop w ciepłym kraju! Ale przed wylotem jeszcze śliwki, brzoskwinie, wieczór na tarasie i koncert pod chmurką. Bo każda chwila jest cenna, a lato żreć należy wszystkimi zmysłami oraz pod korek.
Pod sam korek.
Zawsze.
Błyskawiczne ciastka francuskie ze śliwkami i/lub brzoskwiniami
Coś dla pragnących nażreć się owoców późnego lata, przy jednoczesnym zachowaniu tych ostatków sierpnia na sprawy donioślejsze niż ślęczenie przy piekarniku. Arcyproste i wspaniałe ciastka – kruche, maślane, owocowe, lekko już jesienne z tymi śliwkami i cynamonem. Roboty przy nich tyle, co nic, a całe mnóstwo przyjemności.
Składniki:
(na 15 sporych ciastek)
- 1 opakowanie ciasta francuskiego
- kilka śliwek, 1-2 brzoskwinie
- kilka łyżek śmietankowego serka śniadaniowego (jak Philadephia)
- cukier (brązowy lub waniliowy, u mnie ksylitol)
- cynamon
- opcjonalnie: płatki migdałowe
Przygotowanie:
- nagrzać piekarnik do 180 stopni
- ciasto rozwinąć i pokroić na kwadraty (u mnie trzy pasy na szerokość i pięć wzdłuż, czyli 15 sztuk)
- rozwinąć papier do pieczenia na blasze i przenieść na nią kwadraty ciasta, smarować każdy odrobiną serka (ok.pół łyżeczki)
- posypać serek szczyptą cukru i układać na nim pokrojone w dość cienkie plasterki owoce (po 3-4 plastry)
- wierzch oprószyć dodatkową porcją cukru i cynamonem
- piec przez ok. 15 minut, do czasu aż ciasto uniesie się i zezłoci, przed podaniem można obsypać płatkami migdałowymi
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
A odnośnie ciasta francuskiego…
Wczoraj zrobiłam ciasto francuskie z figami i serem (zrobiłam z pleśniowym tym razem), posypane tymiankiem, Twojego przepisu. Chyba już po raz setny :):):) W ubiegłym roku, na urodzinach, jako danie na stole (też z dynią), zrobiło wrażenie!
Świetne są Twoje przepisy 🙂
Fantastyczna strona,genialny język, świetnie piszesz. Zwłaszcza o tym lecie, by się go nazrec. Sorry, ale mój telefon nie zna wyrazu „nazrec” po polsku.
Uwielbiam takie ciastka 😍 ja podprażam migdały na patelni, dopiero doprawiam trochę cukrem i cynamonem. Taką mieszankę daję na śliwki. Migdały są bardziej aromatyczne. Polecam
Ciasteczka naprawdę przepyszne, ekspresowe no i ciasto francuskie w lodówce nie zalega. Dzięki, pozdrawiam.
Już kilka przepisów na ciasta ze śliwkami przetestowałam tego lata, ale że z francuskim to nie pomyślałam. Inspirująco!
Czytasz w moich myślach i też tak mam „swoją summer bucket list”. Niebieskie niebo, białe ubrania, jedzenie na zewnątrz itd. A odnośnie „nażarcia się lata” to tego roku zrobiliśmy odwrotnie: zamiast lecieć gdzieś na zamknięcie sezonu, polecieliśmy na rozpoczęcie ( już w marcu) i też działa – apetyt na sezon ten sam. Pozdrawiam
Bardzo fajnie wyglądają 🙂 Ciekawy przepis!