podróże

projektowanie po skandynawsku – inspiracje prosto ze Sztokholmu

Dla wielu to głównie łosie, koniki Dala, Pipi Langstrupf i „Dzieci z Bullerbyn”. Dla innych – cynamonowe bułeczki i kiszone śledzie. A dla mnie Szwecja to harmonia. Autentycznie – kojarzy mi się z ładem, spokojem, z jakąś taką równowagą. Nie wiem, czemu bardziej – czy to te przestrzenie, wielkie połacie lasów i szerokie plaże, czy ta spójna architektura, czy może szwedzkie lagom – idea pracowania, posiadania i życia z umiarem, w sam raz. Takie mam skojarzenia, ale i doświadczenia – czułam to wyraźnie podczas każdego z trzech pobytów w tym kraju. Podczas ostatniej podróży ze zdziwieniem odkryłam, że ten szwedzki spokój obecny jest nie tylko na prowincji, w małych miasteczkach, ale też w stolicy. Taki klimat dużego miasta znam tylko z Kopenhagi, coś więc musi być w ten skandynawskiej mentalności, że potrafią tam stworzyć miasta obfitujące w możliwości i atrakcje, a jednocześnie tak kojąco zrównoważone. Tak inne od pozostałych europejskich stolic.

Taki właśnie jest Sztokholm – spójny i urokliwy, pięknie łączący stare z nowym, naturę i cywilizację. Mądrze połączony z wodą, pełen wysmakowanych detali i cichych zaułków. Wystarczy wejść w jedną z bocznych uliczek, by zapomnieć, że jest się w stolicy wielkiego kraju. Witają tam małe skwerki, urocze domki, zieleń. I cisza, absolutnie zaskakująca cisza. Odniosłam wrażenie, że to miasto żyje w cudownie spokojnym rytmie, nie widziałam pośpiechu, nie słyszałam hałasów, klaksonów. Widziałam dobrą jakość życia, nie tylko dlatego, że byłam w zamożnym kraju, bo też i tego się tam kompletnie nie czuje. Ludzie mają klasę, owszem, ale widać też powściągliwość właściwą dojrzałym gospodarkom. To jest ugruntowany dobrobyt, żadnej konsumpcji na pokaz. Szwedzka, czy też szerzej – skandynawska jakość życia – to otaczający zewsząd ład, spójna estetyka, zrównoważone tempo, poczucie bezpieczeństwa. Brak nerwowości, wielkomiejskiego chaosu, zero napinki na większe, lepsze i droższe. Dojrzałość i klasa.

Sztokholm

Dopiero to doświadczenie pozwoliło mi zrozumieć istotę skandynawskiego designu. Trochę już czułam, z czego on wynika, rozumiałam jak spleciony jest z tamtejszą kulturą i stylem życia. Ale podczas mojej czerwcowej wizyty w Sztokholmie na zaproszenie (szwedzkiej) marki Electrolux, na własne oczy zobaczyłam powściągliwość, umiar, prostotę, taką wyważoną radość życia. Zobaczyłam miasto, w którym częściej niż sieciowe fast-foody spotyka się ekologiczne piekarnie i kafejki z domowym ciastem. Zobaczyłam miasto dla ludzi i filozofię projektowania przestrzeni czy przedmiotów właśnie po to, by służyły ich wygodzie i przyjemności. Bo tam, gdzie nie trzeba martwić się o przetrwanie, jakość życia to nie mieć, tylko być.

Móc jeździć do pracy na rowerze, a po wyjściu z biura – spotykać się ze znajomymi w knajpce nad wodą. Na lunch zjeść kanapkę z prawdziwego chleba, bez pośpiechu. Celebrować wolny czas. Gotować ze zdrowych składników. Kupować mniej, dobrej jakości. Mieć różany ogród w centrum stolicy. Wyprawiać przyjęcia pod chmurką. Chodzić na ryby, na jagody, na wycieczki do lasu. I szanować tę przyrodę, która tyle nam daje.

To właśnie dla mnie znaczy szwedzkość, łoś i Pipi są tylko dodatkiem.

ulice Sztokholmu
szwecja
sztokholm
GOTOWANIE JAKO SZTUKA – KOLACJA W FOTOGRAFISKA

Pierwszego dnia w Sztokholmie, po kilkugodzinnym wczuwaniu się w ten szwedzki klimat, przyszedł czas na kolację. I to był najlepszy (i najpyszniejszy!) sposób, w jaki Electrolux mógł przekazać zebranym w Sztokholmie dziennikarzom i blogerom swoją filozofię. Zamiast nudnych pogadanek – niezapomniane doświadczanie miasta, z którego wywodzi się marka, połączone z doświadczaniem jedzenia. Przygotowanego z szacunkiem do sezonowych, lokalnych składników, przy wykorzystaniu najnowszych technologii. Kombo idealne! W scenerii pięknego muzeum fotografii, przy zachodzącym nad miastem słońcu, jadłam rzeczy absolutnie niezwykłe. Zaskakujące fakturami i aromatami połączenia smaków, wyczarowane dzięki świadomemu wykorzystaniu różnych temperatur. To dlatego w każdym daniu chrupiące przeplatało się z kremowym, puszyste z jędrnym, a chłodne z ciepłym, w sposób naprawdę zjawiskowy.

fotografiska sztokholm
sztokholm fotografiska
fotografiska
fotografiska
fotografiska electrolux
muzeum fotografii sztokholm
ZRÓWNOWAŻONY DESIGN, PROJEKTOWANIE SKUPIONE NA CZŁOWIEKU

Że w tym kraju komfort, równowaga i dobrostan są na pierwszym planie, miałam przekonać się też kolejnego dnia. Nie tylko w trakcie wykładu naczelnego projektanta Electrolux – Simona Bradforda. Jakkolwiek ciekawe było to, co mówił, mnie najbardziej uderzyła spójność przekazu z otoczeniem, w jakim go słuchaliśmy. Słowa o projektowaniu skupionym na człowieku, jego wygodzie i przyjemności, nie wybrzmiałyby tak, gdyby nie przestrzeń siedziby Electrolux. Spodziewałam się bowiem jakiegoś oszklonego wieżowca, klimatu korporacji, stukania obcasów o marmurowe posadzki, biurowego szumu telefonów, rozmów i kopiarek, jakiejś nerwowości, właściwej tego typu miejscom. A zastałam spokój. Miękkie podłogi, przytulne zaułki, drewniane regały, rośliny, kąciki do rozmów, fotele-muszelki, kantynę z tarasem i bujanymi krzesłami z wikliny. Żadnej bieganiny, zero stresu, kameralność i łagodność.

Słowa o designie dla ludzi, o projektowaniu sprzętów, które odpowiadają na dogłębnie zbadane potrzeby, brzmiały w tym miejscu autentycznie i inspirująco. Jako socjolog i eks-marketingowiec niesamowicie doceniam to, że Electrolux to po prostu mądra marka. Że dostrzega społeczne megatrendy, zmieniające się paradygmaty i potrzeby. Że robi szeroko zakrojone badania etnograficzne i analizy online, żeby wytropić wszystkie irytujące detale, które składają się na doświadczenia konsumentów w codziennych sytuacjach – gotowania, pieczenia, przechowywania w lodówce, prania, suszenia, sprzątania. Żeby wykonywanie tych czynności było proste, intuicyjne i przyjemne.

electrolux sztokholm
siedziba electrolux
biuro electrolux
electrolux design
electrolux
PRAWDZIWIE INTUICYJNA KUCHNIA Z NOWĄ LINIĄ SPRZĘTÓW ELECTROLUX

Ta podróż z doświadczaniem szwedzkiego stylu życia i tamtejszej filozofii projektowania nie byłaby pełna bez przekonania się na własnej skórze, czym jest intuicyjne gotowanie. Bez spróbowania szparagów z parowego piekarnika. I jajek, perfekcyjnie ugotowanych na miękko, przy pomocy termosondy inteligentnej płyty. Kurczaka, nad którego soczystością czuwał ten sam specjalny termometr. Bez przeklikania programów do smażenia steków i gotowania warzyw, które pomagają dobrać czas i temperaturę do konkretnego dania. Bez kręcenia obrotową półką w lodówce i zachwycenia się, jak genialne to jest w swojej prostocie. Wszystko to próbowałam, klikałam i podziwiałam. Nie tylko, że ładne czy nowoczesne, ale autentycznie wykorzystujące wiedzę o tym, czego ludzie potrzebują w kuchni. Co ich wkurza, co irytuje, co im nie wychodzi i czego nie rozumieją. To naprawdę nowe podejście do projektowania domowych urządzeń – nie prześciganie się w wymyślaniu kolejnych bajerów, a znajdowanie funkcjonalnych luk i wypełnianie ich prostymi rozwiązaniami.

Nowa linia prawdziwie intuicyjnych urządzeń kuchennych Electrolux to cała, kompleksowa seria sprzętów – od płyt indukcyjnych przez piekarniki, kuchenki mikrofalowe, okapy, zmywarki i chłodziarki. Produktów jest wiele, ale wszystkie łączy jedna idea – by każdy z łatwością mógł poczuć się we własnym domu jak szef kuchni. Prostota, funkcjonalność i innowacyjny, skandynawski design – chyba nie muszę wspominać, że to wszystko, co lubię w kuchni?

O samych produktach jeszcze ode mnie usłyszycie, zamierzam bowiem niebawem we własnym domu wejść na wyższy level gotowania 😉

warsztaty kulinarne
electrolux warsztaty
electrolux piekarnik
biuro electrolux sztokholm
electrolux sztokholm

Za cudowną, szwedzką przygodę dziękuję marce Electrolux, która jest partnerem tego wpisu.