z jednej bajki

Pamiętam jak na studiach (a byliśmy wtedy zaangażowaną społecznie młodzieżą akademicką w sztruksowych marynarkach) przyglądaliśmy się z moim obecnym małżonkiem, a wówczas chłopcem, takiej kategorii par: po trzydziestce, lubiący piesze wycieczki i wakacje w Bieszczadach, oboje w identycznych polarach i kurtkach turystycznych. Przyglądaliśmy się ze zdumieniem i ze strachem chyba też trochę. Byli dla nas, przeintelektualizowanych studenciaków, synonimem obciachu w swoich białych adidaskach, tacy schludni i praktyczni w tych niebieskich, wodoodpornych softshellach i czerwonych alpinusach. Te sportowe kurteczki były jak obrączki, tylko lepiej widoczne, już na dużą odległość komunikowały, że mamy do czynienia z małżeństwem, starym i dobrym w dodatku. Takim, w którym nikt już nie ma odrębnego gustu ani własnego zdania, a w którym indywidualne osobowości zlały się w jedno, małżeńskie, jeżdżące co sobotę na góralach JA. Jedyna różnica polega na tym, że on ma wąsy i pierwsze oznaki łysienia plackowatego, a ona pasemka i złote pierścionki.

Dziś, po trzydziestce, po raz pierwszy kupuję mu w ciemno tiszerty i od razu wiem, który zostanie jego ulubionym. Po raz pierwszy też jego zainteresowanie tym, co ma na grzbiecie, jest na tyle duże, że autentycznie się z tych koszulek cieszy. Zdarza mu się wreszcie pójść samemu na zakupy i w dodatku przynosić same takie ciuchy, które mi się podobają. A nasprzeczaliśmy się swoje w przymierzalniach przez te dwanaście lat! Ja dominująca i wszechwiedząca, on uparty i nieustępliwy, nigdy nie pozwalał mi dać się ubrać. Przez wiele lat żyłam w przekonaniu, że robi to złośliwie, tylko po to, żeby zachować ten swój konfekcyjny bastion. Bo przecież niemożliwe, żeby mu się nie podobały zapinane kardigany, chinosy i espadryle! Ja zawsze kobieco i lekko retro – trencze, pensjonarskie botki, sweterki w serek, spódnice z koła. A on taki normals – dżinsy, trampki, bluza, i nie dawał się wystylizować,  mimo moich najszczerszych chęci i przeróżnych zabiegów. Widywałam na ulicy pary, którym zazdrościłam spójnego stylu. Nie smutnej polarowej identyczności, ale takiej wizualnej manifestacji podobnych poglądów i stylu  życia. Nie wiem jak, kiedy dokładnie, ani dlaczego to się stało, ale upodobniliśmy się do siebie. Ja zdziadziałam, on się wylansował i tak chodzimy razem w tych dresach z obniżonym krokiem, w parkach khaki i wielkich szalach, oboje z koczkami na czubku głowy. Uciekaliśmy od identycznych kurtek, żeby skończyć jak te stare małżeństwa, może nie tak schludne i praktyczne, ale jednak z daleka komunikujące jedno, małżeńskie JA. Do naszego zdziadziałego klanu wciągnęliśmy Poleczki, którym zamiast falbanek i kokardek, fundujemy malutkie parki, wielkie szale i koczki na czubku głowy. Mamy też ostatnio nowe, hipsterskie gadżety, każdy trochę inny, ale jednak wizualną klamrą spinające nasze stylówki do wspólnego mianownika. Mimo, że różni, to wszyscy jesteśmy w nich z jednej bajki.

h42

h64

h5

h56

h67

h57

 

h60

h6

h9

h3

h22

 

h1

h8

h13

h15

h19

h20

h25

h11

 

 

h41

h39

h37

h38

43

h33

h34

h27

h26

Polkowa familia została plecami kultowej, kanadyjskiej marki Herschel Supply we współpracy ze sklepem, sprzedającym plecaki i akcesoria tej marki – Pan Pablo.

 plecak Polkowskiego – Herschel Little America Mid Grey 16,5 l

plecaczek Zosi – Herschel Survey Kids 4 l

moja torba – Herschel Market Tote XL 20 l

buty Zosi – Kangaroos Invader Kids

(buciki Hani – Zara)

Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz

  • Reply Karolina 2 21 września 2015 at 21:21

    Ta para, o której piszesz na początku, to moi rodzice. Kurcze, ale jak się zastanowić to chyba o mnie też piszesz… 🙂

  • Reply Honorata 21 września 2015 at 21:38

    Kurczę, a my nie, 15 lat razem i ciągle nie 🙂 i to ja chciałabym go „wygładzić” czasem nieco, „znormalnieć” styl jego, a tu nic- kolory, teoretycznie nie pasujące do siebie, ciągle miesza i miksuje, skarpety najdziwniejsze nosi, buty „odpałowe”, czapki „z kosmosu”… Ale nic to! Przynajmniej ja bardziej kolorowa przy nim się stałam. Więc może jednak tak? Może my też tak mamy? 🙂

  • Reply mama_basiatka 21 września 2015 at 21:39

    o jezu,czyli jest jeszcze nadzieja dla mojego osobistego,ktory miloscia wielka ubostwia bluzy,dzinsy i wygodne adidasy.modlic sie bede o dzien,w ktorym porzuci to dla ciuchow,w ktorych ja go widze.albo o to,zeby dzien,w ktorym ja bede wciagala na grzbiet to,co on lubi,nigdy nie nastapil:DD

  • Reply Honorata 21 września 2015 at 21:39

    Ach, i dzięki, dzięki! Pan Pablo ma ulubione skarpetki mojego lubego-Happy Socks! :))))

  • Reply natalijka 22 września 2015 at 00:23

    piękne zdjęcia! Zosi to wdzianko cudne!

  • Reply cynnamonek 22 września 2015 at 09:25

    Wyglądacie świetnie – uwielbiam taki styl. Mam pytanko, skąd (nie, nie ciuszki dzieciaków ;)) spodnie męża? Bo polujemy na takie od dłuższego czasu 😉

  • Reply GosiaSkrajna 22 września 2015 at 09:35

    Chyba jest jakiś wyznacznik rodzinnej wspólnoty pod kątem ubierania się. Wczoraj miałam z córką identyczne getry w panterki. A ostatnio królują u nas szarości i granaty…
    wasza spójność bardzo mi się podoba 🙂

  • Reply Ola 22 września 2015 at 11:22

    Stylóweczka spójna, ale jakże modna i na luzie. Bosko wszyscy wyglądacie 🙂 echhh, ja tez kiedyś mojego normalsa próbowałam wbić w kardigann hahahah 😀
    Tekst i opis małżeństwa w softhellach mnie tradycyjnie rozwalił 😀 uwielbiam Cię !

  • Reply Maga 22 września 2015 at 11:32

    My zdecydowanie nie jesteśmy stylistycznie spójni. I wiecie co, w nosie to mam. Dopóki mój mąż nie wygląda jakoś specjalnie dziadowato i potrafi się ubrać stosownie do okazji, to naprawdę mam wyrąbane na to, w czym chodzi.

  • Reply pati 22 września 2015 at 12:51

    Nawet uśmiechy macie z tej samej bajki… 🙂

  • Reply Jogradka 22 września 2015 at 15:16

    To my… Krótko razem, ale mocno tak 😀 Zaczynaliśmy wspólne ubieranie się od wspólnego oglądania zdjęć outfitów w internecie: to fajne, to super, to obciach, to … Potem były wspólne wizyty w sklepach i pokazywanie palcem, co się chce przymierzyć samemu albo w czym chce się zobaczyć drugą połowę. A dzisiaj kupuję w ciemno i wiem, że będzie idealnie. M. dla mnie ubrań samodzielnie nie kupuje – biegałabym w zbyt kusych sukienkach cały rok 😉 I często chodzimy w identycznych ubraniach, takie kloniki dwa prawie 40(+) <3

  • Reply Marta 22 września 2015 at 15:48

    Fajnie wszyscy wyglądacie! Lubię na Was patrzeć 🙂

  • Reply Asia 22 września 2015 at 17:24

    Co ja ty czytam w komentarzach to masakra. Kobity!dajcie tym chłopom troche oddechu i pozwólcie im sie ubierać chociaz jak chcą , domy urządzacie( bo nie wierze ze którys chłop przynosi fo domu pastelowe dodatki …) , dzieciom gadżety wybieracie , plan dnia i co na obiad Wy tez ustalacie itp itd Niechaj ten biedny chłop choc zadecyduje co na siebie włożyć . Polko dobrze ze odpuściłas mężowi w kwestii ciuchów a on okazał sie nieustępliwy a rączej na tyle męski ze chociaz w tej kwestii sie postawił Trzeba mieć chociaz odrobine siebie dla siebie pozdrawiam

    • Reply Jogradka 22 września 2015 at 17:44

      ASIU, ale mój M – podobnie jak zapewne większość panów tu przywołanych – jest przeszczęśliwy, że wygląda dobrze, że jest mu wygodnie i że wzdycham z zachwytem na jego widok 😉 A co zjemy na obiad lub gdzie zjemy kolację, to on decyduje 😀 Dodatki do domu też wybieramy razem…

  • Reply aska 22 września 2015 at 19:35

    JOGORADKO ! To jestes wyjatkiem bo znam wiele kobiet ktore za swoich facetow o wszystkim decyduja, a dodatki do domu dobieraja kobiety, wiekszosc facetow raczej nei marzy o skandynawskim czy tez prowansalskim wnetrzu 😉 tak wiec fajnie za angazujesz meza, bo dominacja kobiety w domu oznacza pewny rozwod, uwierzcie ze wiem co mowie 🙁

  • Reply Lu 22 września 2015 at 21:01

    Kurcze Polka dlaczegoś zdjęcie z futrzakiem na insta usunęła? Myślałam,że nie jesteś z tych, co to jak pojawi się trochę krytyki to się chowasz :/

    • Reply Polka Dot 22 września 2015 at 23:29

      ej, ale tam nie było krytyki – były opinie na tak i na nie, czyli to, o co prosiłam. usunęłam, bo mi się nie podobało, robię tak dość często, jak już się dyskusja wyczerpie, a foto nie pasuje do galerii. chętnie odpowiadam na krytykę, ale jestem niepewna w kwestii swojego wyglądu. Trochę poczułam się goła, jednak chyba nie jestem gotowa, żeby tak się wystawiać na ocenę 😉

  • Reply mitra 23 września 2015 at 08:34

    W tym roku przegladając zdjecia z wakacji doszłam do tego samego odkrycia. Wiem że tworzymy calość i to mi się podoba. Moj mąż ma gust podobny do mojego. Łatwiej nam tworzyć koczkowo trampkowy team. Pozdrawiam

  • Reply Magda 23 września 2015 at 10:01

    A bluza Polkowskiego? Zakochałam się, a napisu na metce nie przeczytam…

    • Reply Polka Dot 23 września 2015 at 10:49

      Bluza jest schowana pod kurtką, więc pewnie chodzi Ci o dresowy kapturokomin – to Hultaj Polski 🙂

  • Reply Mała Mi 26 września 2015 at 11:47

    Piękne te plecaki 🙂

  • Leave a Reply

    Serwus!

    Mrs Polka Dot

    JESTEM AGNIESZKA

    Jestem niepoprawną estetką ze słabością do pięknych przedmiotów i niestrudzoną kuchenną eksperymentatorką. Celebruję codzienność, cieszę się z małych rzeczy, dużo gadam, często się wzruszam. Uwielbiam fotografować, pisać i wymądrzać się, od ośmiu lat zajmuję się tym zawodowo.

    mój sklep

    Najnowsze posty

    przepisy