Na półmetku wakacji czuję się już zaspokojona. Nie latem, o nie, tego przecież nie można mieć dość! Mówię o jedzeniu – swój limit wakacyjnych grzeszków i przyjemności na ten sezon zdecydowanie już wyczerpałam. Choć to nie koniec sezonowych pyszności, to zaliczyłam już te najbardziej kuszące, jak lody we wszystkich smakach (ze szczególnym uwzględnieniem masła orzechowego i słonego karmelu), pavlovę z truskawkami, domowe burgery z grilla i makarony z kurkami. Odhaczyłam to, co sentymentalne, moje letnie comfort foods: jajka sadzone z młodymi ziemniakami i kalafiorem, suto polane masłem i koperkiem, pierogi z owocami, fasolkę z tartą bułką i michy czereśni. Zjadłam, co miałam i mówię sobie: basta. Do tych wszystkich pyszności zaliczyć należy jeszcze zwiększoną częstotliwość picia, co ogólnie sprawiło, że poczułam się źle – spuchnięta, zanieczyszczona i zmęczona. Wiem, że kiedy brakuje mi energii, gdy pogarsza mi się nastrój, muszę odstawić słodycze, węgle i alko. Staram się, by okresy spożywczych szaleństw nie przeciągały się w nieskończoność. Kiedy sobie pofolguję, czuję, kiedy muszę bezwzględnie wrócić na dobrą drogę zdrowego jedzenia, kiedy wypada zmniejszyć porcje, odstawić chleb, makaron, cukier, zwiększyć ilość warzyw w diecie.
Od dłuższego czasu staram się utrzymywać taki wzorzec, że w tygodniu zamiast części posiłków piję koktajle i soki warzywne (uwielbiam je!). W weekendy, wiadomo, więcej jest pokus, celebrowanych śniadań, wyjść na miasto i gościn przy winku czy cieście. Ale w dni powszednie z powodzeniem piję, zamiast jeść, szczególnie w ciągu dnia, w porze śniadania czy lunchu, a mój główny posiłek to późny obiad (który czasem udaje się, że zastępuje kolację, ale wieczorem, wiadomo – odbywa się największa walka 😉 ). Udaje się to, o ile mam odpowiednie składniki, czyli nie zawsze. Moje ulubione warzywne soki są dostępne w niewielu sklepach, czasem też wychodzą mi koktajlowe czy sałatkowe składniki. Z wielką nadzieją i ciekawością więc wypróbowałam zestawy sproszkowanych warzyw i superfoods do przygotowywania zdrowych koktajli. Bardzo lubię kulinarne nowości, ułatwiające życie rozwiązania i piękne opakowania, dlatego zdecydowałam się przetestować suplementy diety i substytuty posiłków, nie byłabym jednak sobą, gdybym nie zaczęła eksperymentów. Nie wystarczyło mi zwykłe mieszanie z wodą czy mlekiem. Choć smaczne i rewelacyjne na dni, kiedy nie miałam w domu zbyt wielu warzyw i owoców, to zaczęłam urozmaicać je po swojemu. Zobaczcie, co zmiksowałam i trzymajcie kciuki za mój letni detoks 😉
Pure Detox
Karczoch, imbir, spirulina, kolendra, chrzan, jałowiec, mniszek lekarski i kurkuma to składniki, które pomagają oczyścić organizm ze szkodliwych substancji i wspomagają układ trawienny. Wystarczy wymieszać zielony proszek z wodą, by uzyskać smaczny, oczyszczający napój. Choć to suplement diety, a nie substytut posiłków, wykorzystuję go jako dodatek do sycących owocowo-warzywnych koktajli, które już wystarczają jako pierwsze czy drugie śniadanie. Świetnie smakuje jako dodatek do smoothies z dodatkiem bananów, cytryn, jabłek, melonów, szpinaku czy jarmużu.
Zielone smoothie – oczyszczające
Składniki:
- 1 banan
- sok z połowy cytryny
- garść jarmużu lub świeżego szpinaku
- łyżeczka Pure Detox Natural Mojo
- woda
Wszystkie składniki miksuję przy pomocy blendera na gęsty koktajl, który piję na pierwsze lub drugie śniadanie. Wieczorem przygotowuję lżejszy napój – albo sam Pure Detox z wodą, albo z dodatkiem np. jabłka i szpinaku.
Smoothie melonowe
Składniki:
- 1/4 melona Galia
- sok z połowy limonki
- łyżeczka Pure Detox
- woda
- opcjonalnie: świeża mięta
Melona kroję na kawałki i blenduję z wodą, limonką i oczyszczającym proszkiem. Pycha!
Pure Detox można zamówić na stronie producenta – Natural Mojo.
Berry Boost
To suplement diety o świetnym smaku owoców jagodowych. Zawiera sproszkowane składniki takie jak burak, szpinak czy spirulinę, ekstrakty jagód Goji i Acai, a także owies i sok z granatu. To mieszanka, która jest doskonałym źródłem energii i jednocześnie bombą witaminową.
Z proszku można przygotować napój na bazie samej wody albo wzbogacić nim koktajle i smoothies. Ja dodaję go także do naturalnego jogurtu i puddingu chia, dzięki czemu stają się bardziej wartościowe odżywczo i smaczniejsze. Teraz, w sezonie na maliny, borówki i jagody, można naturalnie wzmocnić smak Berry Boost – wystarczy mleko (krowie lub roślinne), kefir czy jogurt, garść świeżych owoców, łyżeczka proszku i genialne, zdrowe śniadanie gotowe. Na gęsto – z dodatkiem płatków czy nasion chia, lub w wersji do picia.
Berry Boost możecie zamówić w sklepie Natural Mojo, o tutaj.
Śniadaniowa smoothie bowl
Składniki:
- 1 mały jogurt naturalny
- płaska łyżeczka Berry Boost
- łyżeczka nasion chia (używam Bio Chia Natural Mojo)
- płatki lub otręby (tu: ekspandowane jagły, czyli taka dmuchana kasza jaglana)
- świeże owoce np. banan, maliny, truskawki, borówki, jeżyny
Jogurt mieszam z Berry Boost, posypuję płatkami, nasionami chia i owocami.
Jagodowy koktajl chia
- 1 łyżka nasion chia
- szklanka mleka (używam sojowego lub migdałowego)
- łyżeczka Berry Boost
- kilka malin i/lub garść borówek
- opcjonalnie: łyżeczka miodu
Nasionka zalewam mlekiem, odstawiam na kwadrans, dokładnie mieszam, dodaję Berry Boost i kilka świeżych owoców do smaku, blenduję. Można jeszcze na chwilę odstawić, żeby zgęstniał lub pić od razu.
Fit Vanilla
To jest coś dla osób pragnących zrezygnować z części posiłków, zastępując je zdrowym, sycącym napojem. Większość z nas największe ssanie odczuwa wieczorem i wtedy też najczęściej tracimy kontrolę na ilością i rodzajem jedzenia. Ja na przykład regularnie obiecuję sobie wieczorem zjeść coś lekkiego – jedną kanapkę z razowca czy twarożek, ale kiedy zaczynam jeść, rozsmakowuję się i porcje powiększają się – dochodzi kolejna kanapeczka, plasterek sera (dobrze, jak jeden) itd. Poza tym węglowodany wieczorem (pieczywo, makaron, kasze) pobudzają apetyt i sprawiają, że już po chwili węszymy za przekąską. Picie sycącego koktajlu na kolację pozwala mi tego uniknąć – po prostu nie tykam wtedy normalnego jedzenia, nie otwieram chlebaka, a lodówkę jedynie po to, by wyjąć z niej roślinne mleko. Po wymieszaniu go z tym waniliowym białkiem mam dużą szklankę mlecznego, smacznego koktajlu, który wypełnia mi żołądek i sprawia, że nie jestem głodna.
Fit Vanilla zawiera składniki odżywcze, co pozwala zdrowo zastępować tradycyjne posiłki (ale tylko jeden, góra dwa dziennie!), ale jednocześnie ma mniej kalorii, więc pomaga schudnąć. Składa się z białka sojowego, mleczka kokosowego, papai, zielonej herbaty, granatu i babki płesznik. Smaczny waniliowy koktajl wypijam wieczorem, a w ciągu dnia czasem przyrządzam sobie mrożoną, waniliową kawę, która dobrze sprawdza się na mniejszy głód w porze drugiego śniadania czy podwieczorku.
Fit Vanilla jest to kupienia tutaj. A tu znajdziecie inne smaki białka (czekolada, banan, owoce leśne).
Waniliowa kawa mrożona
Składniki:
- 150 ml mleka roślinnego
- łyżeczka białka Fit Vanilla
- mała filiżanka mocnej kawy
- kostki lodu
Parzę kawę, odstawiam ją do przestygnięcia. Waniliowe białko mieszkam w szejkerze z mlekiem. Zimną kawę wlewam do szklanki, wsypuję kilka kostek lodu, uzupełniam mlekiem z Fit Vanilla.
I jeszcze jedno – bardzo podoba mi się to, że wszystkie proszki Natural Mojo, które wypróbowałam, mają bardzo naturalny, roślinny smak. Nie zawierają sztucznych aromatów, nie udają słodyczy czy szejków z Maka, bo to moim zdaniem tylko potęguje ochotę na słodkie. Pozwalają się raczej od łakoci uniezależnić i jednocześnie przestawić na dietę obfitą w płynne posiłki. A ta świetnie wpływa na przemianę materii i nawodnienie organizmu – już po kilku dniach zastępowania części posiłków stałych płynami zauważycie na pewno spłaszczenie brzucha i poprawę jakości skóry, jej lepsze nawilżenie i krążenie wody w organizmie (można je zaobserwować np. po tym, że znika poranna opuchlizna i zmniejsza się cellulit). Lato to świetny czas na taki eksperyment, jak już dojdziecie do swojej granicy nasycenia wakacyjnymi grzeszkami, polecam Wam taki płynny, naturalny detoks 😉
Wpis powstał we współpracy z marką Natural Mojo, producentem naturalnych suplementów diety i dietetycznych substytutów posiłków.
17 komentarzy
Myślałam, że będzie fajny post, ze jakieś nowe składniki, fajne połączenia, smaczne mikstury, a tu….. reklama. Okropnie komercyjnie się tu zrobiło niestety.
Myślałam, że będzie fajny komentarz, jakieś ciekawe spostrzeżenia, bystre refleksje, a tu…maruda. Nie mam już siły tłumaczyć dłużej, że blogerzy to nie krezusi, żyjący z odsetek z lokaty bogatych rodziców i w ramach działalności charytatywnej tworzący treści w wymiarze niczym pełen etat ku uciesze ludu, za darmoszkę. Nie chcę mi się, serio, tłumaczyć, że to praca, a ta z definicji jest komercyjna. Po prostu odejdź, jak Ci się nie podoba, tylko mi tu nie jęcz, że komercyjnie, bo mam ochotę Cię odesłać to sklepu z takim tekstem – próbowałaś? Tam to dopiero komercyjnie, nic za darmo, a u mnie jednak, popatrz, bez płacenia jakoś te setki tekstów i przepisów. Litości.
Kciuk w górę za komentarz Polko 🙂 Oczywiście najlepiej by było cały czas oglądać Twój taras, dziewczyny, zawartość kosmetyczki i kosza na pranie. Najlepiej byś tworzyła nowe przepisy i milion razy cierpliwie odpowiadała, że zasłonki w gwiazdki u Zośki to H&M, stojak na rośliny na tarasie -Ikea, a słoik z wypustkami to Tiger! Oczywiście czytelnicy po całym dniu ogarniania dzieci, pracy i domu powinni wejść na Twojego bloga i totalnie się zrelaksować, a nie czytać recenzje produktów, które akurat ich nie interesują 😉
Jak pomyślę, ile czasu trzeba poświęcić na napisanie i obrobienie każdego takiego tekstu oraz zdjęć, a także posprzątanie przed i po sesji zdjęciowej to mam ochotę krzyknąć „SZACUN”.
A tu zamiast pochwały za wkład pracy widzę czytelniczkę-marudę 🙂
Ja zazwyczaj nie komentuję, ale tym razem napiszę to wyraźnie: dzisiaj nie interesują mnie te produkty, ale może kiedyś wrócę tu po przepisy. Czytam wszystkie nowe wpisy, lubię ten klimat i szanuję nakład pracy autorki. Nawet jeśli czasami to „zupełnie nie moja bajka”.
Moim zdaniem teksty sponsorowane nie powinny ludzi drażnić bardziej niż recenzje książek zamieszczane w internecie (zazwyczaj autorzy dostają je przecież za darmo od wydawnictwa).
Pozdrawiam 🙂
Dzięki, Ola 🙂
Magda, plus! Poza tym spieszmy się kochać ten komentarz, tak szybko odejdzie. Mój nieprzychylny komentarz o farbopodobnych tworach firmy Śnieżka zniknął z prędkością światła 😉
ale ten różowy talerz już fajny 🙂 więc wpis 50/50 😛
pozdrawiam
Bravo Polka!
Jadlo sie czekoladowe deserki zima to teraz trzeba na detokscie leciec. Proste.
Ależ to było błyskotliwe i odkrywcze!
Za taka kase zdecydowanie zdrowiej sie spakowac i kupic karnet na silownie… A jeszcze taniej – zalozyc adidasy i ruszyc tylek z kanapy czy tarasu.. Dziewczyny, rozsadku troche! Ten proszek nie schudnie za Was…
Ania, to przecież jasne, że to nie zastępuje ruchu, nikt także nie twierdzi, że to magiczny środek na chudnięcie – ot, suplement, który ułatwia życia chcącym mniej jeść w sposób smaczny i naturalny. Nic więcej. A sport to jest oddzielny temat, ten wpis był o diecie.
Polko, a to zielone to jak smakuje i pachnie? Że jest zdrowe to nie wątpię ale trochę się boję czy to się da przełknąć? ????
Da się, zdecydowanie! smakuje i pachnie owocowo, świeżo, nawet lekko tropikalnie, ale jest to dyskretna nuta
Kochana Polko, jak zwykle mnie zachęciłaś! Chętnie przycupnę na fotelu z miksturką w dłoni, dzięki czemu nie tylko dam odpór zimowym złogom tłuszczu, które latem nadal trzymają się mocno niczym Chińcyki, lecz również nie potknę się o Roombę kłusującą po lokalu jak młody źrebak! Podwójna wygrana jak nic! ;)))
Witaj,
Koktajle wyglądają zachęcająco, ale cena… powala, no chyba że bez tych boostów zrobic , a myslę, że też będzie zdrowo.
Chciałam podejrzeć składniki tych cedeniek bezcennych na stronie http://www.naturalmojo.pl, ale jakoś trudno się u mnie ładują 🙁
pozdrawiam
Aga
Wykazy składników na stronie producenta mogłyby być bardziej dopracowane – pozostawiaja wiele do życzenia. Niektóre składniki nie są zadeklarowane w polskiej wersji językowej, inne z kolei nieprawidłowo lub wcale nie przetłumaczone. Pewnie to takie moje skrzywienie zawodowe ale przywiazuję do tego akurat sporą wagę .
Też na to zwróciłam uwagę, coś nie tak z tłumaczeniem poszło, zwrócę im na to uwagę 😉
Kocham Panią Polkę Dot Uwielbiam to szkło z różową pokrywką i słomką do picia. Czy możesz mi powiedzieć, gdzie możesz kupić? <3