Podobno niedobrze jest chodzić na zakupy na głodniaka. Pewnie i tak. Pewnie niedobrze się stało, że pojechałam rano, bez śniadania, po owoce, warzywa i chleb, bo skończyło się to dokładnie tak, jak można się było spodziewać. Bo oprócz zaplanowanych wcześniej jabłek, bananów, mango i sterty zieleniny, przytaszczyłam także nieplanowane cuda różniste w ilości przekraczającej moje możliwości taszczenia trzy piętra w górę. Masło orzechowe, kefiry, kabanosy, soki, dwa bukiety tulipanów, że wymienię tylko kilka z tych kupionych oczami produktów, nie były zdecydowanie towarami pierwszej potrzeby i już na drugim piętrze żałowałam tej eskapady o samej kawie tylko.
Dowlokłam się jakoś na górę i kiedy wypakowywałam siaty, już nie plułam sobie w brodę, że nie zamówiłam zakupów przez internet. Bo na kuchennym blacie pyszniły się one – wytęsknione, wymarzone, ukochane me SZPARAGI! Szparagowa zieleń komponuje się zazwyczaj z kolorem otoczenia, z tą świeżą, ukwieconą majową aurą. Nie spodziewałam się ich zobaczyć dziś akurat, w połowie zimnego kwietnia, w czasie tak nieśmiałej jeszcze wiosny. I choć miałam ochotę pożreć je wszystkie natychmiast, polane tylko masłem, w dodatku sama, to zwyciężył we mnie pragmatyzm i postanowiłam zrobić z nich obiad. A że wyrzekam się ostatnio ziaren oraz nabiału, starając się odżywiać głównie warzywami, owocami i mięsem, wyszła mi potrawa lekka i dietetyczna. Trzymajcie kciuki za moją dietę, jeśli nadal będę się czuła na niej tak dobrze, wkrótce napiszę Wam więcej. Podzielę się też pewnie kolejnymi przepisami na dania mięsno-warzywne, które można reszcie rodziny serwować z makaronami, kaszami czy innymi węglami, nie skazując biedaków na utratę wagi. Dla mnie to jeden z najważniejszych aspektów diety – szanse powodzenia mają u mnie tylko takie koncepcje odchudzania, w których nie muszę gotować podwójnie
No i jak tak sobie teraz myślę – całkiem spoko ta moja łakoma przyjemność, nieźle skończyły się zakupy na głodniaka. Zawsze mogłam wrócić do domu z torbą świeżych croissantów.
Cytrynowo-miodowy kurczak ze szparagami
(3 -4 porcje)
Wspaniałe, lekkie i łatwe w przygotowaniu danie. Uwielbiam słodko – kwaśne, owocowe nuty w daniach głównych i sałatkach, przepadam za szparagami, więc ta kombinacja trafia w mój gust idealnie. Mięso przygotowane w ten sposób jest soczyste, w słodkawej, miodowej glazurce, a całość ma przepyszny, maślano-cytrynowy aromat.
Składniki:
- 500 g mięsa z udek kurczaka (bez kości, ewentualnie może być pierś, choć to mięso jest bardziej soczyste)
- pęczek szparagów
- garść świeżego szpinaku
- 2 cytryny
- 2 łyżeczki płynnego miodu
- sól, pieprz
- masło klarowane do smażenia
Przygotowanie:
- mięso umyć, usunąć tłuszcz i błonki, większe kawałki przekroić na pół
- wyszorować cytryny, jedną pokroić w plasterki, drugą przekroić na pół, sokiem z jednej połówki skropić mięso, oprószyć je solą i pieprzem, odstawić
- w międzyczasie przygotować szparagi – umyć je, obrać, przekroić w poprzek na trzy części
- przygotować dwie patelnie – na jednej rozpuścić odrobinę masła klarowanego i podsmażyć na nim kilka plasterków cytryny – gdy zmiękną i zrumienią się nieco z obu stron, zdjąć je z patelni przy użyciu widelca, dołożyć łyżkę masła, wcisnąć sok z połowy cytryny i w tym sosie dusić szparagi na wolnym ogniu około 15 minut, od czasu do czasu potrząsając patelnią, by równomiernie zmiękły
- na drugiej patelni rozpuścić łyżkę klarowanego masła i usmażyć na nim cytrynowego kurczaka (resztki soku pozostałe po marynowaniu wlać na patelnię), kiedy płyny wokół mięsa zaczną bulgotać, a ono zacznie sprawiać wrażenie, jakby się gotowało, polać mięso miodem, potrząsnąć patelnią
- miód wkrótce zacznie się karmelizować, zamieniając płyn w gęsty, ciemny sos i rumieniąc mięso – gdy ma już ładny, złoty kolor, obrócić je i obsmażyć z drugiej strony na nieco mniejszym już ogniu
- kiedy szparagi zmiękną (nie mają być jednak całkowicie ugotowane, powinny pozostać jędrne i chrupiące), a mięso będzie już wysmażone, przełożyć szparagi (wraz z sosem maślano-cytrynowym, w którym się dusiły) na patelnię z kurczakiem (mięso zsuń na środek, szparagi rozłóż wokół), obsypać porwanymi w dłoniach liśćmi szpinaku i dusić wszystko razem jeszcze 5 minut na małym ogniu, lekko poruszając patelnią od czasu do czasu
- przed podaniem na wierzchu ułożyć plastry smażonych cytryn, można oprószyć świeżo zmielonym pieprzem
- w wersji niedietetycznej można podać z makaronem lub drobną kaszą np. kuskus, quinoa, bulgur
Zmodyfikowałam nieco ten przepis.
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Też mnie zaskoczyły szparagi przy ostatnich zakupach. Poszłam jednak w wersję mniej dietetyczną, mianowicie grillowane w boczku 😉 Ale Twoja wygląda zacnie, spróbuję przy najbliższej okazji.
Och, szparagi! Jeszcze w tym roku nie jadłam, ale nie mogę się już doczekać!
Polko a podzielisz się że mną przepisem na Twoje crepes? ????
Dobry przepis na sobotę, oby tylko były szparagi. Nigdy nie mam czasu (albo sobie tak tylko wmawiam) na dodawanie komentarzy, więc skoro już dodaję ten komentarz to – JESTEŚ NIESAMOWITA! Tyle ma Ci wystarczyc pochwał. Uwielbiam czytać Twoje posty! Posłodziłam i czytam dalej.
heh, dziękuję 😉 a szparagi są już w Biedrach i Lidlach, więc jeśli masz te sklepy w pobliżu, powinno się udać
Wersja bez szpinaku też się sprawdzi czy nie bardzo?!
na pewno! w oryginalnym przepisie nie było, to moja inwencja, dla zdrowotności 😉
Czy to dieta paleo? Kiedyś podsyłałam Ci link, ale wtedy Cię chyba nie zainteresował 🙂 Polecam włączyć jajka na śniadanie w różnych postaciach, z warzywami, boczkiem, albo omlety, pyszne, zdrowe i przynajmniej mi nigdy się nie nudzą, plus sycą na długo. Ja dzięki takiemu sposobowi odżywiania (niejedzenie ziaren, głównie glutenu) wreszcie nie męczę się ze zgagą, a bardzo dużo osób które miały problemy ze schudnięciem, na tej diecie schudły i wcale nie głodowały. Pozdrawiam 🙂
Tak, inspiruję się paleo. Jajka jadam właśnie tak jak piszesz – w wytrawnych omletach, jajecznicy. Wybacz, jeśli Ci nie odpisałam, zdarzają mi się przestoje w ogarnianiu wiadomości i nie zawsze potem nadrabiam skutecznie, czasem jakiś mail tonie na wieki w odmętach skrzynki mailowej, to mój odwieczny stres.
To z pewnością jest niemniej…. 🙂
Znakomite danie, napatrzeć się nie mogę 🙂
Mmmm chyba wiem co jemy w weekend 🙂
Kuskus nie jest kaszą 😉
Tak, wiem, że to w zasadzie jak makaron, ale wygląd ma kaszowaty i tak się go potocznie nazywa, nie bądźmy drobiazgowi.
Paleo!jedna z tych diet na która przeszłam bez bólu!a ze jestem miesozerna(niestety!) bez problemu stawało sie dla mnie przygotowanie posiłków.Juz po paru dniach czułam sie super!niestety nie mogłam sobie darować cukru i mleka do kawy…teraz ze względu na prace troche odpuściłam ale efekty po tych kilku tyg widac i musze przyznać ze naprawdę działa!:)