Wszystko, co mogło pójść źle, poszło. Kiedy w sylwestrowe południe kolega małżonek podniósł swe połamane ciało z wyra, rozchodził się nieco i stwierdził, że może jednak da radę pójść na imprezę, byłam w czarnej dupie. Od poprzedniego dnia przekonana, że czeka nas Sylwester z Jedynką, zaprzestałam przygotowań. Gdy je wznowiłam, cały wszechświat zdawał się mówić, żebym przestała kombinować. Jakkolwiek nie planowałam imprezy w bikini, moja wewnętrzna pedantka zabrała się za ogarnianie wszystkiego, co zapuszczone, by szybko stwierdzić, że moja sylwestrowa depilacja woskiem zakończy się w połowie pierwszej łydki – wosk wyszedł, podobnie jak dezodorant i rajstopy (znowu!). Połamany kolega był cokolwiek mało przydatnym partnerem w ogarnianiu domu, dzieci i obiadu, ja dodatkowo w szczycie peemesowej odrazy do samej siebie, czułam się więc jak najgorszy kocmouch, drugi dzień w dresie, bez makijażu, biegająca między Hanką, a kuchnią, Zośką a praniem, do tego jeszcze ta do połowy wydepilowana łydka i pacha o zapachu mężczyzny (błagam, powiedzcie, że nie tylko ja to robię, kiedy niespodziewanie kończy mi się się dezodorant!). Mimo wszystko decyzja zapadła – idziemy. Zośka i Polkowski dobrzeją, impreza opłacona, nie robimy siary, ubieramy dzieci i wywozimy do babci. I tu kolejny zonk – podczas ubierania ujawniła się gorączka Hanki! Wprawdzie żadna kosmiczna, a i młoda była całkiem na chodzie, ale jednak – cała akcja znowu zawisła na włosku. Mimo że Hanula u baby miała się dobrze i sytuacja zdawała się opanowana, każda matka zrozumie, jak bardzo mieszane były moje uczucia, kiedy wbrew wszystkim przeciwnościom, robiłam sobie oko i sączyłam pierwszego drinka. Mój wewnętrzny doctor Jeckyll krzyczał – zostań! Wszyscy są chorzy, a ty wyglądasz jak gówno, masz półtorej owłosionej nogi i pachniesz mężczyzną! Mr. Hyde natomiast podszeptywał, jak skończy się picie alkoholu przed telewizorem, podpowiadał, jak długie i szerokie będą potoki łez, które, jako że w szczycie pms-a, wyleję z powodu niewykorzystanej szansy na wyjście z domu, ile ja znaczeń temu dopowiem i jak będę się pławić we własnym nieszczęściu, oglądając wijącą się na scenie Beatę Kozidrak. Podjęliśmy nawet desperacką próbę dokupienia w ostatniej chwili brakujących akcesoriów (plus kociej karmy, która jak się okazało – też wyszła), ale zaliczyliśmy tylko kolejny fakap, wjeżdżąc do centrum handlowego na pięć minut przed zakmnięciem po to tylko, bo później przez kwadrans z niego wyjeżdżać.
Suma summarum, wszystko jak zwykle skończyło się nieźle. Kot dostał tuńczyka, a ja ostatecznie wyglądałam podobno wcale nie najgorzej, a i nie sądzę, żeby ktoś dojrzał lub wyczuł moje pielęgnacyjne oszustwa, jako że nóg ani pach nie eksponowałam. Hanula dała radę, a może raczej opiekująca się nią wzorowo baba. Tak czy inaczej – nowy rok przywitaliśmy jednak w Sopocie, w towarzystwie znajomych, daleko od kanapy i dzieci. Obyło się bez łez. Nóżką było potupane, swoje wypite, wykrzyczane i wycałowane. Słowem – rytuał przejścia odprawiony wraz z wszystkimi towarzyszącymi temu tradycyjnie gusłami i rekwizytami. Przeszłam więc rytualnie w ten nowy, wytrzeźwiałam, po dwóch dniach wreszcie zamknęłam się na pół godziny w pokoju (grożąc, że jak znów ktoś będzie ode mnie coś chciał, to zabiję) i podsumowuję.
Taki blog to jednak fajna sprawa jest, bo daje możliwość przezscrollowania własnych wspomnień z dwunastu miesięcy w kwadrans. Wspomnienia są to cokolwiek przypudrowane, a przez to – bilans łaskawszy. Nie widać na zdjęciach tego, co za aparatem, w jakim pośpiechu, nerwach i chaosie nierzadko powstawały te fotografie. Jak miotałam się spocona, by zdążyć, zanim Zośka się rozmyśli, a Hanka poryczy, żeby uchwycić trzy uśmiechy między fochem starszej, a tym, jak młoda spierdziela. Na zdjęciach łatwiej pokazać szczęśliwą rodzinę, nie widać na nich napięć małżeństwa, w którym każde miało w ubiegłym roku swoje zawodowe pięć minut i nikt nie chciał ustąpić drugiemu, tworząc warunki domowe sprzyjające robieniu kariery. Taaa, to byłby jak dla mnie leitmotiv ubiegłego roku. O tragizmie dylematów, o desperackich próbach walki pary trzydziestolatków o minimalny choćby work-life balance (w wydaniu innym niż on – work, ona – life), o z góry skazanej na przegraną walce o partnerstwo oraz o miotaniu się między miłością do rodziny, a frustracją, jaką ta generuje w związku z niemożnością zaspokajania własnych potrzeb i ambicji – o tym mogłam w ubiegłym roku całą książkę napisać, gdybym tylko miała czas. Trochę pewnie szalę goryczy przechylają ostatnie dni, kiedy to każde z nas próbuje od tygodnia chwilę popracować w domu, ale udaje nam się to wśród chorujących dzieci i obowiązków domowych bardzo mizernie. Bo jak tak scrolluję – to nawet biorąc poprawkę na to przypudrowanie – nie było w sumie tak źle. Docenić muszę rozliczne radości i sukcesy, które nam się jednak w tym chaosie przytrafiły. Przypłacone zmęczeniem i zaniedbaniem samej siebie, ale jednak wielokrotne przyrosty czytelników i obserwatorów mojej tu twórczości. Niewdzięczna byłabym, gdybym nie doceniła tych kilku wyjazdów i wakacji, które były naprawdę cudownymi nagrodami za naszą pracę. No i te dziewczyny nasze, co to je naprawdę nieraz miałam ochotę ukatrupić podczas rozlicznych wyjazdów ich ojca, a które rosnąc i rozwijając się pięknie dają jednak dużo powodów do szczęścia. W minionym roku zyskałam trzydzieści tysięcy nowych czytelników, uczennicę, której co chwilę wypadały kolejne zęby i roczniaka – łobuza w miejsce dwumiesięcznego gluta, który z kolei zębów zyskał pół paszczy.
Mam wiele marzeń i planów na przyszły rok, o większości nie chcę tutaj publicznie rozprawiać ani deklarować osobistych postanowień. Niektóre z nich wykluczają się wzajemnie, więc trzeba je jeszcze przemyśleć. Bo jak pogodzić marzenie o nowym mieszkaniu z potrzebą spokojniejszego życia i redukcji stresów? Jak zaspokajać ambicje ciągłego rozwoju i jednocześnie wyjść z samotności, więcej czasu mając na znajomych i przyjaciół? To są rzeczy, których ja nie umiem pogodzić, to moje ubiegłoroczne porażki, z których nie wiem, czy potrafię wyciągnąć wnioski. 2015 był dla mnie rokiem domowym, to jednocześnie moja słabość i siła, źródło frustracji i inspiracji, ograniczenie i wolność, to moja sfera prywatna i publiczna. W domu mieszkam i pracuję, domem się zajmuję i dzielę z tysiącami ludzi. Tak, moje największe marzenie na nowy rok to nowy dom, bo w tym obecnym czuję, że opuszcza mnie już siła, że potrzeba mi przestrzeni, zmiany i bodźców, by móc inspirować dalej innych, że o samej sobie nie wspomnę. Czy damy radę tak gnać, żeby sięgać po więcej? Czy to nie gwałt na idei work-life balance w najczystszej postaci? I wreszcie – czy będzie mi dane mieć w 2016 tylko takie dylematy z gatunku problemów pierwszego świata?
„Być może istnieją czasy piękniejsze, ale te są nasze”* – przypominam sobie i spieszę zakończyć ten przydługi wywód. 2015 dał mi zadyszkę, do mety dobiegłam zasapana, w szerokim rozkroku. Na finiszu ledwo zipałam zrezygnowana, próbując złapać oddech, pełna wątpliwości, czy warto było tak gnać, by osiągnąć jednak ostatecznie całkiem niezły wynik. Dopiero to spojrzenie wstecz na trasę, którą przebiegłam, dało mi siłę. Przypomniałam sobie wszystkie te piękne widoki po drodze i pomyślałam, że gdybym szła wolno, zobaczyłabym mniej. Postaram się więc utrzymać to tempo. 2015 – dziękuję za piękne widoki i nowe możliwości. 2016, czas start!
*Jean-Paul Sartre
A kto dobrnął do końca, temu złożę życzenia noworoczne 😉
Życzę Wam, żebyście przez ten 2016 przeszły w takim tempie, jakie Wam odpowiada, niezmiennie kolekcjonując piękne widoki po drodze. Pomyślności, kochane!
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Polko Kochana, pomyślności w Nowym Roku i spełnienia marzeń, a gdybyś na tę kawę ( i ciasto) albo spacer wciąż miała ochotę i poszukiwała aktualnie towarzystwa, to zawsze możesz śmiało pisać do mnie, bo ja też – mimo, że wydaje się, że intensywnie pracuję- mam wrażenie, że za bardzo w samotności (jeśli można tak rzec przy dwójce dzieci;)) okupuję domowe pielesze, co szczerze już mi bokiem wychodzi ; )
PS. Zdradzisz mi, co to za koc/pościel/mata cudna w balony na jednym ze zdjęć <3 ?
Moniko, tu znajdziesz odpowiedź na Twoje pytanie 😉
https://mrspolka-dot.com/piekna-normalnosc/
dzięki, Susannaromana 😉 Monika – zdecydowanie trzeba wyleźć z chaty w nowym roku!
Wspaniale się czyta! lekko z uśmiechem pod nosem, zawsze temat w punkt i z humorem, bardzo bardzo lubię tu przychodzić! Co prawda nie mam jeszcze dzieci, ale im więcej oglądam Waszych zdjęć i czytam Twoje przemyślenia to chciałabym kiedyś stworzyć taki team jaki tu prezentujesz 🙂 Dla mnie matka wzór, prawdziwa, szczera i bardzo oddana. Mogłabym tak nawijać w superlatywach bez końca. Życzę Wam dużo zdrowia i swojego wymarzonego miejsca na Ziemi, spełnienia zawodowego, najlepszych dni! Pozdrawiam serdecznie
Ola
dziękuję Ci bardzo, Ola!
Wszystkiego dobrego w 2016 roku Tobie i całej Twojej rodzinie 🙂 Dużo siły i wytrwałości i wielu powodów do uśmiechu. Pozdrawiam serdecznie.
Skąd jest ten biały stolik z drewnianymi nogami?
jeśli chodzi o ten z drewnianym blatem i białymi nogami, to zrobił mi go mąż z resztek kuchennego blatu i nóg z allegro 😉
Nie mam dzieci i teoretycznie jestem całkiem smarkata, bo kończę dopiero 25 lat. Po dwóch latach pracy w wymarzonym miejscu czasami mam ochotę wgryźć się w najbliższą ścianę. Z nerwów, ze stresu, z tego, że jestem zbyt mało idealna i nie wyglądam jak milion dolarów.
Ale wchodzę na Twojego bloga i czytam kolejne wpisy i bije z nich energia codzienności, przetacza się w poszczególnych tekstach kula energii ze wspólnego powietrza. Z codzienności, o którą przecież trzeba się starać i trzeba ją zamiatać i emocjonalnie i fizycznie po pieczeniu babeczek w kuchni. Imponuje mi Twoja codzienność: nieidealna, ale lubię chropowatości. I lubię tę energię, która z niej bije. Dzięki za nią! 🙂 Niech energtyczna kula toczy się też w 2016 roku! 😉
wow, fajne słowa, miło mi, że tak to odbierasz – dziękuję! czerp zatem tę energię pełnymi garściami i trzymaj się z dala od ścian!
Polko mam jeszcze do Ciebie pytanie dot. zdjęć. Skąd Twój mąż ma takie fajne, bawełniane krótkie spodenki? Ma je na letnim zdjęciu z córkami, z Hanią w wózku. Już chyba kiedyś widziałam podobne w ciemnym kolorze u niego i tak by mi się podobały dla chłopa mego. Zdradzisz?
Poza pytaniem powiem tylko, zdjęcia robisz fantastyczne i że dzieci masz piękne i pięknie rosną Ci te dziewczyny, dużo zdrówka dla nich.
jasne – kupiłam mu je w Pull&Bear na letnich wyprzedażach
Wszystkiego Najlepszego w Nowym Roku :)Jesteś dla mnie inspiracją a moje córki uwielbiają Twojego Bloga.Pozdrawiamy Maria Gaja i Zoja
dziękuję! pozdrowienia dla Was, dziewczyny! (boskie imiona!)
Ja Ci życzę książki – Twojej wlasnej. Takiej łatwości w pisaniu, lekkim, przyjemnym, dowcipnym tylko pozazdrościć. Opatrzysz ją pięknymi zdjęciami, z tym też problemu żadnego, jak widzę, nie będziesz miała. Modelki między fochami uchwycisz, przekupując jakimś słodyczem zrobionym na sesję. Sprzedaż murowana!!!!!!
haha, myślę, że najpierw trzeba by zostać gwiazdą internetów, żeby wydać taką książkę 🙂
Gwiazdą internetów, mówisz? A Ty niby kim jesteś? 🙂
Hehe nie tylko Ty. Ja też podkradam. Dezodorant, żel pod prysznic i piankę do golenia… Twój rok pędził jak pendolino. Mój był jak stara lokomotywa, sunąca po torach. Mam poczucie, że zmarnowałam go strasznie. Nic nowego nie zrobiłam. Niczego się nie nauczyłam. Tobie życzę siły mnóstwo! Sobie wiary…że coś się dobrego w tym roku wydarzy…
uff, dzięki 😉 A Tobie życzę, żeby lokomotywa przyspieszyła, jeśli brakuje Ci wrażeń, pozdrawiam!
Spełnienia marzeń w szczególności tego nowego domku i dalej pisz i fotografuj dla nas takie cudowności.
Uwielbiam Cię czytać, oglądać, jesteś moją inspiracją.
I choć nie wygrałam w żadnym Twoim konkursie to i tak nie przestałam Cię lubić.
hehe, dzięki 😉 w konkursach wzięło udział grubo ponad tysiąc osób, a nagród było kilka, nie sposób uszczęśliwić każdego.
Pięknie, dodajesz skrzydeł 🙂 noi zarazilam sie wirusem skandynawskim, nie ma juz dla mnie ratunku 🙂 pozdrawiam Cie serdecznie i życzę szczęścia i siły (mi tez sie przyda, mam dwojke rozbojnikow Hanke 2 latka i Karola 4 latka).
spokojnie, to niegroźny wirus 😉
A mnie w zeszlym roku tu nie bylo jestem szczęśliwa ze tu trafiłam i teraz jestem codziennie I dziękuję Ci za to że tak wspaniale piszesz wywołując uśmiech na ustach i motywację,Ja matka trojki dzieci słomiana wdowa czasami mam dośc wszystkiego ale gdy wejdę popatrze na zdjęcia poczytam jakoś lepiej robi sie na sercu.
Życze Ci w Nowym Roku spełnienia marzeń i osiągnięcie zaplanowanych celow.
Pozdrawiam Marta
Marta, niesamowicie miło mi to czytać, to niemal jakbym zbawiała świat swoją pisaniną 😉
Wszystkiego najlepszego! 🙂
Tak trzymaj !!!!!
Jesteś the Best !!!!!!
Kontrowersyjna, nieprzewidywalna, tylko uczyć się od Ciebie asertywności, pozdrawiam i czekam na Twój 2016 rok !
Lubię jak dużo piszesz 🙂
Wszystkiego dobrego na Nowy Rok !
Wszystkiego najlepszego Polko dla Ciebie i Twojej rodzinki w tym nowym 2016. Dziękuję za ten rok, w którym mialam szczęście Cie poznac – kolejny tez zamierzam spędzić zaglądając do Ciebie często.
świetnie napisane like always zresztą 😉 Dezodorant podkradam zawsze gdy mój się skończy;)
Fajnie, że udało się jednak wyrwać na Sylwka:)
Wszystkiego dobrego Aga, niech w nowym roku spełni się wszystko o czym marzysz, Twój blog jest najlepszy cała reszta wydaje się szmirą, a tekstów to już nawet nie czytam 🙂
szmiry są ale też jest wiele dobrych 🙂 pozdrawiam
haha, dziękuję 😉
czyli moje kciukasy za zabawę sylwestrową pomogły 🙂 aż szkoda, że nie mieszkam w 3mieście bo bym z tej okazji na kawkę Cię wyciągnęła 😉
pomogły, dziękuję 🙂
Polko wszystkiego najlepszego w 2016 roku 🙂 Podczytuję Cię już od jakiegoś czasu i już nie wyobrażam sobie 2016 roku bez Ciebie. Wiesz ja nie mam dzieci i właśnie tym brakiem usprawiedliwiam brak towarzystwa. Wydawało mi się, że dzięki dzieciom nawiązuje się więcej kontaktów. Dzięki tobie widzę, że jednak nie do końca tak jest. Każda z nas poszukuje siebie w pędzie codziennego życia i ludzi dzięki którym czujemy się po prostu dobrze. Obojętnie czy jest się matką czy nie. Będę na pewno do Ciebie zaglądać. Mobilizujesz 🙂
dzięki, Agnieszka! ja myślę, że dużo trudniej jest utrzymywać kontakty towarzyskie mając dzieci. te nowe znajomości rzadko są takie wymarzone, to raczej grzecznościowe kontakty z paniami z piaskownicy, mamami koleżanek, nic rozwojowego w każdym razie u mnie.
Wszystkiego dobrego w Nowym 2016!!! ???????????????? Dla mnie mijający rok był pełen nowości i dzikiego pędu- rozstanie, nowe mieszkanie, nowe oblicza bycia samotną mamą, już bez męża na orbicie i w tle, choc ciagle jeszcze z jego oddechem na plecach (nie dosłownym ;)). Nowa praca, nowa szkoła chlopcow, nowa pierwsza klasa Średniego. Duzo wszystkiego. Bardzo nam był potrzebny teraz ten świąteczny czas, by wreszcie zwolnić i nabrać świeżego powietrza w płuca. Cenie sobie bardzo Twoją szczerość i poczucie humoru :)! Pozdrawiam!
Mała Mi, co za rok! Dużo siły Ci w takim razie życzę w tym nowym!
Dzięki za cudne wpisy. Czytam popijając noworocznego szampana bo dopiero dziś mam czas się go napić. Życzę spełnienia planów w Nowym Roku!!!!
Może i przypudrowane te wspomnienia jak piszesz, ale mega piękne! Wygląda na to, że rok miałaś bardzo owocny i oby tak dalej, pod czym zapewne podpiszą się wszyscy czytający Twoje teksty. Wszystkiego co najlepsze, najpiękniejsze i najpyszniejsze w Nowym Roku 🙂
Polko! Wszystkiego pięknego w Nowym Roku dla Ciebie. Spełniania się kolejnych marzeń.
Zaglądam tu regularnie od ponad dwóch lat. Jak już kiedyś podkreślałam: wiekowo dzieli nas dekada, ale może właśnie dlatego tak chętnie tu wchodzę: bo trochę jakby przecierasz mi pewne szlaki. 2 lata temu mogłam poczuć jedność jedynie w kwestiach kulinarnych. Teraz, gdy w niedalekiej perspektywie widzę wyprowadzkę z akademika i urządzanie mieszkania: dochodzą kolejne wspólne sprawy. Chciałabym móc podobnie podsumować rok 2025. Dziękuję, że jesteś!
P.S. W tym roku przerzucałam kanały w Sylwestra, na jedynce tuż przed północą była akurat Maryla 😉 Beatę zgarnął Polsat ;d musiały się stacje jakoś podzielić… ;d
haha, Maryla, najgorzej! Dzięki, Małgosia, za te ostatnie dwa lata, mam nadzieję, że będziesz wciąż znajdowała coś dla siebie tutaj
Wariatka. I to kochana w dodatku. Pisz, spełniaj marzenia, sprawiaj , że szara Kowalska po przeczytaniu Twojego kolejnego wpisu poczuje, że jest całkiem normalna. Szczęśliwego Nowego Roku.
dzięki, postaram się poprawiać humor wszystkim Kowalskim 😉
Wspaniały wpis z cudownymi zdjęciami, zresztą jak wszystkie u Ciebie. Często tu jestem, czytam, oglądam, podziwiam, niestety nigdy nie komentuję a dziś postanowiłam napisać Ci wszystkiego dobrego w Nowym Roku, realizacji planów, spełnienia marzeń, zdrówka i uśmiechów 🙂 pozdrawiam
dziękuję za te życzenia, komentuj częściej!
Kiedy bd juz tak ciepło.. My narazie łapie my chwilę i uprawiany sporty zimowe.. sercem jednak wolimy lato????
Pf. oczywiście, że dobrnęłam do końca ! Tak lekko się Ciebie czyta 🙂
Sczęśliwego Nowego roku dla całej rodzinki !!! 🙂
🙂 Matko ależ się obśmiałam:-) Kobieto jesteś cudna! Taka prawdziwa i naturalna, do tego wspaniale piszesz, aż chce się więcej! Córy masz boskie, a Hanka bije wszystkich na głowę i ta skwaszona minka-CUDO:-) Całej Waszej rodzince życzę również wszystkiego NAJ i oczywiście marzeń spełnienia, szczególnie tych najbardziej skrytych:-) Ściskam
dziękuję, Lussi 🙂
Kocham cię Agnieszka za to twoją codzienność i „normalność”. jesteś dla mnie nie tylko niesamowitym źródłem inspiracji wnętrzarskich, kulinarnych ale przede wszystkim twoje kobiece i matczyne dylematy są bardzo trafione w punkt. I są mi bardzo bliskie. ściskam i życzę nam wszystkiego najlepszego na 2016
dziękuję !!!
To jeszcze ja – niesamowitej, pozytywnej energii na każdy dzień tego nowego roku. I żeby nie brakowało chwil do zapamiętania, opisania, obfotografowania. I żebyś często myślała „chwilo, trwaj, jesteś piękna!”. Czerpię od Ciebie całymi garściami inspiracje, uśmiecham się i ronię łzę czytając, dobrze, że jesteś!
A przy okazji mam pytanie – skąd skrzynka z napisem „first aid” widoczna na jednym ze zdjęć? Od dawna szukam czegoś takiego 🙂
dziękuję! a skrzyneczka jest baaardzo starej kolekcji House Doctor, sprzed kilku lat, z Amazing Decor
Dziękuję bardzo, a skrzyneczka jest sprzed kilku lat z Amazing Decor, to House Doctor.
Wszystkiego dobrego w nowym 2016 roku 😉 mam pytanko widziałam u Ciebie ekspres chciałam zapytać o firmę? jest świetny bo niewielki i taki właśnie poszukuję. Jeszcze raz wszystkiego dobrego dla Ciebie i dziewczyn i męża oczywiście 😉
Coś mi się mocno zacina Twój blog od paru dni- nie wiem, czy przyczyna leży po mojej stronie, ale wpisy wcale mi się nie otwierają w Safari, natomiast w Chromie trochę się zacinają. Tak tylko daję znać, na wypadek, gdyby był to jednak jakiś problem techniczny z blogiem 🙂
Pianka męża dobra rzecz, a weź miej faceta z brodą!! 😉 Życzę Ci tego domu, energii, siły, inspirujących ludzi i nowych przyjaźni . I czasu jakoś nie wiem, czy więcej czy może żebyś nauczyła się odpuszczać? 😉 Fajnie się Ciebie czyta, więc pisz dla nas dalej i zarabiaj kokosy 🙂
Dziękuję!!!
Zdecydowanie piękny miałaś rok! Cudnego Nowego! A bloga uwielbiam i dzień bez niego to dzień stracony! Zatem zamykaj się częściej, żeby do nas mówić 🙂 Uściski!
Po raz kolejny powiem,ze uwielbiam Twoj blog!!
Jestes dla mnie inspiracja jesli chodzi o przepisy,mieszkanie i w ogole cala estetyke 🙂 koniecznie powinnas wydac ksiazke z przepisami na piekne pastelowe zycie!
Wszystkiego dobrego na 2016 rok!! Pozdrawiam serdecznie
Droga Polko,
Uwielbiam zaglądać do Twojego bloga. Dowcipnym lekkim językiem piszesz o macierzyństwie i z nim związanych tematach dnia codziennego. Choć czasami miewam chwile zwątpienia, czytając Twoje posty mam często uśmiech na twarzy, a jednocześnie wrażenie, jakbym czytała o sobie samej. Jest to bardzo podnoszące na duchu, kiedy czujemy, że nie jesteśmy jedyne ze swoim problemem.
Życie mamy nie jest łatwe. Miło jest oglądać uśmięchnięte buzie mam i ich dzieci na facebooku czy instagramie, ale nie każdy pamięta, że za tym kryją się często nieprzespane noce, monotonia dnia codziennego, brak czasu na samorealizację czy chociażby dla samej siebie, ograniczone możliwości, chwile zniecierpliwienia, znudzenia, nadszarpnięte więzi małżonków czy kontakty ze znajomymi.
W zamian są bezcenne chwile radości i szczęścia, pierwszy uśmiech, kroki, słowa, dotyk dziecięcych delikatnych nóżek, słodki widok śpiącego maleństwa, czy przytulający się bezbronny bobas. Można by mnożyć.
Nie zmienia to faktu, że bywa trudno, czasem bardzo trudno.
Oczywiście każda historia jest inna, zależy od temperamentu malucha czy usposobienia, zorganizowania mamy i wielu innych czynników więc nie chcę generalizować.
Ponieważ sama mam dwóję dzieci, w tym takiego malucha jak Twoja Hania, dlatego przeglądając Twojego bloga, a zwłaszcza Twoje podsumowanie roku jestem pełna podziwu i gratuluję, bo w tym trudnym, niewątpliwie wymagającym dla kobiety okresie wykonałaś kawał dobrej, profesjonalnej roboty. Zdaję sobie sprawę ile kosztowało to zaangażowania i wyrwanych chwil z dnia i nocy, aby uzyskać taki efekt. Jesteś wsparciem mentalnym, podtrzymującym wiele z nas na duchu, przewodnikiem kulinarnym dla tych mniej zaawansowanych, doradcą zakupowym. To ogromna wartość dodana i możesz być z siebie szalenie dumna. I choć pewnie nie jestem najgorszą z mam, to w tym samym okresie nie zdołałam wykonać tak wielkiej, wyjątkowej pracy, tylu zdjęć (choć je uwielbiałam robić) i tylu pysznych dań, ciasteczek, koktaji, lodów i deserów dla dzieci, nie mówiąc już o wkładzie pracy na rzecz innych osób. Częściej raczej usprawiedliwiając swoje zmęczenie niż wprawiając w czyn nowe przedsięwzięcia czy chociażby nowości kulinarne i zdrową kuchnię. Dlatego uważam, że mimo chwil zwątpienia, które niewątpliwie ma każda z nas, jesteś silną, ambitną kobietą, konsekwentnie dążącą do celu. I trzymam kciuk, abyś dalej miała siły i chęci rozwijać swojego bloga, inspirować nas i podtrzymywać na duchu, a w nowym roku, życzę Tobie spełnienia najskrytszych marzeń i tych motywujących inspiracji, o których marzysz. Jesteś nam – mamom – bardzo potrzebna! Tak trzymaj! Jak by to powiedzieli w korporacji na podsumowanie roku ‘well done’ ;).