nasze rośliny doniczkowe, czyli trochę już umiem w zielone

Wielu pewnie będzie twierdzić, że jest ponad to. Ja z pokorą przyznaję – jestem owocem trendu na rośliny doniczkowe. I to nie nawet jakimś „early adopterem”, czy followersem chociażby – ja w tym procesie dyfuzji trendu jestem tam, gdzie szara masa. Jestem mainstreamowym, szarym ustawiaczem doniczek, daleko za hipsterami.

Długo wydawały mi się babcine. Kojarzyły z meblościankami i misternymi splotami wokół makatek. Były passe generalnie. No i nie umiałam w rośliny jakoś nigdy. Każda próba ustawienia choćby jakiegoś maleństwa kończyła się porażką w postaci zaschniętych kikutów, przestałam więc się z szarpać z tematem. Przykleiłam sobie łatkę „uśmiercam zielone” i nie dotykałam.

I pewnie mogłabym sobie tłumaczyć, że to ta łysa i zimna pustka po przeprowadzce była głównym motywatorem. Bo pewnie w dużym stopniu była – już od pierwszego kwiatka poczuliśmy, że rośliny to jest strzał w dziesiątkę, jeśli chodzi o ocieplanie sporego salonu i pustawych kątów przy wielkim oknie. Ale nie ocieplałabym zielenią pewnie, gdyby nie on – ten trend.

Ogrodnictwo bowiem przestało się kojarzyć z emeryturą i wkroczyło do modnych mieszkań millenialsów na całym świecie. Zieleń została kolorem roku Pantone, a nowoczesne kwiaciarnie i roślinne targi zaczęły w dużych miastach wyrastać jak grzyby po deszczu. I choć niewiele aspektów mojego życia łączy mnie z tymi charakterystykami millenialsów, które sprawiają, że Ci zaczęli na potęgę kupować kwiaty doniczkowe, to moda udzieliła się i mi. Nie kupiłam monstery jako mniej wymagającego substytutu dzidziusia, bo, jak wiadomo, dzieci już mam. Nie traktuję roślin jako taniego, mobilnego sposobu na ocieplenie wynajmowanego mieszkania, bo nie wystrzegam się zobowiązań – mam nie tylko dzieci, ale i kredyt. Nie kupuję więc w ten sposób złudnego poczucia dorosłości, bo nie da się ukryć, że dorosła jestem w stopniu znacznie większym niż statystyczny millenials z artykułu w F5.

Po prostu zaraziłam się na fali globalnej mody i – nie wstydząc się tego nic a nic – pielęgnuję sobie te moje zielone dzieci, jakby mi tych prawdziwych było mało. Nie da się ukryć, że proces jest to znacznie mniej nagradzający, ale też i o wiele mniej uciążliwy. Cichy, kontemplacyjny wręcz. Spokojny, jak macierzyństwo nigdy nie bywa, a daje wszak satysfakcję w postaci podtrzymywania życia, a nawet – rozmnażania. Gdyby tylko ludzkie dzieci wystarczyło ustawić w odpowiednio nasłonecznionym kącie, raz w tygodniu podlać, od czasu do czasu zrosić! Nie dziwię się wcale, że niektórzy wybierają kwiaty od rozmnażania. Nie będę ukrywać – zdarza mi się żałować, że na to nie wpadłam wcześniej – dziś już przecież trochę umiem w zielone, a w dzieci ciągle mi się wydaje, że się nie nauczyłam.

rośliny doniczkowe

MONSTERA DZIURAWA

Największa hipsterka wśród roślin doniczkowych. Najmodniejsza roślina od kilku sezonów. Sercowaty kształt jej liści stał się motywem przewodnim wielu kolekcji – ten wzór pojawia się na tapetach, tkaninach, poduszkach, a nawet w biżuterii.

Łatwa w chowie, nie ma specjalnych wymagań, zdaje się, że dosyć ciężko ją ukatrupić. Nie lubi bezpośredniego, ostrego słońca, gorąca ani chłodu (18-22 st. to dla niej idealna temperatura). Dobra wiadomość dla leni i zapominalskich – latem należy ją podlewać raz w tygodniu, jesienią i zimą jeszcze rzadziej. Znudzona poszukiwaniami, zamówiłam swoją w okolicznej kwiaciarni, ale można je dostać w marketach budowlanych (widziałam ostatnio w OBI), bywa też w Ikei. Spore egzemplarze (jak mój) kosztują ok. 40-50 zł.

mostera

ZAMIOKULKAS

Hardkorowiec wśród roślin doniczkowych – najlepiej rośnie, gdy ma mało światła i wody. Dlatego jest tak popularny z restauracjach, centrach handlowych czy biurach, z dala od okien. Można o nim od czasu do czasu zapomnieć i zaniechać podlewania, krótkotrwałe przesuszenie mu nawet sprzyja. Nie lubi parapetów – szkodzi mu ostre słońce i zbyt niskie temperatury, dlatego zimą trzeba uważać, żeby nie stał przy otwartym oknie.

rośliny doniczkowe

podnóżek – Matka Polka Dot

clusia kwiat
KLUZJA

Jest u nas od niedawna, przykuła moją uwagę, bo jest bardzo podobna do figowca lirolistnego, który mi się marzy od jakiegoś czasu. Tak jak on może osiągać duże rozmiary (w naturze to wysokie drzewo). Ta roślina sprawdzi się z dala od okna – woli rozproszone niż ostre światło, źle znosi przeciągi i niskie temperatury. Należy ją regularnie podlewać niewielki porcjami – nie wolno zasuszyć ani zalać. Lubi zarówno wilgotne podłoże, jak i powietrze – jakby kto chciał ją mocno uszczęśliwić, można ustawić doniczkę na podstawce z mokrym żwirem. Kilkunastocentymetrową kluzję można kupić za kilkanaście złotych, moja jest z Ikei.

ikea rośliny

BLUSZCZE

Nie wiem, jakim cudem tak ładnie mi rosną, okazało się bowiem, że powiesiłam je w najgorszym możliwym miejscu. Gdybym podstąpiła zgodnie z zaleceniem, pewnie już byśmy mieli w salonie dżunglę jak w Jumanji. Zalecenie brzmi bowiem: im bardziej zielone liście, tym bardziej cieniste i chłodniejsze stanowisko, zaś im barwniejsze liście, tym więcej światła i ciepła potrzebuje roślina. Ważne, żeby stanowisko było przewiewne i nie nagrzewało się. Brawo ja – powiesiłam je w pełnym słońcu, gdzie latem jest bardzo gorąco. Podlewanie kwiatów powieszonych w ten sposób nie należy do najłatwiejszych, nie ukrywam, że jestem z tym trochę na bakier, podczas gdy bluszcze lubią wilgoć. Biorę sobie zatem wyczytane informacje do serca i z mocnym postanowieniem poprawy polecam Wam bluszcz – jak widać, nawet robiąc wszystko na odwrót można go sobie całkiem ładnie podhodować. Małe sadzonki kosztują kilka złotych, można też dostać już całkiem rozrośnięte sztuki (ok.30-40 zł).

bluszcz

bluszcz w domu
PEPEROMIA

Tych Peperomii jest jak psów, chyba z tysiąc gatunków, nie mam zielonego pojęcia, jak nazywa się ta moja, ale nie przeszkadza mi to bardzo jej lubić. Generalnie nie jest wymagająca. Lubi słońce, choć znów – nieco bardziej rozproszone niż u mnie. I wilgoć jeszcze – jeśli nie planujesz przerabiania salonu na palmiarnię o wilgotności powietrza jak równikowym lesie, wystarczy podstawka z mokrym żwirem. Peperomia to ta pierwsza od lewej, kupiona za parę złotych w jakimś markecie budowlanym czy innym dyskoncie.

doniczki wiszące

Informacje o pochodzeniu wiszących doniczek podawałam w tym wpisie (klik).

FIKUS BENJAMINA

Ten na parapecie, w szarej osłonce. Okazuje się, że i ten koleżka będzie musiał zrobić wypad spod okna – powinien stać trochę dalej, lubi rozproszone światło. Podlewa się go umiarkowane (zimą jakiś raz w tygodniu), zbyt częste nawadnianie powoduje żółknięcie liści – tak stało się ostatnio u mnie, muszę dać sobie trochę na luz z konewką i odstawić go dalej od okna. Te fikusy potrafią urosnąć do naprawdę pokaźnych rozmiarów, warto więc o nie dbać. Lubią zraszanie wodą.

kwiaty zawieszone

ANGLAONEMA

Przynajmniej tak podejrzewam, przejęłam ją bowiem z drugiej ręki i nie jestem pewna dokładnie, ale wygląda mi na gatunek Silver Queen. Jeśli to ona, lubi stałą, wysoką temperaturę i wilgoć. Latem częste podlewanie, zimą rzadsze oraz zraszanie. To by się nawet zgadzało, bo gdy zaczęłam częściej ją podlewać, puściła młode pędy. Najlepiej się czuje w półcieniu, więc miejsce ma u nas nie najgorsze. Nie lubi zmian, będę musiała więc powstrzymać swoje zapędy i nie przestawiać jej raczej, skoro w tym miejscu jej dobrze.

duży kwiat do domu

POLYSCIAS

Jedna z moich nowości, upolowany w niedawno w Biedrze. Bardzo mi się podoba to połączenie grubego pnia z okrągłymi liśćmi. Podobno lubi ciepełko i wilgotną ziemię, nie można go przelać, tylko regularnie podlewać niewielką ilością wody. Liście mogą opadać, jeśli powietrze w mieszkaniu jest za suche. Ponieważ w opisach większości moich roślin jest o tym mowa, poważnie zastanawiam się nad nawilżaczem (tak właśnie – dzieciom nie kupiłam, a kwiatków mi żal).

polyscias

FIKUS SPRĘŻYSTY

To ten olbrzym z owalnymi, mięsistymi liśćmi. Przytargałam do z Biedry, kiedy we wrześniu rzucili różne duże rośliny (za 39 zł!) i bardzom była szczęśliwa – tak duże kwiaty to zazwyczaj znacznie większy wydatek. Potrzebuje sporo miejsca, dość szybko rośnie. Lubi światło, choć da radę także w półcieniu. Podlewanie jakieś dwa razy w tygodniu, do tego zraszanie – on też nie lubi suchego powietrza, jakie jest w mieszkaniu zimą.

duże rośliny doniczkowe

FICUS MICROCARPA MOCLAME

Lubi światło i wilgoć, choć nie toleruje przelewania. Podlewa się go dwa razy w tygodniu, niewielką ilością wody, gdy już ma trochę sucho. Podobno odwdzięcza się za spryskiwanie – coś czuję, że jak wkroczę z psikaczem, to niedługo będzie tu dżungla. Kolejny nudziarz – nie lubi zmian. To by tłumaczyło, czemu zgubił trochę liści po tym, jak go przekręciłam, by równomiernie się rozrastał. Mam go od roku (Ikea) i w tym czasie bardzo ładnie mi się rozrósł, wciąż wyrastają mu kolejne listki.

fikus

ficus

duże rośliny w domu

JUKKA

Klasyka. Charakterystyczny gruby pień z pióropuszem liści. Mało wymagająca – lubi światło (latem można wystawiać ją na zewnątrz). Zimą woli chłód, więc bliskość okna czy drzwi balkonowych powinna jej chyba służyć. Zimą podlewa się ją raz na 10 dni, lubi zraszanie – bez tego liście mogą zasychać.

yucca

yucca

DRACAENA MARGINATA

Kolejny z biedronkowych łupów. Podobno łatwa w uprawie, zimą podlewa się ją nawet raz na 10 dni. Lubi słońce, więc pewnie trzeba będzie ją przestawić bliżej okna. Następna w kolejce do zraszania – ona też lubi wilgotne powietrze.

dracena

duża dracena

rośliny doniczkowe

HIMALAYA

Zaczynam podejrzewać, że Ikea sama sobie wymyśliła tę nazwę, nigdzie bowiem nie mogę znaleźć informacji o tych drobinkach, jak Internet długi i szeroki. Nie mam pojęcia, jak z nią postępować, będę eksperymentować. Chyba że ktoś wie?

drobne rośliny doniczkowe

SUKULENTY

Czyli rośliny gruboszowate. Pustynne grubaski, przystosowane do życia (prawie) bez wody – idealnie. Najgorsze, co można im zrobić, to zbyt często podlewać. Lubią słońce (no, może z wyjątkiem południowego, latem), cień im nie służy. Kształtów, kolorów i gatunków jest mnóstwo  – od jasnozielonych, przez ciemne, a nawet różowawe, ostre, gwiaździste i takie z okrągłymi liśćmi. Są niedrogie, często bywają w dyskontach. Te w pastelowych wiaderkach walały się w Biedrze przez całe lato, zgromadziłam ich pokaźną kolekcję, z której większość stoi w pokojach dziewczyn (gdzie zapuszczam się z konewką znacznie rzadziej niż do salonu).

succulent

sukulenty

sukulenty

sukulenty

sukulenty

No i to by było na tyle – to już wszystkie rośliny (no, może nie licząc tych dwóch, które ukatrupiłam), jakich dorobiłam się w ciągu roku, od kiedy postanowiliśmy zazielenić mieszkanie. No i wsiąkłam w to zazielenianie, a w zasadzie wsiąkliśmy, bo – choć z konewką oczywiście latam sama – to mam moralne wsparcie w mojej roślinnej szajbie. Kiedykolwiek w sklepie pytam „który wziąć?”, słyszę – „oba!”, a każde zawahanie przy kwiatach albo potrzebnych na nie koszach czy donicach rozstrzygane jest w kolegę małżonka na tak, jak nigdy. Do dżungli nam jeszcze daleko, ale akcja wszak wciąż w toku. Mam kilka poważnych, zielonych marzeń – na mojej liście jest jeszcze bananowiec, fikus lirolistny, euphorbia i pieniążek. Mam teraz, z wszystkich rzeczy mieszkaniowych największy radar na rośliny i dodatki. I to jest trochę frajda, a trochę ból, bo takiego kwiata też trzeba jakoś ładnie ubrać.

Sporo ciekawych gatunków i pięknych roślinnych aranżacji możecie znaleźć na moim Pintereście, a poniżej znajdziecie inspiracje roślinne i różne stylowe „opakowania” – doniczki, kwietniki, stojaki, kosze (wśród nich zarówno te, które widać na moich zdjęciach, jak i takie, które mi się marzą ;))

rośliny doniczkowe

1 – doniczka wisząca – Amazing Decor
2 – doniczka – Scandimania
3 – doniczka – forrest
4 -Ficus – Ikea
5 – kwietnik – bujnie
6 -stojak na doniczkę – Ikea
7 – Clusia – Ikea
8 – osłonka doniczki – Ikea
9 -miniszklarnia – Ikea
10 – kaktusy – Ikea
11 – stołek – Amazing Decor
12 – stojak metalowy z doniczką – Scandimania
doniczki do domu
1 – doniczka wisząca – Amazing Decor
2 – kosz – H&M Home
3 – doniczka – Scandimania
4 – makrama – Jysk
5 – stojak do roślin – Ikea
6 – zestaw osłonek z betonu – Growraw
7 – stołek rattanowy – Designconcept
8 – kaktus – OBI
9 – doniczka – Scandimania
10 – Dracaena – Ikea
11 – Euphorbia – Ikea
12 – kosz – H&M Home
13 – osłonka z trawy morskiej – Ikea
kwietniki
1 – kwietnik – bujnie
2 – kosz z trawy morskiej – Ikea
3 – kwietnik – Lumann
4 – Yucca – Ikea
5 – doniczka – Jysk
6 – kwietnik Kaśka – kwietnik
7 – koszyk z juty – H&M Home
8 – monstera – Ikea
9 – doniczka – forrest
10 – stolik – Jysk
11 – metalowa osłonka – H&M Home
12 – doniczka z kamionki – H&M Home
13 – kwietnik – bujnie

Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz

  • Reply Ania 30 października 2017 at 15:17

    Mi też się wiecznie tak kojarzyło – kwiaty w donicy to u babci.. Jak macie PIĘKNIE!! Ja póki co mam 3 storczyki, które rosną, schną i rosną – czyli jest okej!

  • Reply Paulina 30 października 2017 at 15:57

    Twoje rośliny wyglądają na całkiem zadowolone. Czasem mam wrażenie, że one wyczuwają naszą aurę i odwdzięczają się swoją chęcią życia. W pracy otoczyłam sie dżunglą, trzeba się maczetą do mojego biurka przebijać. W czasie mojej długiej nieobecności trochę zmarniały, niektóre bez nadziei na zmartwychwstanie. I stał się cud! Wróciłam z macierzyńskiego i od razu ma się im na życie! Nowe listki, mimo jesieni, starej ziemi i korpo klimy. 🙂 Pozdrawiam zielono.

  • Reply Cecylia 30 października 2017 at 17:43

    Też mam fazę na zielone. Zapełniam kwiatami mieszkanie, jest wtedy takie przytulne i ciepłe. Gramy w zielone. Pozdrawiam.

  • Reply Maria 30 października 2017 at 18:11

    Wszystko piękne
    Skąd szara doniczka z polysciasem?

    • Reply Polka 30 października 2017 at 21:38

      z OBI, niedawno jakoś kupowałam, były różne rozmiary.

  • Reply Justyna 30 października 2017 at 23:07

    W moim domu rodzinnym zawsze były kwiaty. Dlatego nawet, kiedy nie były jeszcze modne trudno mi było sobie wyobrazić, że nie będę ich miała u siebie w domu. Niestety moim problemem jest wystawa południowo zachodnia, gdyż te kwiaty, które lubię najbardziej kochają półcień lub rozproszone światło…
    A przestawiania niestety nie lubi zdecydowana większość kwiatów doniczkowych.
    Bardzo podobają mi się Wasze zielone klimaty. Życzę, żeby wszystkie kwiaty przetrwały Wam zimę ????
    Pozdrawiam, Justyna

  • Reply Zuza 31 października 2017 at 10:48

    Bananowce widziałam w OBI 😉

  • Reply Agnieszka 31 października 2017 at 11:32

    zielone to zielone – wiadomo, że to najlepszy przyjaciel człowieka 🙂
    ja mam taką właściwość, że z każdego badylka uratuję duszyczkę i nie mogę się pozbyć ani listka. obrastam więc i obrastam i czasem aż mnie to irytuje, że nie potrafię się opanować i ciągle dokładam nowe 🙂 a ten bo ma śliczne listki, a to bo tak zwisa uroczo, a tu jest idealne miejsce jeszcze więc kolejna doniczka… korba 🙂 ale roślinki potem się odwdzięczają 🙂

  • Reply Ania 31 października 2017 at 13:06

    A ja muszę się zapytać skąd te śliczne białe i różowe domki?:) Pozdrawiam ciepło:)

    • Reply Polka 2 listopada 2017 at 13:51

      to Desperate Houses – znajdziesz je w Facebooku i Instagramie pod tą nazwą 🙂

  • Reply Paulina 31 października 2017 at 13:47

    Mam tą samą fazę 😀 Choć muszę przyznać, po upolowaniu metrowej euphorbii chyba mam dość roślin :-))
    Jeśli mogę coś polecić, to szperanie działu oddam na olx- czasem ludziska oddają tam całe tony roślin totalnie za darmo, np. po opuszczeniu biura czy przeprowadzce. Ja tym sposobem wzięłam ową euphorbię, ale i jeszcze ze cztery rośliny- wszystkie zdrowe i dobrze zachowane. Ostatnio w Gdyni ktoś oddawał właśnie dużego Beniamina.
    Druga rzecz, to sukulenty bardzo lubią podlewania od spodu- nie w ziemię, lecz na podstawkę i siorbią z tego jak szalone- wszak na pustyniach deszczu mało, więc napoje biorą sobie z ziemi.
    Co do dzieci, to może rzeczywiście coś w tym jest- ilekroć matka pyta mnie o wnuki, kupuję nowe drzewo!
    pozdrowienia 😉

    • Reply Polka 2 listopada 2017 at 13:53

      Hej, super pomysł z tym Olx, dzięki! No i o pomyślę, jakby tym sukuletom podstawki dorobić, dobry patent.

  • Reply POD NAPIECIEM 31 października 2017 at 14:07

    Ostatnio moje mieszkanie też zalała zielona fala. „Zamię” odziedziczyłam po siostrze i tak się zaczęło 🙂 A’propos Zami – od czasu do czasu warto ją podlać – uwaga- piwem! Rośnie wtedy jak szalona 😀

  • Reply Ange76 31 października 2017 at 15:20

    Dracenę z Ikei własnie ukatrupiłam, za to bluszcz tez rośnie jak szalony na wysokiej półce koło kominka, wiecznie zapomniany przy podlewaniu, wiec może one po prostu tak lubią, a te zalecenia to ściema?

    Oprócz wyliczonych przez ciebie roślin polecam Ci tez muhlenbekię (moja jest z Ikei 🙂 i sanseverię (nie do zdarcia).

    A poza tym, to masz pięknie z tymi wszystkimi zielonymi dziećmi 🙂

  • Reply Sylvhouse 31 października 2017 at 21:09

    Polko, a gdzie masz pieniążka pilea ???

  • Reply Syllvia 1 listopada 2017 at 11:37

    Kluzja żyje u mnie już 3 rok w ogóle nic ,a nic nie trzymam się informacji pielęgnacji.
    Trzymam ja na parapecie często otwieramy tam okno uchylne, sama pcha się liśćmi do światła… muszę nim manewrowac i tak wybujala, że muszę jejjej zmienic doniczke.
    Polko ,a gdzie masz pilea pieniazka …legenda głosi,że to roslinka bogactwa i powinno się raz od czasu podrzucić jej grosika.

  • Reply Paulina 1 listopada 2017 at 13:32

    Ciekawym doświadczeniem (i probą cierpliwosci) było dla mnie rozmnażanie zamiokulkasa. Trzeba oderwac kilka lisci, umieścić końcówki ok 1 cm w ziemi i czekać… O ile bulwy (kulki z korzeniem znaczy się) pojawiły się dość szybko, tak na pierwsze łodygi i liście czekałam 3 lata! Tliło się życie w tych bulwach przez tyle czasu, aż w końcu ruszyły. Jezzuuu ile można.

    • Reply Ilona 12 listopada 2017 at 15:06

      Witaj, ja pół roku temu też podjęłam się rozmnożenia zamiokulki ( taka moja osobista nazwa ze względu na te bulwy-kulki;) ). Oderwalam 9listkow i wsadziłam do wody, kiedy zaczęły tworzyć się kuleczki to jeszcze poczekałam i zaczęły puszczać korzenie jeszcze w wodzie. Potem po 3listki umieściłam w pojemnikach z ziemią i stały sobie na parapecie czasami podlewalam i raczej miały cały czas dość mocno wilgotno… po 2miesiacach zaczęły tworzyć się kikutki i mam teraz już łodyżki wysokości około 10cm. Dodam że miałam przeprowadzkę i 2miesiace od września stały w nieogrzewanym domu na wsi gdzie było nieźle zimno więc fajnie że nie zmarzły bo moje kupne okazy zamiokulek ledwo przeżyły i kilka łodyżek musiałam odciąć żeby życie szło w nowe i już 6nowych kikutkow w tych kupnych widziałam więc nawet bardzo niskie temperatury całkowicie ich nie uśmierciły. Pozdrawiam!

  • Reply Maja 2 listopada 2017 at 12:44

    BArdzo fajny wpis. Ostatnio mam taki sam etap- zazieleniam dom. I przyznam, ze te wszystkie kwiaty z ikea sa najlepsze bo malo wymagajace a pieknie wygladaja.
    pozdrawiam

  • Reply Mada 2 listopada 2017 at 22:17

    Cześć , Podczutyję Cię już od kilku lat, pamiętam, że miałaś jeszcze pracę biurową, gdy zaczynałam do Ciebie zaglądać. Czasem mialam mniej wolnego, by poczytać, ale zawsze wracam:). Mamy dzieci w podobnym wieku i… za mieszkaniem rozgladalysmy sie w tym samym czasie. Ale uznalam, ze MUSZĘ napisać dopiero z okazji tego postu – bo znowu mamy TAK SAMO :). Pierwszymi mieszkancami naszego nowego domu byly dwa piekne kwiaty, ktore trioche na probe moj maz przyniosl z pracy (mieli wyprzedaz w biurze). Wczesniej mialam wrazenie, ze dowolna roslina usychala, gdy tylki na nia spojrzalam – jednak odwazylam sie sprobowac:). I wsiaklam w temat. Cala wiosne i lato, zamiast urzadzac mieszkanie (co kocham nad zycie), zajmowalam sie pielegnowaniem naszego malego ogrodka na tarasie! A zaplanowany wczeaniej wystroj salonu,zmienilam pod katem kwiatow:). Twoje sa naprawde piekne-podziwiam:). Mam nadzieje , ze z czasem i u mnie bedzie podobnie. Aha- i ja mam swoja teorie na te pozna fascynacje ogrodnictwem (do dzisiaj nie bylam swiadoma, ze panuje moda na zielone): jako mama dwojga maluchow naprawde doceniam, ze roslina nie ucieka mi, gdy sie nia zajmuje. Nie krzyczy. Nie oponuje. Dla mnie czas z roslinami jest jak medytacja… Pozdrawiam cieplo!

  • Reply Beata 3 listopada 2017 at 09:39

    Ten egzemplarz himalaya to pilea depressa. Bardzo lubię tę roślinkę, moja pięknie się rozrasta i ostatnio pojawiły się drobniuteńkie białe kwiatuszki. Powinna mieć stanowisko jasne, moja jest raczej w cieniu ale daje radę.
    Piękną masz zieleninę w domu. Pozdrawiam

  • Reply Ewa 5 listopada 2017 at 11:01

    Piekne kwiaty! My ostatnio odkrylismy ze mamy reke do storczykow i kwitna jak szalone. Mamy rowniez dracene, paproc crispy waves (polska nazwa to chyba zanokcica), benjamina i pachire wodna, ktora niestety ostatnio przechodzi ciezkie chwile. Moge sie rowniez pochwalic, choc raczej nie ma czym, ze ukatrupilam swoja Zamnie… do spolki ze znajomymi, ktorzy przelali ja podczas naszego urlopu. Tym ktorzy nie wiedza ile podlewac i jak czesto polecam kule do podlewania. Nasze maja pojemnosc 0,5l i starczaja w lecie na tydzien, a obecnie nawet do 10dni. Roslina sama pobiera ile potrzebuje. Pozdrawiam

  • Reply Ania 9 listopada 2017 at 19:54

    Pięknie to wszystko wygląda. Dzięki za nazwę cudu z Ikeły; mam od dawna (aż dziw, że jeszcze nie padła) i nie wiedziałam jak się nazywa. Trochę Ci zazdroszczę przestrzeni do ustawiania kwiatów na podłodze. Ja jej nie mam i z konieczności stoją klasycznie na parapetach, stolikach i komodach ale to już nie to samo. Polko, chciałam Cię zapytać o lampę na ścianie – tą, która wisi w miejscu gdzie wcześniej stał regał z książkami. Od dłuższej chwili wertuję bloga w poszukiwaniu informacji skąd ona ale jakoś mi nie idzie 😉 Z góry dzięki 🙂

    • Reply Polka 10 listopada 2017 at 12:06

      To marka Snowpuppe, ze sklepu Little Room 🙂

      • Reply Ania 10 listopada 2017 at 18:59

        Dziękuje ????

  • Reply Ewa 21 listopada 2017 at 13:51

    HIMALAYA to tak na prawdę pilea depressa 🙂 Też się dałam nabrać Ikei na tą dziwna nazwę.

    • Reply Marta 15 marca 2019 at 10:04

      Pilea to inaczej pieniążek. Ta roślinka (himalaya) to jakiś rozchodnik z sukulentowatych

  • Reply sandra 6 grudnia 2017 at 11:20

    Mega przydatny wpis! Pamiętam jak mój dziadek miał pokażną kolekcję kwiatów, teraz się ich pozbył a tu taka super moda na kwiaty! Ja kolekcjonuje.

  • Reply Iwona 17 grudnia 2017 at 13:57

    Witaj mam pytanie w jakiej doniczce masz dracen w przedpokoju jaki jest je rozmiar tej doniczki wysokosc

  • Reply Ola 1 stycznia 2018 at 13:54

    hej – Himalaya to podobno jakaś nazwa ikeowskiej mieszanki ziemi – na naklejce na doniczce zawsze jest też nazwa konkretnego gatunku rośliny 🙂 też mnie to kiedyś zastanawiało i doszukałam się takiej informacji.

  • Reply Rudawiewiora 5 marca 2021 at 14:01

    Witam serdecznie co do himalaya to sukulent inaczej rozchodnik (himalajski) z rodziny gruboszowatych.

  • Reply czapka 7 kwietnia 2021 at 08:49

    Hej, ta himalya to Soleirolia soleirolii (po angielsku „baby tears”, po polsku „chłopięca główka”) :). Pozdrawiam!

  • Reply Natalia 8 listopada 2021 at 17:24

    Witam
    Co do roślinki pod nazwą Himalaya… też zakupiłam w ikea, to jakaś odmiana rozchodnika, ale faktycznie nazwa chyba wymyślona 😉 u mnie stoi na południowym parapecie ale światło mam rozproszone przez żaluzje. Podlewam do podstawki raz w tygodniu i czekam, aż się napije, a straszny z niej pojak 😉 rośnie jak zła. Myślę, czy nie przyciąć i ukorzenić 😁 pozdrawiam

  • Leave a Reply

    Serwus!

    Mrs Polka Dot

    JESTEM AGNIESZKA

    Jestem niepoprawną estetką ze słabością do pięknych przedmiotów i niestrudzoną kuchenną eksperymentatorką. Celebruję codzienność, cieszę się z małych rzeczy, dużo gadam, często się wzruszam. Uwielbiam fotografować, pisać i wymądrzać się, od ośmiu lat zajmuję się tym zawodowo.

    mój sklep

    Najnowsze posty

    przepisy