mieć sześć lat

„Spoko-roko, mama” – mówi, gdy dziękuję jej za pomoc. Kiedy ma dobry humor, rymuje. Wstydzi się u fotografa, dopiero za drugim podejściem daje sobie zrobić zdjęcie do legitymacji. Do ubikacji chodzi na „jedynki” i „dwójki”, konam ze śmiechu na te pseudodorosłe teksty w jej sześcioletnim wykonaniu.  Ma niezwykłą wyobraźnię. Czasem popada w egzaltację, nasze rozmowy przypominają wtedy dialogi w teatrze dramatycznym. Bywa poważna i przerażająco dojrzała, potrafi zamyślić się nad cząsteczkami i życiem pozagrobowym. Innym razem mamy głupawki jak dwie dzierlatki (jak ostatnio, kiedy w wyniku przejęzyczenia chciałam wysłać ją do piwnicy, zamiast do świetlicy). Jest przecudna, gdy zakłada sobie klipsy, obwiesza się całym tym błyszcząco-kolorowym drobiazgiem i wchodzi w rolę małej kobietki. Totalnie do schrupania, jak mi się pakuje rano pod kołdrę. Do zamordowania, kiedy ósmy raz ją proszę o ubranie się. Czasem między nami iskrzy, zwłaszcza, kiedy zamyka się w pokoju i  twierdzi stanowczo przez drzwi, że nikt nie może jej rozkazywać. Wciąż czasem miewa te swoje humory, lecz trzeba przyznać, że ogarnęła się dziewczyna i jest pięknym źródłem radości i dumy raczej niż kłopotów, od dawna już. Kiedy Hanka uśnie, zostaje z nami na prawach starszej córki, na czytanie czy dobranocki, a przy sobocie to nawet jakiś film z popcornem. Łapię się na tym, że czasem w tym naszym stadzie zaliczam ją bardziej do nas, dużych i kumatych, niż do dzieci.

Za moment skończy sześć lat. Lubi hulajnogę i fikołki, brokat, kolorowanki, puszyste spódniczki, malowanie obrazów, biuro detektywistyczne Lassego i Mai, lepienie z plasteliny, biżuterię, budowanie z Lego i te swoje plastikowe upiory – lalki o proporcjach patyczaków na różowych szpilach, w kieckach jak tirówki. Kiedy pytam, co chciałaby dostać na urodziny, prosi o pudełko plasteliny albo wymienia kolejne potworki – księżniczki kucyków, ździrowate zombie albo te blond – lampucery. Zbliżają się szóste urodziny, a wraz z nimi te same dylematy.

Bo czy należy w imię szczęścia dziecka na bok odstawić swoje poglądy i poczucie estetyki? Czy powinno się zacisnąć zęby, zamknąć oczy i kupić lalkę, która jest przeciwieństwem wszystkiego, co uważam za dobre i piękne? Czy urodziny ukochanej córki to wystarczający powód, by działać wbrew sobie? Czy powinno się edukować estetycznie czy szanować wybory dziecka i za wszystkie płacić? Mój radykalizm i tak już stopniał w zderzeniu z jej marzeniami, kiedyś sądziłam, że nie będzie w tym domu Barbie i innych wypaczających wzorzec kobiecości plastikowych, zimnych lalek.  Sama nie kupiłam żadnej, ale pozwoliłam, by je miała – od dziadków, cioć i wujków. Moje wybory dla Zosi to, od kiedy stała się decyzyjna, ciągłe próby zarażenia jej moim poczuciem estetyki z jednoczesnym poszanowaniem jej potrzeb. Dostarczam więc brokat, puszyste spódniczki i biżuterię, a wraz z nimi piękne książki, kredki i lalki do przytulania, starając się być jednocześnie w zgodzie ze sobą. Wciąż mam jednak poczucie istnienia dwóch, równoległych światów. W realu są zabawki, które najczęściej widzą nasze dzieci i ich dziadkowie – plastikowe, komercyjne, krzykliwe, dosłowne, wałkujące w kółko kilka popularnych postaci z bajek, wszystkie podobne do znudzenia. Tak rzadko można dostrzec dobry design czy ilustrację w tym pstrokatym towarzystwie. A w internetowych sklepach cuda – rozwijające wyobraźnię, delikatne, pomysłowe, takie, które musiał ktoś zdolny zaprojektować, gdzie widać jakąś artystyczną wrażliwość. Powtarzam się, ale to dla mnie ważne. Bo z zabawkami jest jak z plecakiem czy zawartością śniadaniówek – niemodne mogą niewystarczająco pewne siebie dziecko skazać na towarzyską banicję. A przecież chciałabym, żeby mój gust i moja estetyczna wrażliwość były dla niej darem, a nie ciężarem. W tym roku pewnie znów dostanie od kogoś najnowszą Barbie, a ja już teraz, nie chcąc wyjść na nieżyciową nudziarę, przekopuję internet. Szukam czegoś, za co będzie mogła podziękować mi od razu, nie dopiero za kilka lat. Przeglądam, oglądam i kurczę, powiem Wam, że chcę mieć sześć lat i Zostać swoją własną matką. I żeby nikt mi nie rozkazywał, rzecz jasna.

11

9

4

5

7

6

3

2

Wykopałam takie cudeńka dla kilkuletnich panienek. Nawet połowy nie kupię Zośce, rzecz jasna, ale to największe hity mojego riserczu:

 

urodzinyZ

1 – zestaw do tworzenia papeterii Djeco

2 – klocki Plus Plus

3 – spódniczka Angel’s Face

4 – krzesełko metalowe Maileg

5 – zestaw do tworzenia biżuterii Djeco

6 – lakiery do paznokci na bazie wody Snails

7 – zestaw artystyczny magiczny brokat Janod

8 – laleczki Sonny Angel

9 – „Uczucia, co to takiego?” Zakamarki

uro2

1 – skrzydła anielskie złote Maileg

2 – zestaw naszyjnik z bransoletką Accessorize

3 – królik księżniczka Delphine Maileg

4 – stempel Happy Birthday

5 – diadem i różdżka

6 – Animalium. Muzeum Zwięrząt

7 – kostium baletnicy

8 – naklejki metaliczne

9 – skórzana torebka z napisem Zara

Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz

  • Reply Irena 17 września 2015 at 20:27

    Pamiętam ten post o Barbie, a teraz lampucera wygrała. No siedzę i się śmieję. 🙂

  • Reply marta1981marta 17 września 2015 at 20:38

    Porównałam nową Barbie, z taką z „moich czasów” (81 jestem rocznik) i co??? Kobita w pasie przytyła, a cycki mniejsze 😉

    Sto lat!!!

    Animalium jest cudne.

  • Reply Nefertari 17 września 2015 at 21:09

    Jak pięknie piszesz o swojej córci!

  • Reply mm 17 września 2015 at 21:18

    Przyznam, nie przepadam za czytaniem blogów, czasem tylko coś tam podglądne (jakieś migawki) ale rzadko czytam. Nie ukrywam, że trochę denerwują mnie te wszystkie mądrości blogowych odkrywców, te nieskazitelne rodziny do schrupania, zupełnie bez problemów i super czyste mieszkanka (to nie mój świat). Ale Twojego bloga czytam, czytam i czytam, bardzo podoba mi się Twoje zdrowe podejście do życia, bez zbędnego słodzenia i narzucania. Pozdrawiam Ciebie bardzo gorąco i pisz dalej „co Ci ślina na język przyniesie” bo co ja będę czytać. PS. Masz przesłodkie córy, ja zresztą też mam przesłodkie – pięcioletnią Hankę i dwuletnią Zosię, może dlatego tak przypadłaś mi do gustu.

    • Reply AGI 20 września 2015 at 11:06

      Ooo! znalazł się tu ktoś kto myśli tak samo jak ja..

  • Reply Karolina.sz 17 września 2015 at 21:26

    Wydawnictwo Dwie siostry ma tez Mapy Mizielinskich. piekny mądry atlas. Nasza 6 letnia kuzynka jest w nim zakochana.

    • Reply Polka Dot 17 września 2015 at 21:30

      mamy oczywiście od dawna, mamy prawie wszystko Mizielińskich, uwielbiamy 😉

  • Reply ela gie 17 września 2015 at 21:36

    Kochana, adoptuj mnie, zgadzam się na wszystko, żadnych lalek tirówek, sama słodycz i dobre wzornictwo 🙂

  • Reply Anna 17 września 2015 at 22:08

    my, mamy małych chłopców mamy chyba łatwiej 🙂 choć też na każdym kroku straszą nas (a kuszą nasze dzieci) jakieś potwory, których nazw nawet nie pamietam… na szczęście sytuację ratuje Strażak Sam i Bob Budowniczy no i zestaw lego oczywiscie :)) i jeszcze książka jest dobra na wszystko 🙂 choć jak czasem widzę niektóre ilustracje to zastanwaiam się kto to wymyślił, zatwierdził, wydrukował 😉 i ze można mieć aż tak kiepski gust ;))

    Twoje słowa o Zosi cudne :)) i pamiętam też Twój tekst chyba na Dzień Matki, a może na Dzień Dziecka… nie ważne z jakiej okazji, ale siedzi we mnie cały czas … tekst o Twojej miłości do Córek :))
    pozdrawiam serdecznie

    • Reply Polka Dot 17 września 2015 at 22:32

      Kupowałam ostatnio prezenty dla naszych chrześniaków, kuzynów Zosi, cztero- i siedmiolatka i powiem Ci, że z roku na rok mam z tym coraz większy problem. Te wszystkie Spidory, Ninjago w milionie wersji, z których mają prawie wszystkie, masakra! Miałam trzy podejścia, oblazłam mnóstwo sklepów, z każdego konsultowałam się z rodzicami chłopaków, żeby usłyszeć, że już to mają albo nie będą się tym bawić, by ostatecznie kupić im zestawy lego wybrane przez ich mamę 🙁 dla mnie to bardzo trudne i chyba jednak pozostanę nudną ciocią od książek 😉 albo nie będę więcej pytać i nadal kupować koszulki w traktory i tatuaże z cyrkowcami 😉

      • Reply Anna 18 września 2015 at 08:25

        Staś te wszystkie cuda wianki ma tylko na koszulkach (w traktory też ma) i tak sobie tłumaczy, że jak będzie dorosły i będzie miał 7 lat to będzie chciał takie zabawki 😉 (to oryginalny tekst mojego 5-letniego Syna ;))

        przypomniała mi sie też taka sytuacja z placu zabaw… Dziecko bawi się baaardzo agresywnie na placu zabaw, zaczepia inne dzieci, strzela wyimaginowanym pistoletem itp… mama rozmawia przez telefon i wale nie zwraca uwagi na dziecko… planuje 3 urodziny synka… rozmawia z kimś o prezencie właśnie i naprawdę nie podsłuchując słyszę… nie to już ma… książka?? nie, ma jakąś…… ale nie ma jeszcze czołgu i samolotu…
        i ja wolę być tą nudną ciotką od książek ;)) a tatuaż z cyrkowcami brzmi fajnie :)))
        pozdrawiam

  • Reply Justyna 17 września 2015 at 22:11

    Skad taka ladna pizamka Zosi?

  • Reply Matko Zabawko 17 września 2015 at 22:15

    Muszę to napisać – uwielbiam Twój styl pisania. Jednym tchem przeczytałam opis o Zosi 😉
    A co to barbie mają teraz zginające kolana? 😀

  • Reply Agnieszka 17 września 2015 at 22:32

    Heh, ja o Barbie toczę boje z moją 3-latką. Takie straszne plastikowe szkaradztwa dostała od prababci, dla równowagi Tatuś kupił jej oryginał z niezbyt mocnym makijażem 😀 Przy przeglądaniu pudła z zabawkami pozbyłyśmy się całej masy plastiku badziewnego, który dostała od cioć, babć i znajomych. I teraz, za niecałe dwa miesiące, będziemy mieć podobne dylematy, choć Zu połowę młodsza 🙂

  • Reply Karolina 2 17 września 2015 at 22:46

    Nawet jak nie kupisz dziecku tej wychudzonej lafiryndy, to są przecież ciocie, babcie, wujkowie… „ratujący” dzieciństwo dziewczynki poprzez kupienie jej tego paskudztwa. Patrząc na ostatnią „lalkę” zastanawiam się, czy autor jej ubrania nie czerpał inspiracji z filmów dla dorosłych. No, ale moje dziecko jest zachwycone. Ufff… Dałam upust irytacji

  • Reply natalijka 17 września 2015 at 22:58

    powiem krótko- da się bez. i bez towarzyskiej banicji.
    fajne efekty twoich poszukiwań!

  • Reply Joanna -Mama w Centrum 17 września 2015 at 23:29

    Kup lampucerę 🙂 Wtedy traci moc.

  • Reply So Very Me and Home 18 września 2015 at 07:19

    Twoja córcia bardzo przypomina moją, ten sam kolor włosów, ta sama karnacja i wiek. Udało mi się ją odroczyć od szkoły dzień przed 1 września. Ze wszystkich plastikowych lalek jedynie Barbie zachowuje resztki człowieczeństwa. Taka normalna jest, posiada dzieci, bywa w ciąży, jeździ na koniu i sprzedaje w sklepie, wyprowadza psa na spacer i prasuje ubrania. Ot prawdziwa mama i gospodyni. A te wszystkie inne z wielkimi oczami i większymi głowami, z makijażem jak upiór i czarną kiecką są nie do przetrawienia, przynajmniej w naszym domu. Wstrętne, nic nie potrafią, tylko jakaś nierealna magia dla celów marketingowych i ot cały wytwór jakiegoś zakompleksionego projektanta z czarnym charakterem .

  • Reply marlenn.k 18 września 2015 at 08:11

    Pamiętam, jak mama zmuszała mnie, bym kupiła na gwiazdkę siostrze monster lampucerę, miała wtedy siedem lat. A ja przez dwie godziny próbowałam jej tłumaczyć jak ze społecznego punktu widzenia spaczy jej to światopogląd. Nie udało się. Lampucerę dostała, mimo to ma artstycznie wrażliwą duszę, mega talent muzyczny, a ten epizod z Lalkadłem włożyła po prostu na półkę musthevy.

  • Reply aigreetsucre 18 września 2015 at 08:53

    Cudeńka znalazłaś, piękne są! 🙂 A co do dylematow – chyba nikt z nas w dzieciństwie nie miał wszystkiego, co chciał. I myślę, że to dobrze, bo rozwija wyobraźnię i kreatywność (można sobie tego kucyka zrobić z plasteliny ;). A banicja towarzyska?… Hm… Jak ktoś wychowuje swoje dziecko, żeby dobierało sobie kolegów patrząc na stan posiadania (jakiś rodzic-idiota), to powód do banicji zawsze się znajdzie, jak nie ten, to inny 😉

  • Reply GosiaSkrajna 18 września 2015 at 09:57

    uwielbiam twoje posty. uśmiecham się jak je czytam. moja prawie 3 letnia corcia ( z listopada) nie ma pojęcia ze istnieje na swiecie Barbie i nie dlatego ze mam jakąś filozofią plastiku. Po prostu wychowywana z bratem przynosi do przedszkola…samochodziki :PP. Ma też lalki, misie, uwielbia myszkę minnie, oddałaby wszystko za jajko niespodziankę…ale uwielbia biegać, jeździć na hulajnodze, gra w piłkę nożną…cały jej świat…i najlepsze jest to, ze dzięki niej wracam w rejony, które albo zapomniane , albo z moimi rodzicami nigdy nie miały miejsca…ale jest pięknie…

  • Reply Ola 18 września 2015 at 10:29

    cudowności wyszukałaś, Zosia na pewno oszaleje ze szczęścia. Blond lampucery widzę, że sięgają swymi mackami wszędzie, to nieuchronne chyba 😀 Moja córka za bardzo się nimi nie bawi, ale to chyba działa na zasadzie must have.
    Ja np uwielbiam laleczki sonny angel i chociaż moja córeczka uwielbia zabawę małymi figurkami to woli całą ferajnę świnki peppy niż „golaski” 😀 no cóż życie :p

  • Reply ANA1131 18 września 2015 at 12:34

    no właśnie zawsze się zastanawiałam jak to jest z dziećmi blogerek 🙂 kto urządza pokój i wybiera zabawki, dzieci w tym wieku mają już własne zdanie i chcą zazwyczaj nieco innych rzeczy niż te, które by doskonale wpasowały się w gusta mam 🙂

    PS myślę, że lakier do paznokci z brokatem będzie idealny! 🙂

  • Reply Lucyna 18 września 2015 at 18:33

    Ząbki już wyszły???

  • Reply sylla 19 września 2015 at 04:18

    Oh hhh juz 4.15 rano a ja „Cię” czytam i czytam… pięknie tu zostaje, całuję!

  • Reply Mała Mi 19 września 2015 at 13:00

    Powiem szczerze, że to ja zaraziłam moje dzieci (wszystkie, nawet 10-letniego syna!) miłością do… króliczków Maileg. Jest u nas wszystko- mnóstwo lego, są lampucery (od których mam mdłości, ale co zrobić), są zabawki z ikei, maskotki najpiękniejsze (nie ma takich nigdzie) nowe! z lumpexu od cudownej gmeraczki- babci. Przekonuję, że to, czego chcą Wszyscy nie musi być dobre dla nas. Potrafię (niestety/stety) dość skutecznie obrzydzić niektóre wybory moim dzieciom, choć nie narzucam im ciągle wszystkiego, bo ani nie chcę, ani się nie da ;). Widzę, że wiedzą już doskonale, co to dobra jakość. Kumają jak nic, że zabawka jest marnej i zaraz się zniszczy i zwyczajnie szkoda na nią nawet najmniejszej kasy. Także to nie do końca tak, że te nasze dzieci są jakimiś odrębnymi zupełnie od naszego gustu bytami. Chłoną go jak wszystko, co im przedstawiamy. Moje np. potrafią w sklepie krzyczeć, że to i tamto niezdrowe. Aż się ludzie gapią ;). W gruncie rzeczy to przecież Nasze geny i jeśli małżonek nie jest z kompletnie innej bajki, można mieć nadzieję, że dziecko będzie reprezentowało w miarę spójną z naszą, wrażliwość estetyczną ;). Oprócz konieczności zsocjalizowania się, w wyniku czego jakaś lampucera jednak się zaplącze ;). Zosia urocza! Rówieśnica mojego małego Ucznia Antka :).

  • Reply Ania 19 września 2015 at 15:55

    Nie rozumiem tej obsesji na punkcie barbie.To dorosła, zadbana lalka, całe dzieciństwo bawiłam się tymi lalkami, poprostu bawiłam…Nigdy nie marzyłam aby wyglądać tak jak one czy utożsamiać się z ich wyglądem. Podkreślam, poprostu bawiłam się nimi.

  • Reply Irena 20 września 2015 at 10:46

    U nas w domu hitem są klocki Clics. Wyczaiłam je w przedszkolu, potem kupiłam. Chłopaki bawią się nimi często, a mamy je już ok. roku. Super są 🙂

  • Reply Aga 20 września 2015 at 19:47

    Nie wiem czy znasz, ale mamy naszą rodzimą alternatywę dla Angel’s Face – Manufaktura Falbanek 🙂 Piękne są!

  • Reply Celina 25 września 2015 at 13:24

    A ja znalazłam grę na telefon idealną dla Was: Two Dots http://weplaydots.com/twodots.html i nazwa, i design do Ciebie pasuje 😉

  • Leave a Reply

    Serwus!

    Mrs Polka Dot

    JESTEM AGNIESZKA

    Jestem niepoprawną estetką ze słabością do pięknych przedmiotów i niestrudzoną kuchenną eksperymentatorką. Celebruję codzienność, cieszę się z małych rzeczy, dużo gadam, często się wzruszam. Uwielbiam fotografować, pisać i wymądrzać się, od ośmiu lat zajmuję się tym zawodowo.

    mój sklep

    Najnowsze posty

    przepisy