Listopad to nie jest miesiąc do kochania, umówmy się. I ja niestety w listopadzie umiarkowanie kochałam, zarówno własne życie, jak i siebie samą. No dobra, innych też jakby mniej niż zazwyczaj. Przemknęła mi nawet parę razy taka myśl niepokojąca – o czym ja na początku grudnia napiszę? Że w listopadzie to głównie lubiłam własne łóżko, smutną płytę Korteza, że curry jadłam prawie codziennie i piłam za dużo wina? Na szczęście jest coś takiego jak wszechświat, co sprzyja i podrzuca czasami drobne radości tym nieradosnym. Podsuwa dobre myśli i dźwięki, przyjemności, co dają ukojenie, ludzi pozytywnych, jakieś dowody na istnienie dobra oraz nadzieję, że mądrość i wrażliwość ostatecznie pokonają mrok. I choć zaczął się słabo, to suma summarum skończył się dobrze ten listopad. Bilans wskazuje na kilka dobrych spotkań, wyrywających z rutyny wyjść, świetnych lektur oraz przyjemnych doznań. W grudniu już łatwiej jest kochać – siebie, innych, własne życie. Grudzień jest do kochania zasadniczo, ale i tak Wam pokażę kilka z tych, rzuconych przez życzliwy wszechświat, krzepiących okruchów.
1. „O roślinach”
Czekałam na tę książkę, w duchu śmiejąc się sama z siebie. Był bowiem taki czas, kiedy mój tata namiętnie kupował mamie na wszelkie możliwe okazje różne atlasy kwiatów, podręczniki ogrodnika, poradniki dla entuzjastów roślin, z gatunku tych raczej czerstwych niestety. I ja się z niego nabijałam troszkę, przyznaję, sugerując, by jednak zmienił kategorię upominków, zanim mama umrze z nudów. Pomna tych wydarzeń, czułam się trochę jak hipokrytka, planując wpisać tę pozycję na listę do Mikołaja. Choć z drugiej strony wiem, że Kwiaty&Miut to jednak insza inszość jest, klasa sama w sobie, niepowtarzalne aranżacje, najpiękniejsze bukiety w tym kraju oraz dwóch, przeuroczych facetów, których inspirujące wpływy sięgają daleko poza granice Poznania, a braci w roślinnym bziku mają społeczność całą, znacznie bardziej liczną niż tylko klientów swojej kwiaciarni. Ich mieszkanie widziałam już kiedyś w jakimś magazynie wnętrzarskim – o, klękajcie narody, co to jest za klimat! Radek i Łukasz to zdecydowanie trendotwórczy duet, w dodatku do swojego gustu i kreatywności, chłopaki mają ogromną wiedzę na temat roślin, którą dzielą się w swoich książkach. Po „O kwiatach” przyszła pora na coś dla mnie – „O roślinach”, czyli biblię każdego fana zieleni w domu. Przepiękne zdjęcia, cudowne aranżacje, inspirujące pomysły i proste, czytelne ściągi, pozwalające na bezbolesne przyswojenie wiedzy o potrzebach najpopularniejszych gatunków. Miałam to szczęście, żeby autorów poznać osobiście, książkę otrzymać przedpremierowo i nawet świąteczne wianki z nimi wyplatać. Zaszczyt to był i przyjemność wielka, czapki z głów przed tymi panami!
O ROŚLINACH – Radosław Berendt, Łukasz Marcinkowski / Kwiaty&MIUT – tutaj
2.Hello Body
Pamiętacie Hello Body? Pisałam o nich w październikowym zestawieniu, bardzo fajnie sprawdziła się u mnie linia do twarzy. Nadal mam jeszcze trochę peelingu i maseczki, i wciąż jestem zdania, że to świetne produkty, dlatego chętnie przetestowałam kolejne. W listopadzie korzystałam z dobroczynnych wpływów ożywczych, ciepłych pryszniców i kojących, gorących kąpieli z wykorzystaniem serii do ciała: puszystego masła do ciała, aksamitnego olejku antycellulitowego i kawowego peelingu.
Coco Glow – Peeling do ciała
Kawa i olej kokosowy to idealny duet, żeby rewelacyjnie złuszczyć martwy naskórek, pobudzić krążenie, ujędrnić i nawilżyć ciało podczas jednego prysznica. Daje kopa energii i zostawia skórę aksamitnie gładką, świetnie przygotowaną do pielęgnacji.
Coco Cream – Masło do ciała
Lekkie, puszyste i niesamowicie aksamitne w dotyku, cudownie rozpuszcza się na skórze, szybko wchłania i świetnie nawilża. Jak wszystkie kosmetyki Hello Body – pachnie kokosem, ale jest to delikatny, naturalny aromat świeżego orzecha kokosowego, a nie przytłaczająca, sztuczna nuta (jaką znam z innych kosmetyków, udających kokosowe). Rozpieszczająca sprawa.
Coco Slim – Olejek wyszczuplający
Przyjemny w dotyku eliksir – mikstura naturalnych olejków, która pomaga w walce z cellulitem i rozstępami. Nie klei się, szybko się wchłania, pięknie pachnie, świetnie wygładza skórę.
wszystkie te preparaty można zamówić też w jednym zestawie do ciała
Coco Kiss – scrub do ust
Coco Rich – balsam do ust
Idealny zestaw na zimę, peeling świetnie radzi sobie z suchymi skórkami, ujędrnia i wygładza spierzchnięte wargi. Drobinki cukru zatopione w naturalnych olejkach zostawiają usta niesamowicie miękkie, a balsam na bazie masła shea dopełnia pielęgnacji. Noszę go w torebce i smarujemy się nim wszystkie trzy przed wyjściem na ziąb. Pyyyszny!
zestaw peeling + balsam
Szczotka do włosów (tutaj w zestawie z kokosową maską do włosów)
Świetnie radzi sobie z moimi włosami – gęstymi, ze skłonnością do plątania. Nie wyrywa, nie szarpie, wygładza włosy, przyjemnie masuje skórę głowy. Ergonomiczny kształt sprawia, że fajnie trzyma się ją w dłoni.
Hello Body to wysokiej jakości niemieckie kosmetyki naturalne – jeśli macie ochotę je przetestować albo kupić komuś w prezencie, możecie teraz skorzystać z mojego kodu rabatowego w sklepie internetowym – wpiszcie kod kuponu POLKABLOG, żeby otrzymać 20% rabatu.
3. Dziewczyny mają moc
Jak wychować córki na silnych ludzi w świecie, który wciąż jeszcze osłabia kobiety? Najchętniej widzi je w rolach: matki, względnie obiektu seksualnego, w obu sytuacjach umniejszając ich wartość. W świecie, który nie radzi sobie z ich niezależnością. W kraju, który dziewczynkom ma do zaoferowania podręczniki z odrębnymi zadaniami dla nich (idź do kuchni i porozmawiaj z mamą o przyprawach) i dla chłopców (zaplanuj wyprawę Kolumba). W kraju, w którym odwaga do obywatelskiego nieposłuszeństwa znów jest tak potrzebna i ponownie trzeba krytycznie weryfikować zawartość szkolnych podręczników, to na nas, rodzicach, spoczywa obowiązek edukacji historycznej i społecznej. I to jest temat na osobny artykuł, piszę go w głowie już od dawna i pewnie kiedyś napiszę, tymczasem nie wybaczyłabym sobie, gdybym jeszcze przed Świętami czegoś Wam nie pokazała. Wykorzystujemy w domu każdą możliwą okazję do rozmów na temat patriotyzmu, bohaterstwa, tolerancji i feminizmu. Z radością muszę zauważyć, że ostatnio rynek wydawniczy nam sprzyja, dostarczając wielu okazji do takich dyskusji. A że Zośka ostatnio pożera książki, to potrzebne są stałe dostawy świeżych pozycji z bibliotek i księgarń.
„Dziewczyny mają moc” Kate T.Parker
„Książka o dumie z byciu dziewczyną i odważnym dojrzewaniu do bycia kobietą”. Piękny album, przedstawiający sylwetki, wypowiedzi, motta kilkudziesięciu wspaniałych dziewczynek – mądrych, odważnych, wytrwałych. Książka zawiera niesamowite, piękne zdjęcia: piłkarek, biegaczek, baletnic, artystek, odkrywczyń. Pokazuje dziewczynki spełniające się w najróżniejszych rolach, dla których piękno to wewnętrzna siła. Naturalne, nieskrępowane, pewne siebie, szczęśliwe – podczas meczu koszykówki na wózku, strzelające z łuku, upaćkane błotem, bez lukru i bez stereotypów. Doskonała pomoc we wspieraniu dziewczęcej wiary w siebie, idealna zachęta, by czuć się „więcej niż dość”. Potężnie inspirujące, wzruszające wręcz momentami wydawnictwo. Pozycja obowiązkowa na półkach polskich kilku- i nastolatek.
„Opowieści na dobranoc dla młodych buntowniczek. 100 historii niezwykłych kobiet” Francesca Cavallo, Elena Favilli
Najhojniej finansowana w dziejach crowdfundingu książka, przedstawiająca sylwetki stu bohaterskich, przełamujących ograniczenia, niepokornych kobiet. Zamiast historii o księżniczkach – utrzymane w konwencji bajki, jednostronnicowe opowieści o kobietach, które zmieniły świat. Każda opatrzona genialną ilustracją którejś z sześćdziesięciu rysowniczek. Artystki, matematyczki, tenisistki, uczone, działaczki społeczne, królowe. Ta książka to międzynarodowy fenomen i dowód na to, jak bardzo brakowało rodzicom takiej pozycji dla swoich dzieci – prawa do tytułu sprzedano już w 28 krajach.
„Lektura obowiązkowa na stoliku nocnym każdej dziewczynki albo młodej kobiety – Geri Stengel, Forbes.”
Zdecydowanie.
„Damy, dziewuchy, dziewczyny. Historia w spódnicy” Anna Dziewit – Meller
Kolejny zbiór życiorysów sławnych kobiet, lecz tu mamy do czynienia z ważnymi postaciami z historii Polski. „Naukowczynie, pisarki, królowe i nauczycielki: cała zgraja silnych prababek, dzięki którym wiemy, że determinacja i wiara w równość przynoszą efekty.” Ciekawe są nie tylko opisywanie postaci, ale i sposób prowadzenia narracji – historie opowiada jedna z opisanych w książce kobiet, Henryka Pustowójtówna. Świetne historie Polek, które miały wpływ na rzeczywistość i którym wiele zawdzięczamy.
Wszystkie wspomniane siążki kupicie bez problemu w wielu księgarniach stacjonarnych i internetowych, wygooglajcie sobie najlepsze ceny.
Magazyn „Kosmos” wyd. Fundacja Kosmos dla Dziewczynek
Pierwsze w Polsce czasopismo dla dzieci, które ma misję. Tworzone przez fundację, założoną by wydawać i u nas magazyn (zainspirowany amerykańskim „Kaboo”), który wspiera wszechstronny rozwój i promuje pozytywne wzorce. Jej członkinie piszą o sobie tak:
- „Tworzymy środowisko, w którym dziewczynki mogą dorastać w poczuciu pewności siebie i siły sprawczej, aby miały odwagę rozwijać swoje zainteresowania i podejmować wyzwania.
- Przeciwstawiamy się szkodliwym stereotypom dotyczącym wyglądu. Koniec z jedynym słusznym wzorcem! Liczy się zdrowie, sprawność, ochota do działania i świadomość ciała.
- Definiujemy dziewczyńskość tak, aby mogła pomieścić wiele różnorodnych modeli.
- Pokazujemy świat, w którym dziewczynki mogą być sobą i nie muszą za wszelką cenę walczyć o pierwsze miejsce. Zupełnie w porządku jest bycie zwyczajną dziewczyną!”
Skuszona przekazem kupiłam, dałam dziecku i patrzyłam z radością, jak nad nią ślęczy. Jak czyta, rozwiązuje zadania, robi quizy, wycina, zarykuje się z dowcipów, a potem opowiada je całej rodzinie. Czytałyśmy i oglądałyśmy zaciekawione razem, a później Zośka zapytała mnie, kiedy będzie następny numer.
W zasadzie to chcę powiedzieć tylko jedno – nareszcie! No i może jeszcze – dziękuję.
„Kosmos” do kupienia TUTAJ
P.S.: Z tematyki obywatelskiej odkryłam jeszcze tę serię, przeglądałam je tylko w księgarni i zamówiłam Zosi dwie pod choinkę, ale jeszcze znamy ich dobrze.
Lamy z Palamy
Kolejna rzecz, o której istnieniu koniecznie chciałam Was powiadomić jeszcze przed Świętami. Uwielbiam takie zabawki i takich ludzi, jak ta szczecińska rodzina, która założyła AŻ Studio. Można u nich kupić przede wszystkim cudowne, ręcznie szyte lamy w pięknych ubrankach, wykonane bardzo starannie i wybitnie urocze. To duże, solidne, dość twarde zabawki – wyglądają mi na takie, które mogą towarzyszyć przez całe dzieciństwo, włączając w to wszelkie ekstremalne sytuacje. Strasznie bawią mnie ich opisy – każda lama ma bowiem swoją osobowość, historię i zawód. Możecie wybierać spośród ponad dwudziestu: Kierowcę, Entomologa, Sprzedawcę, Kosmetyczkę, Aktorkę czy – autentycznie – Blogerkę 😉 Do tego można także zamawiać dodatkowe ciuszki, cudowna sprawa!
Aż studio tworzy także fajne zestawy – AŻ boxy powitalne dla noworodków czy prezentowe dla starszych dzieci i mam. Są też AŻ Booki – świetny pomysł na prezent pod choinkę albo z okazji Dnia Babci czy Dziadka.
I pozostałe lamy z Palamy – AŻ Studio
„Same dobre rzeczy”
I na koniec – mała perełka, słodka wisienka na torcie, czyli długo wyczekiwana książka jednej z pierwszych, polskich blogerek, które „poznałam”. Pierwsza była Liska, a później ona – Trufla, mieszkająca w Irlandii przyjaciółka Elizy z White Plate. Każda z nich miała swojego bloga, a dodatkowo prowadziły bardzo urokliwą rzecz – Daleko od Siebie, wspólną stronę, na której dzieliły się swoimi okruchami codzienności, zdjęciami zdradzającymi dużą uważność na szczegóły, nastroje, urokliwe miejsca i sytuacje. To właśnie za to najbardziej je obie polubiłam.
Jest w życiu Trufli coś jeszcze, co mnie totalnie urzeka, czego jej ogromnie zazdroszczę – dziadkowie. Wypatruję na jej Instagramie zawsze którejś z pomarszczonych dłoni, jakiegoś ich wspólnego posiłku, skrawka mieszkania albo choć krótkiej anegdotki, dialogu z babcią znad stolnicy z ciastem. Miałam nadzieję, że znajdę ich w książce. I są. Kroją makaron, głaszczą psa, wzruszają. Są częścią życia, które widzimy w tej książce – pełnego sentymentów, ciepłych uczuć i tej wrażliwości na detale właśnie. Są drewniane stoły, stare zdjęcia, kwitnące krzewy, warzywne targi, parujące zupy, apetyczne obiady, proste smaki. Jest domowo, nawet gdy egzotycznie i kameralnie – nawet na zdjęciach z podróży. Bardzo „moje” smaki i kadry. Piękna książka.
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
która która tych książek dla dziewczyn będzie najfajniejsze dla siedmiolatki?
Moim zdaniem żadna. Też uległam tej modzie-nie bójmy się tego słowa, te książki są po prostu modne i trzeba się nimi pochwalić na Instagramie. To nie są książki dla 7 letnich dziewczynek. Chociażby w opowieściach dla buntownuczek praktycznie każdą historię trzeba dopowiedzieć i to całkiem poważnie. Chcesz rozmów o mordowanych Żydach-spoko, a o złym prezydencie Putinie, który morduje dziennikarz? Spoko, też się na przygotuj. Zmiana płci, jasne. Ale ile jest takich przypadków wokół ciebie, że musisisz czytać o tych historie kilkulatkom. Jest parę fajnych historii, ale nie wszystkie się nadają dla dzieci poniżej 12stego roku życia.
Po pierwsze spieszę wyjaśnić, że dla mnie to żadna moda, bo ja takich treści spragniona jestem jak kania dżdżu i nigdzie się nimi wcześniej nie chwaliłam, tylko jarałam się w zaciszu własnego serca 😉 Jeśli zaś chodzi o dopasowanie do wieku, to powiem szczerze – nie czytałam całej książki o buntowniczkach, tylko część historii znam, resztę Zosia czytała sama. Może masz rację, a ja coś przegapiłam. Z drugiej strony to też pewnie kwestia podejścia rodziców – staram się dawkować trudne tematy, ale nie ukrywam przez Zosią istnienia przykrych zjawisk. Mamy już za sobą rozmowy o aborcji, samobójstwach, eksterminacji Żydów, wizyty w Muzeum Powstania Warszawskiego i tego typu historie – oczywiście wszystko na zasadzie łagodnego przekazu podstawowych informacji, bez wdawania się w drastyczne szczegóły. Myślę, że ta książka generalnie tak właśnie przedstawia ciężkie tematy i dla mnie to jest spoko, choć rozumiem, że każdy ma inną wrażliwość.
Myślę, że pierwsze dwie, bo są najciekawsze wizualnie. W „Dziewczyny mają moc” jest niewiele tekstu, mnóstwo przepięknych zdjęć. „Opowieści na dobranoc” to 100 historii, każda z genialną ilustracją – można fajnie czytać na raty, albo razem, jeśli masz obawy jak Lucyna, choć ja ich generalnie nie podzielam, ale to zależy, ile wie Twoja córka.
Kosmetyki hello body tez kupiłam bo uległam modzie chyba i nic szczególnego, mi nie służą.
Bardzo dobra na prezent dla dziewczynki będzie książka Wielkie małe kobietki (A.Polewska) – jest bardziej inspirująca, a mniej kontrowersyjna. Dla ośmio czy dziewięciolatki polecam jeszcze obie książki Marii Parr, to przygodówki. Tonia to opowieść o niezwykle niezależnej dziewczynce, zawsze kiedy po nią sięgamy cieszę się, że nie jestem jej matką… przy obu pozycjach można się i pośmiać i wzruszyć.
Dzięki za podpowiedzi! 🙂
Polko, mam pytanie odnosnie roslinek. One sa w zwyklych doniczkach i te doniczki ss wsadzone w oslonki? Czy w tych doniczkach sa dziurki od dolu, woda wlewa sie do oslonki, czy nie ? Czy ktores kwiatki sa bezposrednio w oslonkach ? Moze glupie pytania, ale jestem laikiem w tej kwestii, a chcialabym zaczac swoja uprawe. Przepraszam za brak polskich znakow, klawiatura szwankuje.
Tak, większość jest w donicach plastikowych, na spód koszy daję podstawkę i na niej ustawiam doniczki (z dziurkami). Powodzenia! 🙂
Ja w temacie ksiażek Plantel Equipo (przepraszam, zjada mi a z ogonkiem i s z kreseczka) – mamy 3, procz demokracji, bo wydawala mi sie brzydka graficznie, i sa przedmiotem uwielbienia i mojego siedmiolatka i pieciolatki. Szczegolnie cora lubi „Kobiety i mezczyzn” – oczywiscie czytam komentujac, a ze zwiazek z mezem mamy dosc partnerski i dzieci to widza, to ksiazke weszla jak w maslo 🙂 Zwazywszy, ze wymyslona 40 lat temu – szacun dla autorow i czapki z glow 🙂 Polecam!!!
Po co 7-latce wiedza o aborcji?
Jak ja się cieszę, że moje dziecko 7-letnie się tym nie interesuje. Nie wiem jak ona by to przeżyła….
Jeśli jej mama chodzi na demonstracje w tej sprawie, to dziecko pyta, w jakiej sprawie protestuje. Ja się cieszę, że się tym interesuje.
Dzięki za podrzucenie AŻ Boksu – świetna sprawa! Nigdy wcześniej nie widziałam takiego zestawu upominków 🙂 Pozdrawiam, fajny wpis!