Przychodzi czasem taki moment w życiu, kiedy trzeba powiedzieć sobie: „dość”. Teza ta – tyle śmiała, co odkrywcza – zastosowanie ma do wielu dziedzin, ale mi chodzi o jedną, szczególnie w moim życiu aktualną. Przyszedł bowiem teraz taki moment, kiedy czujemy, że należy wreszcie zacząć inwestować w przeżycia. Nie dlatego, że wszystkie przedmioty już mamy. Ani nie dlatego, że wcześniej wcale tego nie robiliśmy. Trochę dlatego, że w sytuacji, kiedy koszt rodzinnych wczasów zagranicą to równowartość zabudowy kuchni, a ty postanawiasz zmienić mieszkanie, to jednak wybierasz kuchnię, a nie wczasy. Trochę dlatego, że nawet jeśli się robi, co się kocha, ale od trzech lat miewa się latem czas tylko na krótkie wypady, to człowiek jedzie na oparach i czuje, że dłużej nie pociągnie.
Przyszedł więc taki moment, kiedy trzeba powiedzieć sobie: świat się bez nas nie zawali. Wypisujemy się z codzienności na trzy tygodnie. Przyszedł taki moment, kiedy mówimy „do zobaczenia kiedy indziej”: nowszy samochodzie, suszarko kondensacyjna, ekspresie ciśnieniowy, rzutniku i ekranie, desko tarasowa. To nie was potrzebujemy pilnie i desperacko. Potrzeba nam przeżyć. Odpoczynku, słońca, odmiany, resetu, inspiracji i doznań. Kolorów i smaków. Potrzeba nam siebie.
Przyszedł teraz taki moment, kiedy trzeba powiedzieć „ahoj, przygodo!” i wszystko inne mieć w nosie.
Jak kraść, to miliony! Jak wytęsknione, wyczekiwane, nareszcie prawdziwe wakacje – to Azja! Jesteśmy potężnie podekscytowani, po uszy w ogarnianiu wyjazdu, bo organizujemy go na własną rękę. Za dwa tygodnie zostawiamy za sobą szare ulice, zamarźnięte szyby, szkolne dzwonki, lunchówki, asapy, korki. Zostawiamy wszystko, co nudne i przyziemne i lecimy tam, dokąd serce się rwało już od paru lat. Lecimy ku słońcu, przygodzie i ku smakom najulubieńszym. Na pewno przywiozę stamtąd dla Was mnóstwo inspiracji, tymczasem – ponieważ nie mogę myśleć o niczym innym – już wkręcam się w tajskie aromaty. Tym razem na słodko – naleśnikowa wersja mango sticky rice, czyli cudowne połączenie ryżu, kokosa i soczystych owoców w prostym, naprawdę przepysznym daniu.
biała deseczka w geometryczny wzór – boguslavskaya
Naleśniki ryżowo – kokosowe z mango
Prawdziwe niebo w gębie! Niezwykle delikatne, cieniutkie, rozpływające się w ustach naleśniki z chrupiącą jak cienki opłatek „falbanką”, aksamitnym kremem kokosowym i soczystym mango. Cudowne! Jedyny problem z nimi jest taki, że wychodzi ich z jednej porcji dość mało 😉
Składniki (na ok. 8-10 sztuk)
ciasto naleśnikowe:
- 1 puszka (400 ml) mleka kokosowego
- 100 mąki ryżowej
- 2 jajka
- 2 łyżki oleju (rozpuszczonego kokosowego lub masła, ew. inny bezwonny np. z pestek winogron)
- 2 łyżki syropu klonowego (lub daktylowego, z agawy itp., lub cukier puder)
- ok. 10 łyżek wody
- szczypta soli
krem kokosowy:
- 300 g serka (najlepiej śmietankowy śniadaniowy a la Philadelphia, choć ujdzie także twarożek z kubeczka)
- 3 łyżki pasty kokosowej*
- 2-3 łyżki syropu klonowego (lub dowolnego słodzika)
olej do smażenia (u mnie kokosowy)
do podania: dwa dojrzałe mango, pokrojone w kosteczkę (najlepiej zrobić to poprzez odcięcie dwóch dużych kawałków po bokach owocu, nacięcie ich ostrym nożem w kratkę, tylko do skórki, na końcu wystarczy wywinąć płat mango i odkrawać z niego kosteczki)
Przygotowanie:
- wszystkie składniki zmiksować ze sobą na gładką masę i odstawić ciasto na pół godziny (uwaga, ważne! na szybko wylane na patelnię będzie się rwać)
- po tym czasie przemieszać jeszcze raz ciasto łyżką, nagrzać patelnię i posmarować ją tłuszczem (nanoszę małe cząstki oleju kokosowego i rozsmarowuję pędzlem lub kawałkiem ręcznika papierowego)
- smażyć na średnim ogniu z obu stron, podawać z twarożkiem zblendowanym z pastą kokosową i syropem, posypać świeżym mango (lub zawijać je wraz ze serkiem do środka)
*czyli takiego naturalnego musu z orzecha kokosowego, używam tej firmy
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Super! Gratuluję decyzji. Tajlandia jest piękna i bardzo łatwo się po niej podróżuje. Mili ludzie, sympatyczne ceny, zachwycające widoki. Byłam w ubiegłym roku z dwulatką, do dziś mówi o Buddzie i Bangkoku.
Hej a gdzie kupić paste kokosowa?
jest dostępna w wielu sklepach ze zdrową żywnością, podlinkowałam ten „mój” na dole przepisu
Pamiętam, jak jedna z moich przyjaciółek powiedziała mi: wiesz już jestem na tym etapie, że wolę kupić sobie szafę do salonu niż pojechać na wczasy. Pomyślałam sobie wtedy – o rany, to straszne. Ponoć tak miewają ludzie dojrzali. I ja zatem nigdy nie dojrzeję, bo każda szafa i kuchnia przegrywa u mnie na starcie z jakąkolwiek podróżą. Jak już będę stareńka, nie będzie przecież miało znaczenia, jakie przedmioty posiadałam w ciągu życia, jedynie to, co udało mi się przeżyć i zobaczyć. Bawcie się zatem dobrze, zwiedzajcie i korzystajcie ze słońca, egzotyki. A deski i takie tam inne to się później ogarnie. 🙂
Bawcie sie dobrze! Zazdroszcze wakacji. Sama nie bylam jakies 2 lata, bo wlasnie lodowka, samochod itd. Niekonczaca sie lista.
A z rzeczy praktycznych: ostatnio znalazlam w internecie sposob na krojenie mango. Wystarczy odciac po obu stronach pestki i te polowki oddzielic od skorki przy pomocy szklanki… Ciezko to opisac, a to na prawde banalnie proste. Widzialam to na YouTube u Domestic Geek. Polecam!
Cudownego pobytu Agnieszko dla Was ???????? to czego zazdroszczę to tych tajskich smaków ????????????
Zazdroszczę i już czekam na relacje. Nauczyłam się ekscytować cudzymi wyprawami, gdyż w moim wypadku łatwiej jest kupić szafę niż wyjechać na rodzinnie na wakacje. Mam 4 dzieci i taki wyjazd, choćby w obrębie Europy, to są już kosmiczne koszty. Dlatego proszę koniecznie wszystko dokładnie opisz :). Ogromnie jestem ciekawa wrażeń Twoich córek.
Te naleśniki wyglądają obłędnie! Kiedyś próbowałam robić je z mąki gryczanej, ale rozpadały się i smakowały średnio – na mące ryżowej jednak lepiej 😉 Koniecznie muszę kupić pastę kokosową!