Byłam wtedy zupełnie inną dziewczyną. Kobietą już w zasadzie, tuż po trzydziestce. Mąż, etat, trzyipółletnie dziecko. Własne mieszkanie, niewielki tylko kredyt na remont. Stabilizacja. Życie od pierwszego do pierwszego, o szóstej pobudka, przedszkole, autobus, kolejka, praca, o siedemnastej powrót. Żałosne próby zabawy z córką, tak, żeby nie zobaczyła mojego pustego spojrzenia, żeby nie domyśliła się, że mi się nie chce. Nie chce mi się bawić, nie chce mi się gadać, nie chce mi się nic. Że najchętniej położyłabym się i gapiła się w sufit. A potem sekwencja zautomatyzowanych czynności, seria przewidywalnych zdarzeń: kolacja, kąpiel, sprzątanie, pranie, ubrania do pracy. I od nowa: pobudka, przedszkole, autobus, kolejka…
Byłam wtedy kobietą, która dostawała ataków paniki w drodze do pracy. Zawrotów głowy w autobusie. Oblewała się potem, nie mogła złapać głębokiego oddechu. Dusiła się dosłownie i w przenośni. Byłam kobietą, która nie chciała tak żyć, ale nie wiedziała też, jak może żyć inaczej. Nie chciała tak pracować, ale nie wiedziała, jak może pracować inaczej. Chciała coś zmienić, ale jedyne, co czuła, to niemoc. Oraz jak twarda jest ściana, do której doszła.
Aż przyszło lato, a latem – wiadomo – wszystko wydaje się prostsze. Latem nawet słabi mają jakoś więcej siły. I wtedy taka sytuacja: połowa lipca, Kraków, ciepła noc, hotelowy ogródek, białe wino. Gadamy z kumpelą o tym moim życiu od pierwszego do pierwszego, bez szansy na samochód czy jakieś dalsze wakacje, o tej rutynie zasranej, o złych wyborach, o frustracjach, tęsknotach i marzeniach. I że nie tak to miało wyglądać, że ta dorosłość to jednak bardziej przesrana jest, niż się jeszcze parę lat wcześniej sądziło. Że nuda i orka na ugorze. Że niby wszystko, co najważniejsze, człowiek ma, ale jakiś pusty jest w środku. Wypalony, bez ikry i bez błysku w oku. I ja jej wtedy o tych moich wnętrzach, o jakichś kursach i studiach, że to by było coś, ale na razie bez szans, bo dziecko małe i kasy brak. I ona – Kamila konkretnie – powiedziała wtedy takie rzeczy, które zmieniły moje życie. Nie wiem, czy pod wpływem tego białego wina, ciepłej nocy, czy może Krakowa, ale uwierzyłam jej wtedy i pomyślałam – ej, bez kitu, założę bloga!
I świat chyba nagle zaczął mi sprzyjać, bo w poniedziałkowy poranek, który nastąpił po tym pamiętnym weekendzie, dostałam ospy. Zwolnienie na dwa tygodnie z zakazem opuszczania domu. To ja pod kołdrę i dawaj! – to nie może być przecież zbyt trudne, skoro te wszystkie szwedzkie housewives jakoś mają piękne blogi, layouty jak spod linijki, jasne zdjęcia swoich pięknych wnętrz, przyciski, widgety i gadżety. Wiedziałam wtedy o nich tyle, co na temat fizyki cząstek elementarnych, ale posmarowałam sobie wszystkie pryszcze, zrobiłam kawy, weszłam pod kołdrę i zaczęłam klikanie.
19 lipca 2013 roku napisałam swój pierwszy post na blogu, starym jeszcze, więc próżno go tu szukać. Był totalnie od czapy, krótki i dwujęzyczny – bo też i zagraniczne blogi wnętrzarskie były moją jedyną inspiracją, nie miałam pojęcia o polskiej blogosferze. Nie miałam pojęcia, że na tym się zarabia. Nie rozumiałam zbyt wiele zasadniczo, ale klikałam jak zawzięta, bo podskórnie czułam, że to moja ostatnia deska ratunku. Intuicja podpowiadała mi, że coś się z tego urodzi, nie wiedziałam jeszcze, co, ani kiedy. Ale wierzyłam. Że ktoś to kiedyś przeczyta, zobaczy i doceni. Że dzięki temu będzie wiedział o mnie więcej niż to wynika z mojego CV. Powodowana desperacją, chwyciłam się tego kurczowo i klikałam, klikałam, klikałam. Tylko to mogłam zrobić, że nie oszaleć. Żeby nie dojść do momentu, w którym już nie wstanę z łóżka. Bo kiedy klikałam, miałam nadzieję. Kiedy pisałam, miałam wreszcie znowu rumieńce i ten błysk w oku. Ikra wracała, a złe myśli ustępowały miejsca kolejnym pomysłom na wpisy.
Klikałam więc dalej, po pracy i po nocach i z każdym tygodniem jakby coraz bardziej chciało mi się żyć. Gadać, bawić z córką, odbywać sekwencje zautomatyzowanych czynności bez myśli o ucieczce z domu. Zaczynało się to udawać, rosnąć jakoś pomału, dodawać nadziei. Odzyskałam siły na tyle, żeby zrobić wreszcie wymarzone prawo jazdy, a to uczyniwszy, czułam już, że mogę góry przenosić.
Long story short – sześć lat później piszę te słowa ze swojego biura. Niby skromnego tylko pokoiku, ale jednak. Z widokiem na moje książki, notesy i plakaty. Na koncie mam dwa wydane tytuły, ponad osiemset postów, blog notuje co miesiąc około czterystu tysięcy odsłon. Mam dwie córki, firmę, całkiem inne mieszkanie, już nie żyję od pierwszego do pierwszego. Jeżdżę na wakacje, rzadko wstaję o szóstej, raczej nie miewam już takich dni, kiedy nie chce mi się nic. Długo to trwało, ale jestem tu, co więcej – doszłam tu zupełnie sama. Bez wspólnika, mentora czy inwestora, bez pozycjonowania czy reklam kontekstowych, bez kupowania fanów, bez znajomości, zaszczytnych miejsc w rankingach czy obecności w telewizji śniadaniowej. Doszłam tu tylko dlatego, że bardzo chciałam i nigdy się nie poddałam.
Bo pisałam, mimo że nie zarabiałam. Pisałam, kiedy krytykowali, hejtowali, czepiali się, wieszali psy. Czasami przez to płakałam, ale pisałam dalej. Pisałam wiosną, latem, jesienią i zimą. Dużo, często, regularnie, prosto z serca. W dni robocze i w weekendy, w Święta i na wakacjach. Bo przez sześć lat, bez żadnej większej przerwy, robiłam zdjęcia, tworzyłam grafiki, gotowałam, eksperymentowałam, aranżowałam, kombinowałam, uczyłam się i byłam w tym coraz lepsza. Doszłam tu dlatego, że sprawiało mi to dziką frajdę, bo było ze mną coraz więcej wspierających kobiet. Po prostu nigdy nie przestałam, nawet kiedy przychodziły kryzysy. Ani kiedy byłam zmęczona. Nawet gdy było mi smutno samej w domu. Nawet gdy próbowano podcinać mi skrzydła. Kiedy nie płacono za pracę. Nie przestałam, kiedy było mało lajków i jeszcze mniej propozycji.
To jest moja historia. Moja droga, z której jestem dumna jak z niewielu rzeczy. I nie oddam jej nikomu. Nie dam sobie zabrać tych sześciu lat ciężkiej pracy czepialskim frustratom, zawistnikom, trollom, ignorantom ani mądralom. Nie oddam ich tym, którzy nie mają pojęcia, jak ciężko pracuję, ani ile przeszłam. Ile nocy zarwałam, ani z ilu rzeczy musiałam zrezygnować, żeby mieć dzisiaj – dużego bloga, tysiące czytelników i nareszcie, po dwunastu latach pracy, po maturze na szóstki, po studiach ze stypendium, po czterech certyfikatach językowych, podyplomówce i sześciu latach intensywnego blogowania – wygodne życie. Nie będę tłumaczyć, że to moja praca, ani jak starannie selekcjonuję współprace. O ile tysięcy mogłabym mieć więcej na koncie, gdybym umiała zawierać zgniłe kompromisy z własnym poczuciem estetyki i dobrego smaku. Nie oddam tego ludziom, którzy nie mają pojęcia, ile razy mogłam wybrać drogę na skróty, ile prezentów i barterów mogłam przytulić, ile razy mogłam być w telewizji albo na portalach, na eventach albo na ściankach, ale ja wolałam w tym czasie siedzieć we własnej kuchni i po prostu pisać.
I tylko ja wiem, ile stoi za tym godzin, ile wyrzeczeń i ile łez. Ile pasji, cierpliwości, konsekwencji, inwestycji i ile nauki. Bo jestem dziś w miejscu, w którym zawsze chciałam być, z możliwościami, które zawsze chciałam mieć. Więc nie mów mi, dziewczyno, że znowu reklama. Albo, że nie taka, jak Ci się podoba. Bo ta reklama to moja duma, moja praca, moja nagroda za całą tę drogę. Nie mów mi tego, tylko znajdź swoją ścieżkę. Idź nią, nie zbaczaj, niezależnie od tego, jak będzie kręta, potykaj się i wstawaj, spoć się, ubrudź i bądź z siebie dumna.
Tak jak ja dziś jestem z siebie.
(Dzięki, Kamila! ♥)
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Go girl! Jestem z Tobą od 5 lat i widzę jak się rozwijasz i zmieniasz i to jest super. Ja wiem, że jeśli chce czytać coś na poziomie, dobrze napisane i sfotografowane to nikt tego za darmo robił nie będzie, bo to jest praca i to na pełny etat. Za każdym razem zadziwiają mnie osoby, które wymagają bardzo wiele, potrafią skrytykować wszystko i na koniec zdziwić się „reklamy?! za kasę??” Czy to ignorancja czy głupota, sama już nie wiem.
Ja też nie, ale zmęczyło mnie tłumaczenie, kończę z tym 😉
Jestem z Tobą od kilku miesięcy, uwielbiam Twojego bloga, ista. Polecam go znająmym. Ujmujesz mnie tym, że jesteś prawdziwa, radosna i wciąż wprowadzasz jakieś zmiany. Dużo sukcesu!!!
Gratuluję 🙂 Twój blog bardzo lubię i czytam regularnie!
Brawa za ciężką pracę i upór mimo wszystkich przeszkód!
Dziękuję 🙂
Popłakałam się czytając to.
Dla mnie jesteś prawdziwa w tym co robisz i za to ogromnie cenię Ciebie i Twojego bloga! Takie blogi jak Twój to duma polskiej blogosfery i miejsce, do którego z przyjemnością się wraca!
Ściskam mocno i ciśnij dalej! Jesteś w tym dobra!
Ps. Popłakałam się, bo kilka miesięcy temu z żalu, bezradności i bezsilności siedziałam i nie wiedziałam co z sobą zrobić; dostałam od męża swój własny kawałek przestrzeni w internecie i póki co głównie dla siebie i bliskich i swojej radości… uskrzydla. Dlatego Twoje słowa tak bliskie mi się stały
Trzymam kciuki za to, żeby i Tobie ten kawałek dodał skrzydeł i zamienił się w coś więcej! ♥
Gratulacje, masz wspanialego bloga i odrazu widac, ile pracy w niego wkladasz. Uwielbiam czytac twoje posty, rzadko komentuje, bo zawsze ‘w biegu ‘, ale zawsze czekam na kolejne posty 👏💖
Agnieszko,
trafiłam na Twojego bloga, gdy kończył się mój urlop macierzyński. Moja córka ma już 6 lat i jest tylko o miesiąc starsza od Twojego dzieła. Od tej pory jestem już z Tobą. Przeżywałam Twoją utratę pracy, drugą ciążę, pierwsze sukcesy, przeprowadzkę (kiedy Wy urządzaliście mieszkanie, my wprowadzaliśmy się do nowego domu), książkę – najpierw pierwszą, teraz drugą (mam oczywiście obie!).
Ale do brzegu… Na początku zachłysnęłam się kilkoma blogami i namiętnie czytałam każdy post. Ale z czasem moja lista była coraz krótsza. Po tych sześciu latach, na mojej liście zostałaś już tylko TY, Polko. Tutaj zaglądam regularnie wiedząc, że zawsze będę mogła przeczytać coś wartościowego, pośmiać się, wzruszyć, wypróbować kolejny przepis… Nie zawsze ze wszystkim muszę się zgadzać, ale nigdy nie komentuję (to jest mój pierwszy raz!) Życzę Ci wielu sukcesów i weny twórczej na kolejne lata.
wow, serio wzrusz ♥ dziękuję Ci bardzo!!!
Gratulacje !!!Tak trzymaj kolejny raz Przyznaje się ze Twój blog to jedyny jaki czytam Nie wiem dlaczego tak wyszło może dlatego ze mam tez 10 letnia córkę nie mam pojęcia Lubię tu być i czytać Twój prosty zrozumiały język Oby tak dalej Tak trzymaj i rób co uważasz za słuszne a jak komuś się nie podoba to nie musi Cię obserwować Buziaczki Marta rodzinka_h
Dziękuję ♥
Gratuluje i uwielbiam od jakos 4 lat. Dziekuje za wspaniale, motywujace, rozsmieszajace i wzruszajace teksty!!!!
❤
Gratulacje!! Jak niewile jestosob, ktore umieja sie cieszyc z tego, ze cos im.wychdzi, ze sie rozwijaja . Wszystko musi miec koniecznie wymiar cyfrowy. Tak to wazne, za cos trzeba zyc. Jednak to nie kasa najwazniejsza, ale rodzina, radosc tworzenia, efekty tego i jak widac pieniadze tez przychodza. Lubie Twojego bloga, za naturalnosc, szczerosc, konsekwencje. Powodzenia!
No i pieknie ❤️
Gratulacje 🙂 ! Co najmniej kolejnych sześciu 🙂 !! Tak dla Ciebie, jak i dla mnie. Blog uwielbiam. Czytam praktycznie każdy wpis, nawet jeżeli temat albo produkt nie do końca mnie interesują, ze względu na Twój styl. Najlepszego!
Dziękuję ♥
Gratulacje! Twarda babka z Ciebie 😉
Raczej zwykłam myśleć o sobie jak o mięczaku, ale w tej kwestii jakoś faktycznie daję radę nie odpuszczać, to taki trochę mój życiowy fenomen 😉
Agnieszko! Gratuluję i trzymam kciuki za kolejne lata. Nie daj się trollom i innym robakom☺️
Teraz już jestem twardzielka 😉
Brawo, brawo i jeszcze raz brawo! Gratuluję siły i odwagi, cierpliwości i determinacji, kiedyś ktoś powiedział, że nasza praca to coś, czego nigdy nikt nam nie zabierze i to prawda.
Masz rację, by przestać przejmować się czepialstwem i zazdrością, dalej rób swoje Polko!
Tak jest! 🙂 ♥
Szacuneczek i gratki🤗🍒🍒🍒
♥
Podziwiam, kibicuje i uwielbiam od lat! You go Girl!!
Przypadkiem trafiłam do Ciebie… pamiętam jak dziś ten moment kiedy przeczytałam, że chcesz mieć dziecko (drugie dziecko) ale to nie znaczy, że chcesz być w ciąży. To było dla mnie coś.. coś wielkiego, osobistego…. pomyślałam wtedy „boszzzz jakas unikatowa, wywrotowa laska” , która nie pierdzi tęczą z powodu macierzyństwa, nie udaje, że każdego dnia wstaje z uśmiechem na ustach i mówi „my day”… i czytałam, czytałam… nie z powodu wnętrz… nie z powodu pitraszenia w kuchni, nie z mody na czytanie blogów…. zostałam i jestem do dziś z powodu Twojej osobowości.. lekkiego pióra… tego wszystkiego co jest między wierszami… Agnieszko tylko życie poświęcone innym ma sens…. a Ty poświęcasz je sobie, swoim córkom, staremu, rodzinie… i NAM i za to jestem wdzięczna… oby tak dalej a wierzę, że będzie tak dalej i bedzie kolejne 6 lat…. zestarzeje się z Tobą i może nawet pokocham gotowanie bo ja z tych co wodę na herbatę tylko robię. Thx
haha, tego Ci życzę, bo to świetna zabawa! 🙂
Ja tez trafiłam tu przypadkiem, będąc na urlopie macierzyńskim 5 lat temu. I zostałam, i czytam wszystko, i jesteś taką moją znajomą Agnieszko!
Kurczę, to jest takie miłe, ale takie z drugiej strony frustrujące, że ja Was nie mogę zobaczyć ani poznać.
Ja z Tobą Polki chyba od początku, a z 5 lat na pewno. Nie zawsze się z Tobą zgadzalam, kilka razy pozwoliłam sobie skomentować, wyrażając swoje nieco odmienne zdanie, ale zawsze bez złośliwości, bez hejtu, a już tym bardziej bez czepiania się o reklamy, czy posty sponsorowane. 6 lat temu… albo 5….nie ważne, czytałam wiele blogów, ale tylko z Tobą zostałam. Za Twoje teksty, za Twój talent, za wszystko co zaczerpnelam dla siebie- Wielkie dzięki. I gratulacje. I idź dalej po więcej 😊
Bardzo doceniam taką sympatię pomimo różnic, jak również mądrą polemikę. Dziękuję!
Ja osobiście uwielbiam. Czytam każdy post i dziękuję że jesteś!!
♥ ♥ ♥
Ale się kurwa mać wzruszyłam. Tak bardzo się cieszę!!! I love you Girl
Niech kolejne lata kręcą się najpiękniej
hahaha, dzięki, buziaki! 🙂
Jestem z Tobą od lat i wielki szacunek za to, że ten blog jest po Twojemu (bo ja mam tak z moją firmą, nie oglądam się na innych, mam to, czego ja chcę a nie zgniłe kompromisy). Gratulacje i kolejnych owocnych lat i wpisów ❤️
Dziękuję! ♥
jakby powiedziala moja trzyletnia córka Polko jesteś superancka!!!!
haha słodkie ♥
Ja, od niedawna jednak już z ogromną przyjemnością tu zaglądam 🙂
Dziękuję, mam nadzieje, że to będzie „znajomość” na dłużej 😉
Wow! Dajesz kopa😁 I love You😘
♥
♥ ♥ ♥
Z wyrazami Szacunku🙂
Bardzo wzruszający ten tekst❤️ Twoja droga bardzo przypomina mi moją. Tez bylam zagubiona, miotalam sie po swiecie bez celu i nagle wskoczylam na własciwe tory. Impuls dala przyjaciolka „chodz ze mna na ceramike..” i tak z ta ceramika ja juz od 12 lat… mam swoją cudowną droge o jakiej nawet nie marzylam…
Ha! ta sama osoba, Magda, pokazala mi Twojego bloga, gdy bylam w trudnym momencie macierzynsko-depresyjnym. Slowo daje ze czytanie Ciebie wtedy bylo dla mnie najlepszą terapią. Dziekuje Polko! Dziekuje Magda! I tak trzymać! 💪
O jaaa, dziękuję za te słowa ♥
I tak trzymać! Gratuluję odwagi powiedzenia publicznie co o tym myślisz. Też trafiłam tu jakieś 5 lat temu podczas macierzyńskiego. Dziś pierwszy comment😀
No wiesz co, ale za to się ochrzan należy! 😉 Odzywajcie się częściej, tak fajnie jest poczuć żywego człowieka po drugiej stronie monitora ♥
Możesz być z Siebie dumna Agnieszko! Jedyny blog który czytam śledzę codziennie i lubię.
Pięknie też napisałaś do wszystkich Trolli i zazdrosnych Grażyn co je w dupie ściska z zazdrości widząc Twoje zdjęcia jak zyjesz gdzie pojechałaś i co zjadłaś na obiad. Polacy są trudnymi odbiorcami wiecznie coś im nie pasuje wiecznie za mało zawistni zazdrośni i wredni .Wiedze to dokładnie bo mieszkam za granica 12 lat i bardzo musiałam zweryfikować i zmienić Nasze polskie przywary.. dla mnie było to normalne a dla reszty Świata od czapy zjebane hah takze Polka rób swoje rób to co kochasz a mieć pracę która sie lubi to wogole jak wygrać w totka ! życzę Ci jak Najlepiej i mega Cię lubie i zawsze Ci kibicuje!!!!
Hahaha, dziękuję Ci bardzo! I niestety zgadzam się, że smutna jest ta nasza mentalność. Choć dziś jestem zbudowana tym, ile kobiet się cieszy razem ze mną i czerpie inspirację, zamiast zazdrościć. Jesteście super!
Ja w styczniu przeszłam podobny kryzys. Końcówka ciąży z drugim dzieckiem. Uświadomiłam sobie, że kiedy skończy się ten urlop macierzyński, muszę wrócić do pracy. Zawozić dzieci do żłobka na 7 i odbierać o 17. Zjeść obiad i kłaść je spać, bo przecież o 6 trzeba wstać. Tracić 2 godziny dziennie na dojazdy. Rozpłakałam się tak, jak jeszcze nigdy w życiu.
Krótko po tym trafiłam na artykuł, który pokazał mi, że praca na etat to nie jedyna opcja. Że praca zdalna, jest w zasięgu moich możliwości. Że mogę te 2 godziny poświęcić na pracę, a nie na dojazdy i dzięki temu spędzać więcej czasu z dziećmi. Zdałam sobie sprawę, że zakładając swoją firmę sama kieruję swoim rozwojem i że mogę rozwijać się znacznie szybciej i intensywniej niż na etacie.
Jestem na początku swojej drogi, od pół roku powoli buduję swoją działalność (okazuje się, że można nawet z dwoma maluchami u boku). I owszem, wstaję o 6 (bo tylko wtedy mam 2, niczym niezakłócone, godziny pracy), ale uwielbiam to w jakim kierunku idę, to że widzę efekty i to ile radości sprawia mi praca!
To jest właśnie najfajniejsze – lubię swoją pracę 🙂
Świetnie! Początki są trudne, ale warto próbować zorganizować sobie to życie jakoś inaczej, powodzenia!
Gratulacje! Bardzo wartościowo, lekko, bez nadęcia, normalnie – czasem bez makijażu, czasem w złocie! I ja dlatego tu przycupnęłam kilka dobrych lat temu 💓
Wow, niesamowite, jak wiele jest tu Was od lat już, cudownie ♥
Dziękuję Ci za to, że umiesz pisać. Tak niewiele blogów da się czytać z przyjemnością! A polski to wszak piękny język.
😍
Staram się nie kaleczyć, fajnie, że się udaje 🙂
👍😘
Nie wiem ile to już lat ale UWIELBIAM sercem mym całym 😀 czytam, oglądam na insta, chłone zdjęcia. Wiem, że jesteś mega autentyczna, nikogo nie udajesz i nie robisz nic pod publikę jak większość „influencerek „. Dlatego właśnie wracam do Ciebie. Inspirujesz mnie kobieto ❤❤❤
Dziękuję!!! ♥ ♥ ♥
Hej jestem tu od 19 lipca 2013 roku. 24 sierpnia 2013 rok urodzilam swoja pierwsza coreczke 🙂 i twoj blog byl pierwszym ktory zaczelam czytac 🙂 i obecnie jedyny zostal 🙂 i wszytkie twoje posty byly sa i beda na czasie i sa piekne 🙂 pozdrawiam. I trzymam kciki kiedy ja bede miala tyle sily i samo zaparcia zeby rzucic obecna prace i zaczac zyc i cieszyc sie moja 6 letnia coreczke 🙂 wicej niz dotychczas 🙂 zarabiac i cieszyc tym co robie!!! Pozrawiam Cie Agnieszko…Paula z Krakowa 😘
O mamo, ale jak to w ogóle możliwe? Myślałam, że te pierwsze wpisy czytała tylko garstka znajomych! 😉 Trzymam kciuki za Ciebie! 🙂
Nie nie. Juz nie pamietam gdzie cie znalazlam 🙂 ale juz tu zostalam na stale 🙂 pamietam jak zosia byla mala jak bylas w ciazy z hanusia 🙂 jak rzucilas prace chyba w korpo 🙂 i zaczelas pisac 🙂 pozdrawiam paula
Pamiętam tego pierwszego bloga😊 (trafiłam na niego przypadkiem przez MintyHouse) widziałam jak rozwijasz skrzydła, nawet nie wiesz ile razy Twój post zmienił coś na lepsze w moim życiu, taki sponsorowany też😉 Jesteś niesamowitą, odważną, inspirującą kobietą❤Tak trzymaj😘
Szkoda, że nie wiem, ale i tak się cieszę 🙂 Dziękuję! ♥
Piękny tekst Agnieszko. Aż łezka w oku się zakręciła. Uwielbiam zaglądać do Ciebie i pierwszy raz zostawiam komentarz. Gratulacje i tak trzymaj, twórz, inspiruj i miej z tego frajdę😘 Basia
Dziękuję!!! ♥
Miałam ciarki po przeczytaniu tyle zawarte emocji w tym artykule Brawa dla Ciebie masz Super Rodzinę i Spełniaszsie Zawodowo oby tak dalej
♥
Jestem dokładnie mniej więcej od tego samego czasu i podobnie to jest chyba jedyny blog, którego czytam. Na innych oglądam tylko obrazki 😊 które też z resztą lubię i dają mi inspirację. Ale Polka ma to coś w pisaniu co każe mi wracać. Także dajesz Aga!! I Love you! Jak dobrze, że się nie poddałaś!♥️
Wow, takie wyznania totalnie mnie rozkładają! Trochę mnie to wkurza na co dzień, że nie wiem, kto kryje się za tymi liczbami, a tu proszę ♥
Gratuluję – to wielki powód do dumy. Cenie Cię za to, że masz własne zdanie, idziesz swoją drogą. Tak – krytyka boli, tym bardziej osób, które nic o Tobie nie wiedzą. Tym bardziej nie zmieniaj się dla innych, tylko pozostań sobą. Bo tylko taka osoba może być wiarygodna – dla siebie samej przede wszystkim.
tak jest! 🙂
I ja to szanuję, własną drogę i szczęście 😊, Pisz Nam 100 lat !!!!
♥ ♥ ♥
Ze wzruszeniem przeczytałam ten wpis. Jest mi bliski w podążaniu własna droga. Napiszę przewrotnie. Nie ze wszystkim się zgadzam ale doceniam PRACOWITOSC I JAKOŚĆ Twoich postów. Lubię tu zaglądać, lubię wiedzieć co u Ciebie słychać. Kiedy nie piszesz zbyt długo to myślę co się u Ciebie dzieje, co robisz, o czym myślisz.
Cieszę się bardzo z Twoich sukcesów, cieszę się, że zarabiasz na blogowaniu (bo niby co w tym złego, nie rozumiem i nie chce zrozumieć ataków z tego powodu).
Rozwijaj dalej swój talent 🤗 wszystkiego dobrego😚
Dziękuję, fajnie wiedzieć, że ktoś się umie cieszyć z sukcesów obcych ludzi 🙂
Wzruszyłaś mnie dziewczyno. Odwagą, podążanie za głosem serca, pracowitością i konsekwencją. Moje życie to korposinusoida a to prawdziwe ucieka. A ja zachowawcza, na rozdrożu. Życzę Ci dobrych zdarzeń i inspirujących ludzi wokół.
To ja Tobie w takim razie odwagi, dużo odwagi! ♥
Ah reklamy na blogach! Bo z tym to jest tak. Żaden bloger nie zaczyna pisania bloga od współpracy reklamowej. Najpierw musi zaskarbić sobie sympatię czytelników, przymilić się, zaprzyjaźnić, uzbierać lajki i unikalne wizyty, zrobić ankietę aby poznać profil swoich czytelników, zyskać popularność. A potem używa swoich czytelników jak zakładników przy negocjacji kontraktów reklamowych. To trochę tak jakby Twoja przyjaciółka sprzedała Twój numer telefonu telemarketerom, albo idziesz do kumpeli na kawę tak jak zwykle a tam nagle prezentacja odkurzacza/miksera/kołdry z lamy. Nic dziwnego, że ludziom się to nie podoba. Było fajnie i za darmo, a teraz jestem ‘decydentką zakupową’ i ‘targetem’.
Ja osobiście nie mam nic przeciwko reklamom bo pisanie bloga to ogromna praca ale bloger, który umieszcza reklamy albo co gorsza bierze udział w jakiejś kampanii (i nagle na pięciu blogach, które śledzę czytam o tych samych kapciach do przedszkola!) traci na wiarygodności. I jest na przegranej pozycji.
A to dlatego, że bloger nie jest panią z reklamy, o której wiemy, że dostała konkretną kasę za występ bo to jest jej praca. Bloger jest naszym kumplem, który nagle zaczął nam wciskać jakieś produkty bo zaczął karierę w akwizycji. Nic mnie tak nie irytuje jak super napisany post, mądry, śmieszny, ciekawy kończy się kuponem zniżkowym na zakup sokowirówki. I choć rozumiem, że dzieci blogera coś muszą jeść to jednak najczęściej takie blogi zaczynam omijać.
Wydaje mi się, że jedyną słuszną opcją jest bycie absolutnie szczerym w tym co się robi i wyraźnie oznaczać, posty i zdjęcia, które powstały w ramach współpracy reklamowej. W Polskiej blogosferze to niestety jeszcze rzadkość.
Myślę, że masz rację, bardzo możliwe, że to ten właśnie mechanizm odpowiada za takie postrzeganie reklam. Tak inne przecież niż w przypadku mediów, portali internetowych – zawsze mnie to dziwi, że nikt nie przestaje kupować ulubionej gazety, bo pojawiła się w niej reklama zbyt drogiego kremu, no i telewizję wciąż ludzie włączają, choć banki, nie banki, napoje w plastiku, słodycze najgorsze z najgorszych, a nikt jakoś nie wypisuje do nich, że hańba i odlubiam.
Nie dziwię się, że reklamy zaczynają irytować czytelników. Chcesz miło spędzić czas, przeczytać coś wartościowego na internecie, a tam tekst kończący się reklamą farby/szlafroka/żelu do higieny intymnej…Co gorsza reklama wyskakuje prawie w każdym tekście. To bardzo irytujące. Nic dziwnego, że ludzie „odklikują” takie konta. Nie można każdą osobę, która stara się zwrócić uwagę na bardzo dużą ilość reklam na blogu nazywać hejterem czy osobą źle życzącą blogerowi. Nie mówię tu o złośliwych komentarzach, tylko sygnałach, że blog stał się sklepem… Po prostu jak z bloga, który czytelnik lubił robi się jeden wielki afisz reklamowy, to sygnalizuje to blogerowi. Warto wziąć po uwagę sygnały czytelników, że dzieje się coś nie dobrego, zamiast się oburzać i obrażać. Nikt nie kwestionuje ciężkiej pracy włożonej w bloga. Nikt nie mówi, że to łatwy chleb. Tylko próbuje zasygnalizować problem moja droga…
Moja droga, nikt nie odklikowuje – co więcej, blog pięknie rośnie, zatem niewiele jest osób, które to irytuje. Zapewne większość znajduje także w tekstach sponsorowanych coś ciekawego oraz potrafi ocenić proporcje współprac do innych wpisów. „Jeden wielki afisz reklamowy” to masz w telewizji, w magazynach i na portalach, tutaj jedynie starannie wyselekcjonowane grono partnerów, dzięki którym możesz otrzymywać treści za darmo.
Aga-dzięki Tobie chce mi się chcieć i olać to, co kobietom wypada. Buźka Złota Eminencjo Blogosfery!
Wow, najlepszy komplement!
I to się nazywa MOC🔥✌zawsze od” deski do deski” 😀chłonę w całości wszystkie wpisy☀🌙 pozdrawiam
Ale super, dzięki wielkie ♥
No i super.
Przyszłam do Ciebie ze starego bloga jeszcze, pamiętam go 🙂 Kope lat.
Jak się nic nie robi to się nie ma, jak się nie gra to nie wygrywa.
Powodzenia!
Dokładnie tak jest, dziękuję! 🙂
Jesteś wspaniała Dziewczyno! Twoja pracowitość, humor, miłość do rodziny, gust, talent kulinarny i literacki oraz to jak wyglądasz – pierwsza klasa! Tak trzymać 👍
O rety, dziękuję ♥ ♥ ♥
Bardzo lubię twojego bloga i czytam kazdy tekst i testuję twoje przepisy zawsze z dobrym skutkiem 🙂 Podziwiam i trochę zazdroszczę. Tez chciałabym robić w życiu coś co lubię i nie być uwiązana praca na etat, niestety nie mam na siebie kompletnie żadnego pomysłu ani żadnych talentów, doszłam do ściany i tak chyba juz pozostanie. Pisz dalej bo blog jest super i zawsze czekam na nowy wpis. Pozdrawiam 🙂
BRAWO !!!
Polko kochana, nie tylko znajomi czytali Twoje pierwsze posty;) Nie pamiętam już w jaki sposób do Ciebie trafiłam, ale było to wtedy, kiedy pracowałaś jeszcze w tej sopockiej firmie (do której akurat wtedy i ja chciałam aplikować hehe;) ). Postów było wówczas zaledwie kilka. Jestem z Tobą od tamtego czasu i wiem, że zostanę na zawsze:) Mogłabym dłuuugo wymieniać za co Cię uwielbiam. Jesteś niesamowicie inteligetną, szczerą, autentyczną, zabawną, bystrą, dobrą i do tego piękną kobietą. Twój styl pisania jest jedyny i niepowtarzalny. Ty większości czytelników nie znasz, a my Cię traktujemy jak dobrą kumpelę. Chciałabym kiedyś się z Tobą spotkać i móc pogadać. Chociaż pewnie z tych emocji bym coś głupiego palnęła. Bardzo się cieszę z Twojego sukcesu i trzymam kciuki za kolejne (już na początku byłam pewna, że świat o Tobie usłyszy:) ) <3
Pięknie napisane! 🙂 Gratulacje Polko!
Jesteś super… U mnie w domu jesteś znana jak jakiś częsty gość, który przynosi dobre rady. Jak mężowi zaczynam mówić „moja ulubiona….pisała”, to on odrazu odpowiada „Wiem wiem, Twoja Polka” 🙂
Super, że jesteś :*
Gratulacje! Twój blog jest jednym z może dziesięciu, które czytam regularnie i gdzie wracam z przyjemnością! Zaszłaś naprawdę daleko i wiele drogi jeszcze przed Tobą, oby była tak satysfakcjonująca jak dotychczas 🙂
Polko,
Jesteś jednym z dwóch blogów, które czytam (w większości tylko przeglądam zdjęcia). Jesteś jedynym blogiem,na którego zaglądam gdy mi się nie chce. Gdy mam ochotę wyskoczyć przez okno,gdy dzieci dają do wiwatu i mam ochotę je upchnąć butem w oknie życia, gdy nie wyrabiam z domową tyrką a pranie i tak wywala się z kosza na brudy. Gdy macierzyństwo to miały być jednorożce, spacery wypasionym wózkiem, pięknie podane potrawy a nie zasuwaniem z wywieszonym jęzorem by z prawie wszystkim zdążyć. Bądź. Pisz. Ratuj. Inspiruj. Pocieszaj. Wzruszaj. Rozśmieszaj. Bądź. Bo jak zaglądam w tych trudnych chwilach, to przypominasz o tym co ważne.
Cześć,
Chyba ten wpis podziałał na mnie jak Twoja koleżanka przed laty na Ciebie. Biorę się do roboty. Trzeba wziąć się na odwagę i spróbować!
Pozdrawiam,
Kasia
Czytam bloga od 4 lat. Uwielbiam ten styl pisania. Jesteś nieustajaca inspiracją. Może i ja w końcu coś zmienię. Buźka. Ania
Polko! Jestem od Ciebie duużo starsza, dzieci już dawno chodzą swoimi ścieżkami, pracy już raczej nie zmienię, domu nie urządzam pod wpływem innych, gotuję intuicyjnie, z tego co pod ręką. Na świat wirtualny patrzę nader trzeźwo, nie rozczulam się, nie wzruszam, ale też nie oburzam, nie hejtuję. Po prostu wiem, że prawdziwe życie jest gdzie indziej… Dlaczego więc od lat zaglądam do Ciebie? Dla Twojego pióra. Oj, jak ja Ci dziewczyno zazdroszczę tego daru… lekkie pióro, klarowność myśli, trafność spostrzeżeń. Kiedyś przeczytałam Twoje wcześniejsze wpisy- tylko po to, by je porównać z dzisiejszymi. Ależ Ty się rozwinęłaś!! Level Master ( jak mówi mój Syn).
Gdy mój Syn ( ten sam) miał napisać wypracowanie na wos ” Czym dla ciebie jest patriotyzm” – nie poleciłam mu klasyków, wielkich, prawdziwych i najprawdziwszych Polaków- znalazłam twój wpis na blogu, ten o patriotyzmie, dałam do przeczytania i Młody stwierdził, że to jest w 100% to o co mu chodziło i dlaczego nikt nie pisze tak w podręcznikach:)
Może więc następna Twoja książka to powinien być podręcznik do wos-u dla licealistów, którzy chcą naprawdę zrozumieć , to, co się wokół nich dzieje? Pomyśl o tym 🙂
Pozdrawiam i życzę Ci, byś się nie zmieniała. Level Master zobowiązuje…:)
Agnieszko uwielbiam tu być!
Uwielbiam Twój styl, lekkość pióra, Twoją szczerość.
Uwielbiam instastory.
Przeszłaś gigantyczną drogę.
Tak pięknie o siebie zawalczyłaś!
Jesteś świetna w tym, co robisz!
Kochamy Cię i chcemy być z Tobą tu zawsze!
A trolle niech spadają.. tu dla nich miejsca nie ma!
Gratuluję odwagi Agnieszko, ja właśnie trzymam kilka srok za ogon co mnie męczy potwornie i boję się ktorąkolwiek puścić.A czas leci…
A wracając do Twojego bloga to czytam od 3 lat, umiesz Ty pisać Dziewczyno, super się czyta i ogląda Twoje posty, a do tego potrzeba inteligencji,gustu,wyczucia,odwagi,luzu,samoświadomości a ponieważ masz to wszystko możesz być z siebie dumna!
<3
<3 <3 <3
Jestem z Toba od kilku lat i podziwiam to jak rozwijasz sie Ty i twoj blog, i kibicuje tak jak wszystkim, ktorzy maja odwage trzymac sie swojej drogi i byc wiernym swoim ideom.
A co do tlumaczenia – „nigdy sie nie tlumacz. Przyjaciele tego nie potrzebuja a wrogowie i tak nie uwierza” (autor wypadl mi z pamieci) takze olej maruderow i go gril! :**
PS. Chyba tez powinnam podziekowac Kamili, skoro dzieki niej moge Cie czytac i co jakis czas upichcic cos z Twojej ksiazki 😉
Ojjj ja też jestem tu od wpisu kiedy to chciałabyś mieć dziecko, a nie chciałaś być w ciąży i przepadłam ! Uwielbiam Twój sposób pisania, bycia i nie kopiuję, a czerpię inspiracje 🙂 Gdyby nie Twoje posty sponsorowane moje dzieci na pewno nie miałyby tylu pięknych zabawek i gadżetów, zawsze czekam na wpisy wyprawkowe do szkoły i przedszkola, bo ja oglądam stronki internetowe i nic nie widzę, a u ciebie same perełki 🙂 Uwielbiam Cię! I dalej ciężko jest przebić mój prezent urodzinowy kiedy to jechałam do ciebie pociągiem z córą na spotkanie do Gdańska !
Agnieszko,
Jestem z Tobą w sieci od początku 🙂 najpierw na tamtym blogu, teraz tutaj.
Lubię tu z Tobą być.
Czerpię przyjemność z Twojej umiejętności władania słowem pisanym.
Bardzo rzadko się odzywam, często czytam posty z opóźnieniem, ale czytam wszystkie i na każdy czekam.
Podziwiam Twoja drogę i to, z jakim wdziękiem sobie na niej radzisz (hejty, krytyki itepe.).
Lubię czytać Twoje posty sponsorowane 🙂 zawsze jestem ciekawa, jak dźwigniesz temat, który masz przed sobą, jaki napiszesz wstęp, jaką dodasz historię 🙂
Dziękuję Ci za każdą chwilę przyjemności, którą mi zapewniłaś swoją pracą 🙂
baaaardzo Ci dziękuję za te cudowne słowa, takie wiadomości dodają mi skrzydeł! 🙂
Brawo za tekst i całą drogę , która pewnie wciąż trwa. Jestem z Tobą od zawsze, zawsze wracam i tak juz zostanie;)
Dziękuję 🙂
Pani Agnieszko jest Pani super. Siedzę właśnie w pracy i podziwiam lekkość pióra ,ale i dosadność w tym co piszesz.
pozdrawiam,
Karolina
Dzięki za tego bloga.duza,mądra dziewczyno.ja nie wrzucam do neta zdjec swojej rodziny bo staram się Ja chronić przed tym złymi jego stronami, ale podziwiam że są osoby które potrafią to robić tak mądrze jak Ty… gdy byłam samotna „podgladanie” waszego życia dawało.mi dużo radości. Ten blog to piękna laurka dla Twojej rodziny. Powodzenia.
Wspaniały blog. Bardzo lubię dział wnętrza. Inspiruje mnie. Pozdrawiam
Agnieszka