„Citaś!” to jeden z dwudziestuparu wyrazów opanowanych przez Hankę, wypowiada go może ciut rzadziej niż „mniam mniam”, ale wciąż bardzo często. Kiedy sięgam po książkę z półki, trzęsie się i cieszy równie mocno, co kiedy otwieram lodówkę. Jedna i druga miłość to miód na moje matczyne serce, wynagradzający wszelkie niedogodności w stylu ściągania jej z parapetów i blatów po trzysta razy dziennie oraz odkrywanie na ścianach i meblach coraz to nowych dzieł sztuki. O ile zabawki wciąż ma w sporym poważaniu (z pominięciem tych, którymi akurat bawi się Zosia), tak książki to jej żywioł. Na widok ulubionych pozycji podskakuje radośnie, mości się na kolanach czytającego (ze starszą siostrą włącznie) i zaczyna się oglądanie. Pociągają ją także książki dla starszaków, ale te też chłonie głównie wizualnie. Czytanie to jeszcze za mocne słowo na jej obcowanie z literaturą, składają się na nie póki co głównie: przekładanie kolorowych stronnic i wykrzykiwanie wszystkich znajomych słów („kisia!”, „miś!”, „miju miju”), liczne onomatopeje („aaa-aa-a”, „hau hau!”, „uuaaa!”), głaskanie i przytulanie książkowych bohaterów. Przy ilustracjach z gatunku tych bardziej wciągających albo po prostu kiedy jest akurat wyluzowana, daje sobie przeczytać krótkie, dwuwersowe rymowanki, na dłuższe formy jeszcze nie jest gotowa, ale to chyba normalne dla szesnastomiesięcznego umysłu. Tak czy inaczej – połknęła bakcyla, a nasza kolekcja książek dla dzieci sukcesywnie się rozrasta. Ponieważ sama mam wielką słabość do ciekawych historii i pięknych ilustracji i wiem, jak ważna to inwestycja w rozwój, z przyjemnością dokupuję kolejne nowości do odziedziczonego po Zosi księgozbioru. Dziś przedstawiam Wam nasze ulubione książeczki dla młodszych dzieci.
Dorota Gellner „Czekoladki dla sąsiadki” wyd. Wilga
Przezabawne wierszyki o sąsiadce to część Złotej Serii – kolekcji książek Doroty Gellner, cudownie ilustrowanych charakterystyczną kreską Macieja Szymanowicza. Wszystkie świetne, polecam też „Duszki, Stworki i Potworki” i „Roztrzepaną Sprzątaczkę”. Czytaliśmy je Zosi z milion razy, teraz Hania zaczyna się nimi interesować, a ja nie mogę się doczekać, kiedy oprócz ilustracji będzie w stanie konsumować też treść. Uwielbiamy!
„Romeo i Julia. Moje pierwsze cyfry” Alison Oliver, Jennifer Adams, wyd. Format
W świat wielkiej literatury wciąga małe dzieci seria BabyLit – dwujęzyczne książeczki do nauki cyferek, bazujące na kanonie literatury światowej. Z półki w księgarni uśmiechały się do mnie przepiękne ilustracje, przypominające nieco styl Sandry Isaacson, której grafiki uwielbiam. Pomysł połączenia historii z lektur dla dorosłych z cyframi, do tego w dwujęzycznej wersji uważam za kapitalny! W ramach tej serii powstały też m.in. „Duma i uprzedzenie”, „Sherlock Holmes”, „Księga Dżungli” czy „Moby Dick”.
Jan Brzechwa „Wiersze z charakterem” wyd. Egmont
Znowu skusiły mnie ilustracje, mamy już wybór wierszy Brzechwy, ale musiałam je kupić. Ta książka jest tak przepiękna dzięki ilustratorowi Tomkowi Kozłowskiemu, uwielbiam taką kreskę. No bo Brzechwy chyba reklamować nie trzeba, klasyk, obowiązkowo na każdej dziecięcej półce.
„Rok w lesie” Emilia Dziubak wyd. Nasza Księgarnia
Grubostronnicowe cudo dla wszystkich dzieci, od maluchów do starszaków. „Rok w lesie” przedstawia ten sam kadr rozrysowany z mieszkańcami lasu w różnych porach roku, sytuacjach i konfiguracjach. Ilustracje Emilii Dziubak, której fanką jestem nie od dziś, po prostu zachwycają, poza tym ta książka do świetny sposób na zapoznanie dziecka z leśnymi zwierzętami i ich zwyczajami. Karty nie zawierają tekstu (oprócz rozkładówki przedstawiającej mieszkańców lasu), to taka konwencja „Miasteczka Mamoko” (nasz kolejny hit, niestety w strzępach ;)) – szczegółowe ilustracje, które pomagają rozwijać spostrzegawczość, zdolność logicznego myślenia, umożliwiają budowanie historii wybranych bohaterów poprzez śledzenie ich losów od stycznia do grudnia. Cudo, mniam!
„Sklepy” Joanna Guszta, Maciek Blaźniak wyd. Ładne Halo
Kilkanaście tradycyjnych sklepów z pięknymi ilustracjami ich witryn, opatrzone krótkimi tekstami. Dają możliwość zabawy w zakupy – wyszukiwania produktów na obrazkach, nauki nazw warzyw, owoców, pieczywa czy instrumentów. Przydatna pozycja dla dzieci wychowywanych w czasach, w których wszystko można kupić w hipermarkecie.
„Marchewka z Groszkiem” Aleksandra Woldańska – Płocińska
Od lat moja ulubiona ilustratorka książek dla dzieci, tym razem także i autorka zabawnej historii przygód lokalnych warzyw z grupą przybyszów z odległych krain. „El Pomidor”, „Kim Czos Neck” i inne świecące w ciemności warzywa z zagranicznych plantacji wskutek wypadku trafiają na polskie grządki, dając dzieciom mądrą lekcję o różnicy między lokalnymi, a sprowadzanymi warzywami. Czytałam ją Zosi setki razy, znamy niektóre fragmenty na pamięć, Hanka powoli już wsiąka w niesamowity klimat tych ilustracji Oli Woldańskiej. Perełka!
„Cyferki” Jacek Cygan wyd. Czerwony Konik
Nie jest to niestety żaden poetycki majstersztyk, rymy pana Cygana są jak dla mnie zbyt toporne, za to ilustracje Oli Woldańskiej jak zwykle cudowne. Piękna książka do nauki cyferek, Hania bardzo lubi ją przeglądać, ja zresztą też, chociaż czytać już nieco mniej 😉
„Proszę mnie przytulić” Przemysław Wechterowicz, „Emilia Dziubak”, wyd. Ezop
Książka – laureatka Nagrody Literackiej Miasta Stołecznego Warszawy w 2014 roku, wpisana do Katalogu Białych Kruków. W pełni zasłużenie moim zdaniem – to urocza opowieść o niedźwiadku, który wędruje z tatą przez las, przytulając po drodze napotkane zwierzęta. Ciepła, wzruszająca, idealna do dobranoc. No i piękna taka, że nie mogę! Widzieliście, ile czułości wzbudza w moim dziecku? 😉
Pozostałe tytuły z naszej biblioteczki, które lubimy i polecamy:
„Gdzie jest moja czapeczka?” Jon Klassen, wyd. Dwie Siostry
„Pierwsze urodziny prosiaczka” Aleksandra Woldańska – Płocińska, wyd. Dwie Siostry
„Od 1 do 10” Ola Cieślak, wyd. Dwie Siostry
„Co by tu wtrąbić” Ola Cieślak, wyd. Dwie Siostry
„Co wypanda, a co nie wypanda” Ola Cieślak, wyd. Dwie Siostry
„Flora and the Flamingo” Molly Idle, wyd. Chronicle Books
„Tyranozaur i Traktorzystyki” Tina Oziewicz, wyd. Czerwony Konik
„Kocham Pana, Panie Tygrysie” Przemysław Wechterowicz, wyd. Ezop
„Pan Maluśkiewicz i Wieloryb” Julian Tuwim, wyd. Dwie Siostry
„Pchła Szachrajka” Jan Brzechwa w wydaniu Wilgi (Platynowa Seria, ilustrowana przez Macieja Szymanowicza)
…
P.S. Tak, znowu trochę przestawiamy u dziewczyn, znalezienie tam optymalnego układu to jakaś never-ending story. Operacja w toku, szczegóły wkrótce 😉
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Ja szczerze polecam całą serię Ulicy Czereśniowej! Po pierwszym zachwycie dotyczącym Mamoko wzięłam do ręki te książki (Wiosna…, Lato…, Jesień…, Zima… i Noc na Ulicy Czereśniowej) i uważam, że – z całym szacunkiem dla twórczości państwa Mizielińskich, oczywiście – są o wiele lepsze, bardziej czytelne, wprost zachwycające. Wertowaliśmy je całe dnie z kółko przez kilka miesięcy, cała rodzina była wciągnięta w opowiadanie, a ułożone są tak jak „Rok w lesie”, tzn. te same obrazki przedstawione w każdej kolejnej porze roku i w nocy. Zachwyciła mnie zakonnica Marta, która lubi pingwiny i wiele, wiele innych smaczków 😉 Żałuję, że nie wpadły mi w ręce wcześniej, a dopiero gdy córka miała 22 miesiące, ale i tak mnóstwo się na nich nauczyła, bo pokazują normalne życie a nie abstrakcję.
Dokładnie to samo miałam pisać, „Czereśniowa” jest cudna i dużo przystępniejsza dla maluchów, bo pokazuje prawdziwe sytuacje, a śledzenie kolejnych bohaterów to duża frajda nawet dla rodzica 😉 Do tego bardzo wiele mogą nauczyć o świecie, bo dzieją si3 tam i miłe rzeczy, i zdarzają wypadki samochodowe 😛 U nas już druga córa uwielbia.
A do tego cudna seria o Bincie, Babo i Lalo Evy Susso i Benjamina Chauda, największa miłość literacka obu moich córeczek, ilustracje piękne.
O, dzięki za przypomnienie o Czereśniowej, u Zośki jakoś przegapiłam i wyrosła. Bintę i Babo mam w planach 🙂
Mamoko zawsze i i wszystkich jest w strzepach ;D
Mamoko to klasa sama w sobie 😉
Moja 18 miesięczna córka lubi też Binta tańczy, Babo chce no i oczywiście Bardzo głodną gosiennicę, a i starsza też się przyłącza.
Ja też testuję książki na przedszkolakach (kupuję książki do przedszkola) i np. Ulica Czeresniowa niezbyt przypadła do gustu dzieciom, ale ile dzieci tyle opinii
Bo moim zdaniem przedszkolaki są już trochę za duże Ulicę Czereśniową, ale takie dzieci przed-przedszkolne jak najbardziej 🙂 Był też etap Babo, etap Bolusia, teraz jesteśmy na Siri, Nusi i Zlatance.
Ale właśnie przedszkolaki na podstawie ilustracji mogą nam opowiadać historie, dlatego książka im też posłuży!
Nasza Maryśka (19 m-cy) – dokładnie to samo, tylko u nas jest „citamy” 🙂
reszta opisu dokładnie jak u nas 🙂
kolana siostry (4lata) też mogą być. i to moszczenie się do tego „citania” jest boskie 😉
ściskam,
Dorota od betonów 😉
Haha, czyli podobne egzemplarze nam się trafiły 😉
My (tzn. ja i córka) również uwielbiamy Dorotę Gellner. Polecamy jej „Krawcowe”, też jest niezły ubaw! A „Czekoladki …” i „… sprzątaczka” najlepsze dzięki ilustracjom.
dzięki, nie znam tej „Krawcowej”
Strasznie lubię wyszukiwać takie piękne książeczki dla dzieci! 🙂 Widzę tu kilka pozycji, które na pewno kupię. Sama jestem kołem książkowym, potrafiłam e dzieciństwie przeczytać 7 książek w deszczowy tydzień wakacji i z siostrami dosłownie biłyśmy się o książki. Po mamie tak mamy, moja mama uwielbia czytać. Z kolei mąż mój czytać nie lubi. Czyli wniosek mi się nasunął taki, że czym skorupka za młodu nasiąknie…. 😉 Kilka lat temu spędziłam z roczną córeczką kilka tygodni w szpitalu. I byłam załamana. Raz, że przyczyną pobytu 😉 Ale dwa – stanem biblioteczki. Oczy mnie, grafika artystę, bolały od tych ilustracji brzydkich. Czy nie można ładniej?? Jak te dzieci mają potem lubić czytanie 😉 Dlatego piękne w treści i ilustracji to mój konik. Szukam i na szczęście coraz więcej znajduję 🙂
A swoją drogą lubię czytać o Hance i jej rozwoju, bo widzę, co mnie czeka za chwilę. Mój synek jest w Hanki wieku, ale jest wcześniakiem. Nie mogę się doczekać, jak za kilka tygodni zacznie komunikować chęć poczytania jakimś „citamy” a nie walnięciem w głowę książką, kiedy śpisz 😉
* książkowym molem, a nie kołem 😉
haha, bywa i tak z tym walnięciem 😉 a i mnie – niegrafika bolą oczy od nieudanych kreacji. Tych na szczęście coraz mniej w księgarniach!
witam, ja mam pytanie z innej beczki:) gdzie zakupiła Pani barierkę do łóżeczka, którą widać na zdjęciu?
To barierka ikea
My już książeczki te przerabialismy.. teraz Nasz K. Ma fascynację samochodami. . Jak złożone itp. – pasja po tatusiuuu
O widzę, że nie tylko mój maluch trzęsie się na widok jedzenia i książek 🙂 A ja polecam jeszcze serię książeczek o przygodach Kici Koci Anity Głowińwskiej. Książeczki mniej popularne, a mimo to mądre i pięknie ilustrowane – pozwalają oswoić dzieci z sytuacjami z codziennego życia. Gorąco polecam, bo to ulubione pozycje mojego 14 miesięcznego syna 🙂
pozdrawiam serdecznie!
Dzięki, poszukam, nie widziałam ich nigdzie.
Notuję 🙂
Moja córka też uwielbia czytać. Polecamy „Ciotka Klotka i inne historie”:)
A te 7 masek (widać np. na 2. zdjęciu) to z książki Od 1 do 10 Ola Cieślak, wyd. Dwie Siostry? Czy coś innego, proszę o podpowiedź 🙂
To „Romeo i Julia. Moje pierwsze cyfry” 🙂
No tak… dziękuję 🙂
To biorę jednak Hankę na synową, bo mam dokładnie te same pasje, na pewno się dogadamy 😉 „Duszki, stworki i potworki”, „Pchłę Szachrajkę”, „Proszę mnie przytulić” i wiersze Tuwima znam na pamięć! „Co wypanda…” z kolei zna Wini! Zuza na razie też głównie pokazuje, ale już ma swoją własną kolekcję. Od bankructwa wybawiło nas zapisanie się do biblioteki, choć i tak kupuję im wydawnicze rarytasy 🙂
Może być łatwiej z młodszą, choć ja nie gwarantuję co z niej będzie za synowa, póki co bałagani i gryzda po ścianach 😉
Świetny wpis. Bardzo dziękuję. Moja dwulatka na razie średnio zainteresowana czytaniem niestety. Lubi sama przeglądać ksiazeczki dzwiekowe z piosenkami (we Francji gdzie chwilowo mieszkamy są bardzo popularne). Jak chcę jej poczytać to mi zniecierpliwiona wyrywa książkę z ręki. Starszy synek (4latek) uwielbia Pana Tygrysa i co wieczór sie domaga. Czereśniowa i Mam oko też są na tapecie. I oczywiście Tuwim i Brzechwa, ale ze starymi ilustracjami, ktore jeszcze pamietam z dzieciństwa. Ja w wieku moich maluchów uwielbialam Kubusia Puchatka, ale oni na razie odmawiają sluchania o tym misiu.
Może jeszcze przyjdzie na nią czas 😉
Moja 1,5 roczna corka ma biblioteczke spooorych rozmiarow. I kocha wszystkie swe ksiazki. W szczegolnosci wspomniana ulice czeresniowa i serie o bincie, ale rowniez slonia Pomelo (tego uwielbia ponad wszystko!), urodziny prosiaczka, historie Mamy Mu i drugiej krowy-Matyldy, Elmera, tworczosc pana Erica Carle (b.glodna gasienica, pajaczek, biedronka). Ostatnio hitem jest u niej „pan tygrys dziczeje”. Buzia mi sie smieje jak na haslo „poczytamy?”, pedzi do tipi, w locie lapie jakas maskotke i czeka z usmiechem az sie zacznie czytajka. Ahhh…jest fajnie???? pozdrawiam!
Co znajduje się na wyklejkach książeczki „Proszę mnie przytulić”? Są ciemnozielone czy jednak coś tam zamieszczono?