„kaloryfer-gate”, czyli afera brzuchowa

Ta dyskusja jest tak idiotyczna, że początkowo nie planowałam brać w niej udziału. Ale ponieważ nie lubię się dusić w oparach absurdu, postanowiłam jednak dodać swoje trzy grosze do tej afery, co to ją roboczo „kaloryfer-gate” nazwałam.

Wprowadzenie będzie tu zbędne, bo ciężko wyobrazić mi sobie, że są na sali jacyś użytkownicy internetu, którzy w ciągu ostatniego tygodnia nie widzieli najsłynniejszego brzucha w Polsce. Brzuch jest to nie byle jaki, bo piękny: płaski, umięśniony, no taki generalnie, o którym marzy każda kobieta, ale w życiu się do tego nie przyzna, nurt #lovemyself i #lovemylife trzyma się bowiem mocno. I choć jestem zadeklarowaną przeciwniczką nierealistycznych standardów kobiecego wyglądu lansowanych przez popkulturę, to cała debata na temat przodu tułowia Anny Lewandowskiej jest tyle śmieszna, co straszna i dłużej już milczeć nie mogę. Największy problem, jaki rodacy mają z tym brzuchem jest taki, że

PRZEZ NIEGO INNE MATKI BĘDĄ MIEĆ KOMPLEKSY

O, Jezusie słodki i Najświętsza Panienko! Serio? Jako osoba, która miesiąc po obu porodach miała brzuch, jakby nadal była w ciąży, tylko bardziej roztańczony, powinnam stanąć w jednym szeregu z tymi, co tak krzyczą. Ale nie stoję. Przede wszystkim nie stoję, bo się przyzwyczaiłam. Dziwię się, że dorośli ludzie dotychczas nie zaobserwowali, że świat to jest takie miejsce, w którym panuje różnorodność. Że niektórzy są ładni, a i inni brzydcy. Jedni chudzi, inni grubi. Mamy także w gospodarkach kapitalistycznych bogatych i biednych, co nie tylko różnicuje nas pod względem posiadania, ale dodatkowo sprawia, że ci pierwsi zazwyczaj wyglądają lepiej niż drudzy. I ja do tego przywykłam, że każdego dnia jestem wystawiona na widok ładniejszych i bogatszych ode mnie. Wielu wpędza mnie w kompleksy swoimi chudymi tyłkami, sterczącymi cyckami, rzędami białych, równych zębów, swoimi torebkami, samochodami i podróżami na koniec świata. Każdego dnia widuję na ulicach osoby szczuplejsze i bardziej urodziwe ode mnie. Na plaży – na każdym kroku jakaś zjarana na mahoń chudzina, na parkingu w centrum handlowym – same wypasione wozy. Instagram – łomatko, siedlisko chudości i luksusu. I tak sobie myślę – czemu nikt nie wypisuje pod zdjęciami tych wyżyłowanych gwiazd, kiedy tak sobie leżą na leżaku pod palmą siedemnasty raz w tym roku, żeby przestały? Żeby nie epatowały tak swoją majętnością, urodą, tymi nogami opalonymi gdzieś na rajskiej plaży, bo przecież my, biedaki – cebulaki, mamy przez nich kompleksy. Wreszcie – dlaczego tabuny polskich mężczyzn z tymi swoimi sterczącymi, owłosionymi bebzonami, nie rzucają się rozwścieczone na Lewandowskiego, kiedy ten paraduje z idealną klatą po murawie? Dlaczego nie odbywa się publiczny lincz sfrustrowanych i zakompleksionych, kiedy ten strzela cztery gole i wiadomo, że na konto właśnie wjechała mu kolejna bańka, a po wszystkim jeszcze ściąga koszulkę i pręży mięśnie? Wiecie czemu? Bo on jest Mesjaszem narodu, a

ONA JEST MATKĄ

A matki, jak wiadomo, należy trzymać krótko. Matki mają swój, uświęcony tradycją i usankcjonowany społecznie, katalog obowiązków i powinności. Bo matkę, kiedy tylko pada cień podejrzenia, że robiła coś oprócz matkowania, trzeba ustawić do pionu i pokazać jej miejsce – w fotelu, z dzidziusiem przy piersi. A najlepiej – w kuchni, z dzidziusiem na ręce (drugą ma wolną, to niech chociaż miesza w garnku). Bo przecież powinna jeszcze coś pożytecznego robić, a nie tylko „siedzieć na macierzyńskim”. Czy ktoś się pytał Roberta Lewandowskiego, co się dzieje z małą Klarą, kiedy strzelał gole Rumunom? Czy ktoś się martwił o dzidziusia biednego, pozbawionego ojca? To odwalcie się od kobiety, która tak samo jak mąż ma karierę sportową i organizuje rodzinne życie, by ją mieć nadal, mimo, że matką została.

Nie przestaje mnie też zadziwiać, jak wszyscy doskonale znają się na macierzyństwie. Jak dobrze wiedzą, że matki nie powinny jeść truskawek czy schabowego, wracać zbyt szybko do pracy ani przedkładać własnych potrzeb nad interes dziecka, a ten, rzecz jasna, zakłada jej obecność 24/7. Chociaż gdyby się faktycznie zdarzyło, że nie uda się jej przez cały dzień odłożyć płaczącego niemowlaka, to wtedy wstyd – że nie dba o siebie, włosy ma tłuste i dresy na tyłku, tylko urodziła, od razu się zapuściła. Bo kiedy zostaje się matką, należy się przyzwyczaić, że zawsze coś się robi źle: za dużo w ciąży przytyjesz – obżerasz się, nie dbasz o siebie, za mało – nie dojadasz, dziecko zagłodzisz, schudniesz po porodzie – za szybko to niezdrowo, pokarm stracisz, nie schudniesz – mogłabyś coś wreszcie ze sobą zrobić. Pójdziesz do pracy – przecież dziecko potrzebuje matki, karierowiczko bezduszna ty, zostaniesz w domu – długo będziesz tak siedzieć, odmóżdżysz się do reszty. Karmisz piersią – dokarmiaj butelką, bo masz wodę w cyckach, karmisz butelką – mleko mamy najlepsze, nie bądź świnia, daj dziecku cyca. Znacie to, prawda? Wszystkie to znamy i wiecie co – rzygać mi się już chce.

ŻYJ I DAJ ŻYĆ INNYM

Słuchajcie, zawistne baby i zatroskani mężowie, którzy tak tego brzucha nie możecie znieść, otóż: można być niedoskonałym i żyć (względnie) szczęśliwie, nie wylewając z siebie żółci. Serio, da się. Wystarczy myśleć odrobinę, szanować innych i mieć w sobie trochę pokory.

Myśleć – żeby rozumieć, że ten brzuch, który sprawił Ci tyle przykrości, należy do sportowca. Do kobiety, która zarabia na życie ciałem, jakkolwiek ordynarnie by to nie zabrzmiało. Do kobiety, która, jeśli chce być wiarygodna, musi zrobić wszystko, żeby pokazać, że jej metody treningowe, diety i suplementy działają. Jest żywą reklamą swojej marki, taki model biznesowy.

Wystarczy myśleć, żeby zauważyć, że Anna Lewandowska nie przekonuje nikogo, że tak MUSZĄ wyglądać kobiety kilka tygodni po ciąży. Ona udowadnia, że MOŻNA, jeśli jest się wysportowanym i dobrze się człowiek odżywia, to fizycznie możliwe jest posiadanie płaskiego brzucha miesiąc po porodzie. Chcesz taki mieć – działaj. A jak nie działasz, to nie marudź, że masz przez nią kompleksy. I choć tego brzucha to jej cholernie zazdroszczę, to rozumiem, czemu takiego nie mam – kiedy ona cisnęła na siłce, ja żarłam lody. Proste.

Wystarczy szanować odrobinę innych, żeby dać im prawo do własnych wyborów, innego stylu życia, modelu macierzyństwa i wyglądu. Ale ludzie tak często muszą udowadniać sami przed sobą, że ich droga jest dobra, że nazywają ją jedyną słuszną. Tu jest Polska, a tam jest ZOMO. My – patrioci, oni – zdrajcy. To jest ten sam typ myślenia – wolimy wynosić na piedestał własne umęczenie niż przyznać, że też byśmy chciały mieć sprzątaczkę i nianię. W ciasnych umysłach nie ma miejsca na odmienność. W zakompleksionych głowach nie ma szacunku dla tych, którzy żyją inaczej. Pozostaje tylko ze smutkiem zacytować klasyka:

„Spójrzcie, jaka wciąż sprawna.

Jak dobrze się trzyma

w naszym stuleciu nienawiść.

Jak lekko bierze wysokie przeszkody.

Jakie to łatwe dla niej – skoczyć, dopaść.”*

 „THE WORLD IS VERY BIG, YOU ARE VERY SMALL – ACT ACCORDINGLY”

Kim jesteś, człowieku, który sądzisz, że cały świat powinien funkcjonować z poszanowaniem twoich uczuć? Że bogaci i pracowici ludzie, zanim pokażą światu chude brzuchy w swoich luksusowych domach, powinni pomyśleć o twoich fałdach i ich odbiciu w szybie meblościanki?  Wystarczy odrobina pokory, żeby zaakceptować, że na świecie byli, są i będą ludzie od nas piękniejsi i bogatsi. Tacy, którym jest łatwiej w życiu. Nie trzeba wtedy warczeć, że przecież przeciętna kobieta nie ma w domu siłowni i pięciu niań, można pogodzić się ze swoim losem przeciętnej kobiety i nie zadręczać, że te nieprzeciętne mają inne warunki. Przy odrobinie życiowej pokory, można docenić to, co się ma w życiu, a czego im być może brakuje. Tak jak prywatność, mieszkanie blisko rodziny, mąż na miejscu albo prawo do posiadania grubego brzucha miesiąc po porodzie.

Wystarczy trochę pokory, żeby przyznać, że jest się czym chwalić. No bo tak serio – gdybyście miały taki brzuch po porodzie, to byście się z nim kitrały? Sorry, ale ja szpanowałabym na prawo i lewo. Błagam, w kraju, w którym w sezonie komunijnym internet zalewa fala limuzyn, laptopów i quadów, kiedy starzy każdej Dżesiki w swoich garsonkach i gajerach pysznią się przed najelegantszą salą zabaw we wsi, a pęki banknotów układa się do fotografii na bombonierze z ciałem Chrystusa, będziecie krzyczeć na cały Internet, żeby się nie chwalić, bo innym jest przykro?! W kraju, w którym ludzie są gotowi zapożyczyć się na resztę życia na gablotę, od której sąsiadom oko zbieleje, mówicie, żeby nie epatować tym, co się ma??? To są Himalaje hipokryzji w tylko nam właściwym, buraczano – kartoflanym stylu.

WSZYSTKIE BRZUCHY NASZE SĄ

Myślenie, szacunek i pokora są bardzo trudne, wymagają bowiem wysiłku. Najłatwiej jest krzyczeć, że szczuje brzuchem, że chuda, bo ma cztery nianie, i co z niej w ogóle za matka. Ciężko wysilić się na zrozumienie i dystans. Ale gwarantuję – ten wysiłek się opłaci, bolesny ścisk dupy z zazdrości ustępuje po głębszej refleksji.

A na koniec muszę się Wam przyznać, że jestem trochę zażenowana faktem, że w ogóle musiałam taki post napisać. Że w dwudziestym pierwszym wieku, pięćdziesiąt lat po drugiej fali feminizmu, kobiecy brzuch jest nadal przedmiotem gorącej debaty publicznej. Marzę o dniu, kiedy wszyscy – matki i niematki, ojcowie i nieojcowie, babcie, ciocie, sąsiadki, użytkownicy Instagrama, dziennikarki i dziennikarze – kiedy wszyscy, jak jeden mąż, wreszcie odpierdolą się od kobiecych brzuchów.

* Wisława Szymborska, „Nienawiść”

Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz

  • Reply jm 19 czerwca 2017 at 14:27

    Brawo! W końcu głos rozsądku w temacie Lewandowskich!

  • Reply Kasia 19 czerwca 2017 at 14:32

    W punkt!

  • Reply Sylwia 19 czerwca 2017 at 14:38

    Wielkie brawa za ten tekst, w 100% się zgadzam 🙂 ps. niestety ja zamiast cisnać na siłce żarłam chipsy 🙁

  • Reply BuBu 19 czerwca 2017 at 14:42

    BRAWO!!!
    Brakowało mi takiego głosu rozsądku w tej fali nienawiści i czystego, Polskiego hejtu.
    Ja nigdy nie zrozumiem tego, że niektórzy mają do innych pretensje że robią w życiu coś, na co ich samych nie stać, jak choćby wyjść pobiegać rano, ruszyć dupę na rower czy na spacer z rodziną.
    Internet to zło, bo każdy daje sobie prawo do bycia ekspertem w każdej dziedzinie życia i rości sobie prawo do kreowania tego co słuszne a co nie.
    Dzięki Ci za ten wpis, dzięki niemu czuję, że nie jestem sama i że są jeszcze w Polsce, a tym bardziej w Trójmieście rozsądne kobiety 🙂 Pozdrawiam!

    • Reply Ann 20 czerwca 2017 at 17:12

      Brawe!!! Pięknie ujęte!

  • Reply martuśka 19 czerwca 2017 at 14:45

    I kropka, co by nie powiedzieć, że z ust mi to wyjęłaś ????

  • Reply Ilse 19 czerwca 2017 at 14:49

    Zdecydowanie nic dodać, nic ująć – pozdrawiam ciepło.

  • Reply Aleksandra 19 czerwca 2017 at 14:54

    Brawo!!!

  • Reply Joanna 19 czerwca 2017 at 14:55

    „W ciasnych umysłach nie ma miejsca na odmienność”- w punkt Polko, jak zawsze zresztą. Miszczu mój 🙂 Luzować nie spinać! :*

  • Reply Agnieszka z Mierzei Wiślanej 19 czerwca 2017 at 15:09

    Zgadzam się w 1000%
    Pozdrawiam Agnieszka

  • Reply Paulina 19 czerwca 2017 at 15:14

    Buraczano-kartoflany… Boski tekst, wciąż chrumkam ze śmiechu. W punkt!

  • Reply Aga 19 czerwca 2017 at 15:27

    Lepiej bym tego nie ujęła!

  • Reply Ania 19 czerwca 2017 at 15:37

    Świetnie napisane, 100% racji. Live & let live!

  • Reply OLA 19 czerwca 2017 at 15:47

    Pierwszy raz trafiłam na Twojego bloga, ale będę tu wracać! Lepiej nie dało się tego ująć, wstyd mi za te wszystkie biedne zakompleksione kobiety…. Pozdrawiam!

  • Reply Aneta 19 czerwca 2017 at 15:57

    Zgadzam się z Tobą!!!!

  • Reply Dominika 19 czerwca 2017 at 15:59

    to chyba najlepsze co ost przeczytalam! 😉

  • Reply Roksana 19 czerwca 2017 at 16:10

    Brawo Polka ! Brawo Lewandowska !

  • Reply Magdalena 19 czerwca 2017 at 16:44

    A ja w niewiedzy zylam i wczesniej brzucha i o burzy brzuchowej nie slyszalam (akurat tej konkretnej) 🙂

  • Reply Iza 19 czerwca 2017 at 16:46

    Bravooooooooooooooooooooooooooooo!!!!!!!!!!!!!!

  • Reply ana 19 czerwca 2017 at 16:51

    zajebiście to ujęłaś! wszyscy się do niej dowalili nie wiadomo o co chodzi. dajcie żyć innym i żyjcie własnym życiem, tak będzie dla wszystkich lepiej.

  • Reply em 19 czerwca 2017 at 17:03

    Mistrzostwo!

  • Reply arcobaleno 19 czerwca 2017 at 17:18

    Podziwiam ze chciało Ci sie pochylić nad tymi niskimi dolinami cebulastych umysłów ???? Brzuch Ani piękny, klata Roberta tez niczego sobie ???? Z nieba im to jednak nie spadło, niech jedna z drugą spróbują mieć taki i bez ciąży ????

  • Reply Magda 19 czerwca 2017 at 17:22

    Zgadzam się ze wszystkim oprócz jednego. Trochę jak krążący po necie mem- nie ma ludzi brzydkich, są tylko biedni. 🙂 I chyba coś w tym jest. A szczerze to brzuch Anny widzę pierwszy raz 🙂 i mój pewnie we wrześniu miesiąc po porodzie nie będzie tak wyglądał, ale absolutnie nie mam z tym problemu. ???? Choć może czeka mnie miłe zaskoczenie.

  • Reply Anna 19 czerwca 2017 at 17:32

    Lepiej bym tego nie ujęła ????????

  • Reply drozd 19 czerwca 2017 at 18:05

    popieram

  • Reply Salusiowo.blogspot.com 19 czerwca 2017 at 18:40

    Święta prawda!! Ja sama zamiast na siłę być miałam dietę obrotowa!! Gdzie się obrucilam tam zarlam!! Zazdroszczę jen_wytrwalosci a zarazem cholernie podziwiam!! Dziewczyna wygląda jak milion dolarów – a komuś jak się nie podoba to niech….

  • Reply Dorota 19 czerwca 2017 at 19:08

    Przepraszam, że odniosę się do formy, a nie treści. Ani jednego błędu interpunkcyjnego w całym tekście! Autentyczny rekord, spotykam się z czymś takim tylko w „Polityce”. I piszę to jako zawodowa redaktorka 🙂

  • Reply Ania 19 czerwca 2017 at 19:22

    Święta prawda!

  • Reply Kamila 19 czerwca 2017 at 19:26

    Patrzę na temat postu i czuje się zaskoczona u Polki taku wpis ?!ale wiem ze jak u Polki to musi to byc coś mądrego !oczywiście miałam rację , lepiej tego wszystkiego ująć nie mogłaś 🙂

  • Reply P. 19 czerwca 2017 at 19:40

    Polać jej!

  • Reply Kasia - mindfulcultures.pl 19 czerwca 2017 at 20:08

    Wypasiony wpis, konkret i jazda po bandzie bez trzymanki, bo jak wiadomo, człowiek jest tylko człowiekiem i czasem 'nie strzyma’ 😉 Udostępniłam w grupie dla pań 'Chwiła na Oddech…’ na FB – ku pokrzepieniu serc i szerzeniu ducha tolerancji w narodzie, bo jest co szerzyć, gorzej z podatnością odbiorców. Ale nie tracę nadziei, że warto inspirować – najlepiej własnym przykładem 🙂 😉

  • Reply Asia J 19 czerwca 2017 at 20:11

    Alleluja !

  • Reply Natalia 19 czerwca 2017 at 20:12

    Rewelacyjny tekst ! Naprawdę ogromne brawa za tak trafne podsumowanie owej „afery” brzuchowej 🙂 zabawa słowem w Pani wykonaniu to majstersztyk!
    Pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszym pisaniu.

  • Reply Anka z jakzdrowojesc.pl 19 czerwca 2017 at 20:32

    O rany, 2 tygodnie po porodzie brzuch mi się nie tyle spłaszczył, co wklęsł. Zasługą pewnie diety, o której moja Mama mówiła, że nie dam rady karmić piersią, co i samo karmienie, bo mój mały pasożyt tył na moim mleko w oczach. Burza zawsze jest o to żeby mieć ciastko i zjeść ciastko, w dodatku bez konsekwencji. Kwestia jest też brania odpowiedzialności za siebie samego i swoje czyny. Czyli będąc w ciąży nie wcinamy pączków, bo teraz to można jeść za dwóch, tylko mądrze jemy dla dwóch. Sami dokonujemy takich a nie innych wyborów, nikt nas do tych pączków nie zmusza. Sami też musimy walczyć z pociążową nadwagą, bo to jest tych pączków konsekwencja. I to tylko i wyłącznie nasza wina, że mamy grube brzuchy po ciąży, a nie wina Lewandowskiej, że grubego brzucha nie ma.

  • Reply tarapatka 19 czerwca 2017 at 20:45

    Idealny wręcz komentarz wokół „całej tej afery”, która wstrząsnęła internetami… Taka już nasza polska mentalność, trawa jest zawsze bardziej zielona za płotem, a o swój kawałek trawy zadbać nie potrafimy, albo nie chcemy. Osobiście do Pani A.L mam neutralny stosunek, ani mnie ona ziębi, ani grzeje. Ze sportu żyję i się utrzymuje, nie byłaby wiarygodna w tym co robi, gdyby pokazała bebzol i świeciła pomarszczonymi fałdami. Jej praca polega m.in. na motywowaniu do działania i ruszenia tyłka z kanapy. Mnie się przed ciążą nie za bardzo chciało i teraz nie jest inaczej, więc nie mam się czym chwalić, oprócz 14-miesięcznego Synka ;)))

  • Reply Córka romana 19 czerwca 2017 at 21:01

    Gdzie ja byłam ze mnie takie rewelacje ominęły. Nie wiem czy to ja wymyśliłam ale nigdzie tego wcześniej nie słyszałam, mam takie powiedzonko „matka, matce wilkiem”! Takie to mamy matki 'nie’ boskie co to siedzą na tych urlopach macierzyńskich i im najzwyczajniej wali na dekiel skoro tak im się ulewa w takim blachy temacie. Chyba jednak wejdę 4 miesiące po porodzie na ten orbitrek i może zrzucę kilka kg, pózniej wrzucę hot fotkę i powk… kilka mamusiek.

  • Reply Magda 19 czerwca 2017 at 21:30

    No i brawo! Totalnie w punkt! Zawistny naród wszystkiego zazdrości, zamiast dupe ruszyć to tylko marudzić potrafią. Też mi się rzygać chce jak czytam te „złote rady” , a zajęłyby się lepiej te marudy własnymi dziećmi, w piłkę pograli , rowerem pojechali, a nie siedzą w tym internecie i żółć wylewają. Naprawdę straszne to! Brzucha Annie też zazdroszczę, ale zła jestem nie na nią, a zmna siebie za lenistwo, a dla Niej szacun ????????

  • Reply Martyna 19 czerwca 2017 at 21:33

    Twój blog jest jedynym którego czytam…ot dlaczego. W jednej treści mądra prawda napisana w sposób zabawny , ironiczny , inteligentny. Fajnie … podoba mi się bardzo !

  • Reply Agnieszka Ł 19 czerwca 2017 at 21:34

    Amen!
    Odpimpać się od brzuchów raz na zawsze!

  • Reply Ola 19 czerwca 2017 at 21:38

    Rewelacyjny tekst. Hejt jest na Ankę przeokrutny, mnie najbardziej rozwalają teksty o tym że się dzieckiem nie zajmuje bo na mecz wyszła :// Aż wierzyć mi się nie chce, ze mogła to napisać matka, raczej gimbaza chyba. Gdyby utyła 25 kilo i miała oponę to ci sami nie daliby jej żyć, że jak mogła​ się tak upaść. No ale przecież to bylo logiczne, ona trenuje od dziecka, to jaki ma mieć ten brzuch.? Współczuję że każdy jej krok spotyka się z takim negatywnym odzewem., Męczące.

  • Reply anna 19 czerwca 2017 at 21:54

    uwielbiam Cię!!!zgadzam się z każdym słowem!!!

  • Reply Patti 19 czerwca 2017 at 22:02

    Polko!Tekst na miarę złotej bramki Lewandowskiego i 60 cm obwodu pasa jego żony ????????????????????
    Medal!

  • Reply Mika 19 czerwca 2017 at 22:52

    Niestety w Polsce ominęła nas ta druga fala feminizmu , o której wspominasz, co widać po klimacie politycznym wobec tabletek po, ciąży czy nie-ciąży (aborcji lub niechęci posiadania dzieci). Widać to także przy takich bardziej przyziemnych akcjach, jak brzuch pani L. Dzięki za ten tekst, fajnie widzieć że jest nas więcej – tych co trochę zazdroszczą, ale nie odczuwają wielkiej potrzeby wylewania kwasu i żółci na tych co pracują ciężko nad wizerunkiem, dzięki któremu zarabiają na te swoje nianie 😉 pozdrawiam!

  • Reply Anul 19 czerwca 2017 at 22:53

    W ogóle nie słyszałam o tej aferze kaloryferowej, ale Twój tekst jest boski! Pisz i edukuj masy Poleczko! Uwielbiam Twój blogg!;)

  • Reply ania 19 czerwca 2017 at 23:52

    A ja nawet nie wiedziałam że jest jakaś afera! 🙂 świetny post! 🙂

  • Reply Ewelina 20 czerwca 2017 at 00:43

    Świetny tekst :)! Ojej brakowało mi takiego spojrzenia i ujęcia tematu :). Pozdrawiam i dzięki, ze Ci sie chciało napisać ten tekst.

  • Reply Ewelina 20 czerwca 2017 at 00:44

    Świetny tekst :)! Ojej brakowało mi takiego spojrzenia i ujęcia tematu :).
    Pozdrawiam i dzięki, ze Ci sie chciało napisać ten tekst.

  • Reply Kasia 20 czerwca 2017 at 07:20

    Brawo Ty super tekst 🙂

  • Reply Dotychczas 20 czerwca 2017 at 07:49

    TL:DR

  • Reply terka 20 czerwca 2017 at 08:16

    Pierwszy raz Cię czytam. Rzadko cokolwiek komentuje w sieci. Przeczytałam zdecydowaną większość komentarzy tu i na fejsie (tyle o mnie ????) i jestem POZYTYWNIE zaskoczona. Jak Ty to robisz, ze brakuje jakiegokolwiek negatywnego komentarza??!!

    Na pewno komuś chociaż przeszlo przez myśl, że masz jakieś konotacje z Lewandowskimi ???? bo to jest aż niemożliwe ????

  • Reply Ewa 20 czerwca 2017 at 08:42

    Co do meritum postu – absolutnie tak. Czuję ten feministyczny przekaz i zgadzam się : wara od brzuchów, tego jak karmimy i tego, kiedy wracamy do pracy.
    Zastanawia mnie jednak, że tak głośno skandujesz o szacunek, pokorę, tolerancję, a zdarza Ci się pisywać z pogardą o ludziach wystających na cmentarzach pierwszego listopada w płaszczach woniejących kulkami na mole (z pamięci) czy zioniesz agresją w stronę tych, co bronią płodzików (z pamięci). Że już o jechaniu po ludziach ze słabym gustem do imion dziecięcych nie wspomnę.
    Ja też, tak jak Ty jestem niewierząca i ja też, tak jak Ty szłam w czarnym marszu i też marzyłabym o świecie szerokich horyzontów. Ale dla mnie szerokie horyzonty i poszanowanie drugiego człowieka nie kończy się na tym, że jestem za pan brat z homoseksualistami i osobami innych wyznań oraz kultur (czyli to, co zgodne z poprawnością polityczną i ogólnym nurtem postępowości). Poszanowanie drugiego człowieka to także nie wywracanie oczami, gdy mówi, że jest głęboko wierzący i ma pewne przekonania wedle których żyje.

    Cały problem po TEJ stronie lustra polega na tym, że wszystkim się wydaje, że to strona prawa jest jedynym agresorem i tylko ona ma wąskie horyzonty. Otóż nie. Wąskie horyzonty to również pogarda wobec babci moherowej i jej różańca w kościstej dłoni.

    • Reply Sylwia 20 czerwca 2017 at 13:26

      brawo! mega napisane! nie chodzi mi o to, że zwrocilas Polce uwage tylko o to, że podkreslilas tak ważny punkt widzenia o którym się nie mówi czyli o szacunku i tolerancji dla kazdego!

      • Reply dzierzba 21 czerwca 2017 at 18:42

        Ale to strona kościołowo-prawicowa cały czas agresywnie dąży do narzucenia innym swoich przekonań. Narzucono zakaz aborcji z malutkimi wyjątkami a teraz cały czas są knucia żeby narzucić całkowity, narzucono religie w szkołach (tak wiem, można wywalczyć etykę), narzucono wyższość katola lekarza nad pacjentką ateistką. Nie mam szacunku dla narzucania mi wymienionych i kolejnych zachowań i przekonań, choćby ktoś w nie najgłebiej wierzył – niech stosuje je do siebie, a nie do mnie. Nie mam szacunku dla instytucji kościoła który przez wiele wieków prześladował kobiety, bełkotał o ich grzesznej naturze i oskarżał o czary (najmłodsza skazana czarownica miała 8 lat. Osiem). Jak moherowa babcia się modli na różańcu to nic mi do tego. jak podpisuje apel o ograniczenie mojej wolności to niech spada razem ze swoim różańcem.

        • Reply Sylwia 23 czerwca 2017 at 23:30

          zgadzam się, że różne strony agresywnie dążą do narzucenia pogladow. Ja nie jestem żadnym religijnym prawicowcem. Szanuję i daje żyć jak chce i babci z rozancem i homoseksualistom, i kobietom które bronią aborcji jak i tym które chcą jej zakazu, tych ktorzy smierdza naftalina czy kulkami na mole i tych ktorzy spedzaja kilka godzin dziennie na zalando i przed lustrem. Chodzi mi o to żeby dyskusja była zawsze merytoryczna i bez obrażania się wzajemnie oraz wyzywania tylko dlatego, że ktoś ma inny punkt widzenia. Naprawdę niektóre poglądy jest mi ciężko znieść i ich nie rozumiem, ale nigdy nie będę obrażać tych ludzi, bo nie znam ich historii i powodów dla których są w tej, a nie innej grupie. I rozumiem tez czaswm Polke ktora napisze czasem jakies kasliwe zdanie, bo dzieki temu tekst jest z pazurem, ale glownie dlatego, ze tlumacze sobie, ze taka babka na pewno nie zieje nienawiścią tylko akurst tak do teksu pasuje takie przesmiewcze porównanie;) Peace and love 🙂

  • Reply Asia 20 czerwca 2017 at 08:53

    I całe szczęście, że napisałaś ten post!!!!!! Nikt nie mógłby zrobić tego lepiej. Aż nie mam słów, żeby wyrazić jaka jesteś super w tym co piszesz. Myślę, że jesteś głosem każdej myślącej, rozsądnej współczesnej Polki!!!! Buziaki i uściski!!!!

  • Reply Iza 20 czerwca 2017 at 09:29

    Ja też nie słyszałam o brzuchu Ani Lewandowskiej, natomiast na całe szczęście wiem, że jej brzuch jest wytrenowanym brzuchem sportowca, jak i cale jej reszta. Mój brzuch będzie brzuchem „po ciąży” jeszcze następne kilka lat, bo serdecznie wątpię żeby sam z siebie zaczął znikać. Po prostu jest sobie i tyle, a wcale nie jem pączków ani lodów, no przynajmniej w nadmiernej ilości 😉 są ciekawsze tematy i tyle 😀

  • Reply BE-MASTER 20 czerwca 2017 at 09:50

    Super podejście 😉 Każdy powinien robić to co dla niego jest najważniejsze. Gdybyśmy patrzyli się na innych ludzi i żyli według tego, co im się podoba, to bardzo szybko moglibyśmy oszaleć. A przecież każdy ma swoje życie i powinien żyć w zgodzie ze sobą.

  • Reply Magda 20 czerwca 2017 at 09:55

    Dobrze powiedziane, Polko 🙂

  • Reply Iza Perez 20 czerwca 2017 at 09:56

    Love you :*

  • Reply Ania 20 czerwca 2017 at 10:16

    Brawo Ty:) bardzo dobrze to ujęłaś – brakowała mi tego głosu rozsądku czytając cały ten hejt który się wylał na Annę L. Sprawa o tyle jest dla mnie interesująca bo sama doświadczyłam czegoś podobnego (oczywiście o mikroskali;) co pani L. Urodziłam dwójkę dzieci – po samym porodzie byłam szczuplejsza niż przed ciążą. Ponieważ z natury jestem szczupła (47kg na 163cm) mięśnie brzucha które wyrobiłam sobie jeszcze w szkole bardzo dobrze są zarysowane pomimo braku jakichkolwiek ćwiczeń. Pomimo że podoba mi się moja sylwetka nie mogę się odsłonić brzucha nawet na zumbie w towarzystwie innych mam. Od razu zaczynają się kąśliwe komentarze i pełne dezaprobaty spojrzenia. Wszyscy wokoło zachowują się tak jakbym celowo chciała innych wpędzić w kompleksy. Fajnie że napisałaś ten artykuł . Dzięki!

    • Reply Ola 20 czerwca 2017 at 13:37

      Żartujesz chyba? Jeny dziewczyno chwal się na Zumbie brzuchem ile wlezie! Życie masz jedno, kiedy i gdzie masz go pokazywać?jak będziesz miała 6 dych na karku?szczerze zazdroszczę takiego brzucha, a na zumbie powinien być motywacją dla innych mam a nie źródłem wpędzania Ciebie w poczucie winy;))

  • Reply Qawiorka. 20 czerwca 2017 at 10:35

    No kocham Cię!

  • Reply Katarzyna 20 czerwca 2017 at 10:36

    Jako podsumowanie ciśnie mi się na usta piosenka kabaretu Potem:

    „Cierpię, ale jeszcze mam nadzieję
    Że przylecą piraci bombowcem
    I bogatym zabiorą pieniądze,
    A na pięknych założą pokrowce!
    Co na to policja?
    Czemu nic nie robi?
    Niech mi da pieniądze!
    Niech mnie przyozdobi!
    Jeśli ma być równo, tak jak mówi się,
    niech mi zrobi dobrze, albo innym źle”

    Tyle lat, a to wciąż aktualne 😛 nie wiadomo tylko czy się śmiać czy płakać…

    • Reply Karolina 20 czerwca 2017 at 12:14

      To samo przyszło mi do głowy, gdy czytałam ten wpis – piosenka tak absurdalna, a tak trafna 🙂

  • Reply Tabaka 20 czerwca 2017 at 11:26

    Autorka używa dokładnie tego samego języka, co wspomniane zakompleksione i niedocenione matki z niedoskonałymi ciałami, które widok wyrzeźbionego brzucha wpędza w jeszcze większe zakłopotanie i rozpacz. Języka ostrego, bezkompromisowego i przepełnionego złością. Używa go w prawdzie w celu przedstawienia antagonistycznych poglądów, ale dobór środków dokładnie ten sam. Co ciekawe, zachwycone fanki bloga zdają się tego w ogóle nie zauważać. Ktoś pisze z prośbą aby autorka nadal pisała i edukowała…to chyba jednak nie jest najlepszy materiał edukacyjny.

  • Reply Sylwia 20 czerwca 2017 at 11:41

    Polko, bardzo przepraszam, ale czy w zdaniu ,,Ona udowadnia, że MOŻNA, jeśli jest się wysportowanym i dobrze się człowiek odżywia, to fizycznie możliwe jest posiadanie płaskiego życia miesiąc po porodzie.” nie powinno być zamiast ,,płaskiego życia” płaskiego brzucha ? Bo raczej płaskiego życia to Ona nie ma 🙂
    Wpis jak zwykle the best!

    • Reply Sylwia 21 czerwca 2017 at 08:38

      Czyli jednak 🙂 Sorry, ale tak już mam, że wkładam nos w nie swoje sprawy… Ktoś napisał, że tekst mega stylistyczny i interpunkcyjny, więc wpadki wykluczone 🙂
      Pozdrawiam bardzo ciepło Agnes.

  • Reply Magda 20 czerwca 2017 at 12:00

    Twoje posty to w 100% moje przemyślenia i spostrzeżenia!

  • Reply monika 20 czerwca 2017 at 12:01

    Brawo Polko !!! W sam punkt !

  • Reply Edyta Tkacz 20 czerwca 2017 at 12:21

    Bardzo fajne są te Twoje wpisy z cyklu komentarzy społecznych, socjologicznych. Afera sama w sobie faktycznie jest poziom żenua. Nie lubię stwierdzeń w stylu, że Polacy to tacy źli a inne narody cywilizowane, ale muszę przyznać, że niestety w kwestii zawiści i chorej zazdrości (lekkie ukłucie zazdrości czasem może być i motywujące) to Polacy są jednak są ekspertami. Tak się jakoś dziwnie zdarza, że gdy opowiadam Polakom, że jadę w jakąś super podróż, to wszyscy jak jeden mąż odpowiadają coś w stylu: ale zazdrość, weź mnie nie denerwuj, Tobie to nie za dobrze itp. A gdy o tych samych podróżach opowiadam Hiszpanom, to się cieszą z mojej radości, życzą udanych wojaży i podkreślają, żebym koniecznie się dobrze bawiła.
    Nawet trudno znaleźć w języku polskim, które by było odpowiednikiem angielskiego „enjoy”, hiszpańskiego „disfrutar”.

  • Reply M. 20 czerwca 2017 at 12:31

    Bardzo dobry tekst. BRAWO ????

  • Reply Agnieszka 20 czerwca 2017 at 12:34

    Mądry i prawdziwy post Polko. Nie tak dawno odkryłam Twój blog i od razu się w nim zakochałam! Będę tutaj często zaglądać. Pozdrawiam serdecznie!

  • Reply Jola 20 czerwca 2017 at 13:52

    Jednym słowem rzecz ujmując: AMEN ! 🙂

  • Reply Kinga 20 czerwca 2017 at 14:39

    Mocne, słuszne i uzasadnione. Jest Pani świadomą kobietą, wykształconą. Niestety najgorsze w tym wszystkim jest to, że najbardziej „oburzone” brzuchem są inne kobiety. Atakujemy się wzajemnie, szczujemy zamiast wspierać i pozwolić każdej z nas żyć po swojemu.

  • Reply mouselifting 20 czerwca 2017 at 15:35

    Nie rozumiem tego społecznego oburzenia. Jak piszesz — Lewandowska jest sportowcem, zarabiającym na siebie promowaniem zdrowego stylu życia. Po ciąży postanowiła pokazać, że MOŻNA, uwiarygodniając tym samym swoją pracę zawodową i markę. Że ma nianie i siłownię w domu? A co stoi na przeszkodzie, żeby zainwestować trzy stówki w głupi rowerek stacjonarny, jeździć dziennie 20 kilometrów na raty i wrócić do względnej formy może nie w miesiąc, a w cztery czy pięć? Na pewno prościej odpalić kompa i wylać swoje frustracje w formie hejtu, ale ani Lewandowska tego nie przeczyta, ani tyłki hejterów nie zmaleją.

    I, jak napisało wyżej parę osób, Twoje komentarze z cyklu społeczeństwo & co. są kapitalne. 🙂

  • Reply Ola 20 czerwca 2017 at 16:55

    Polko, WO chyba zerżneły z Twojego wpisu. Myślałam, że cytują Ciebie ale jednak nie. Autor chyba mocno sie Tobą zainspirował, bardzo mocno. No chyba ze mi sie wydaje ale jak dla mnie to ktoś Cię skopiował.
    Tu link http://www.wysokieobcasy.pl/wysokie-obcasy/7,100865,21983149,bede-bronila-anny-lewandowskiej-bede-bronila-jej-brzucha-plaskiego.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_wysokieobcasy

  • Reply Monika 20 czerwca 2017 at 20:59

    Mistrzyni Ty moja! Uwielbiam Cię! W punkt! Nawet mój mąż przeczytał z klaśnięciem w dłonie i udostępnił post na FB 😀

  • Reply Sławka 21 czerwca 2017 at 06:27

    O aferze nic nie wiedziałam (jednak życie własnym życiem ma swoje plusy), brzucha zazdroszczę, a tekst popieram. Brawo!

  • Reply Katerina 21 czerwca 2017 at 08:54

    Tu raczej nie chodzi o to, że Robert jest bogiem, a Anka matką. Problem moim zdaniem leży w tym, że to kobiety są ofiarami panujących od lat trendów. Facet zasuwa z bebzolem wiszącym nad paskiem i jest okej. Faceci i ich gołe ciała nie reklamują dosłownie wszystkiego. A kobiety są narażone na widok smukłych i wypracowanych ciał wszędzie. I podprogowo są atakowane, że tak trzeba wyglądać. Ja osobiście o wiele bardziej doceniam celebrytki, które o macierzyństwie mówią prawdę, a nie pudrowo pierdzą i pokazują płaskie brzuchy. Wolę słuchać o nieprzespanych nocach i żarciu lodów na sofie. O prawdziwym życiu. Ale o tym się nie mówi. A jestem prawie pewna, że gdyby tak było, byłoby też mniej hejtu na takie jak Lewandowska. Bo byłoby więcej przyzwolenia na różnorodność. Nie wszystkie babeczki są w stanie zaakceptować, że z pociążowym brzuszkiem też są fajne. I będąc zmęczone opieką nad dzieckiem wyrzucaja sobie, że nie chodzą na siłkę. Bo Lewandowska mówi, że jak się CHCE to można. No nie kurka, samo chcenie nie zawsze wystarcza.

    A z innej beczki: post napisany w okropnym stylu. Krytykujesz hejt, a sama nie przebierasz w słowach.

    • Reply Marta Nefertari 21 czerwca 2017 at 12:32

      Odnośnie beczki – bo przeczytałam i stwierdziłam, że muszę trochę wziąć Agę w obronę 😉 – Aga atakuje nie tyle hejt sam w sobie, ale hipokryzję – zakłamanie. To, co siedzi w polskim necie tuż obok bycia na „nie”. Ot, dla zasady.

      A nie przebieranie w słowach wcale nie musi oznaczać hejtowania – hejtować można i pięknym językiem, w białych rękawiczkach 😉 A czasem dosadny język jest w stanie wyrazić sedno tego, co chce się powiedzieć. Czasami grzecznie nie można, bo już człowiek sił nie ma.

  • Reply Marta Nefertari 21 czerwca 2017 at 12:28

    Fragment „ona jest matką” – uwielbiam! Chociaż nie, w zasadzie uwielbiać nie powinnam, powinnam się czuć zdegustowana, zbuntowana, przyznać Ci rację, ale czuć się źle. A ja przyklaskuję – bo wreszcie ktoś napisał głośno o tym, co dzieje się codziennie w głowie mnóstwa matek – albo dookoła nich. Ok, były już takie głosy, namiętnie ich szukałam, gdy byłam w swojej pierwszej ciąży („Macierzyństwo bez lukru” i inne tego rodzaju), ale – kurka – wciąż tego za mało na blogach. I chwała Ci, Kobieto, za ten głos rozsądku! Bo ja już też rzygam tym wszystkim!

    Odpierdolić się od kobiecych brzuchów… Brawo, brawo! Normalnie jak będzie kolejny czarny protest, wpisuję to na transparent i idę na miasto!

  • Reply Wiedzma Jesienna 21 czerwca 2017 at 15:42

    Idealne podsumowanie calej afery, swietne pioro jak zawsze.

  • Reply Karolina 22 czerwca 2017 at 12:24

    Kocham Cię Polko!!! Ty to potrafisz podsumować 🙂

  • Reply Dorota 22 czerwca 2017 at 22:40

    Brawo! Wszystko opisane jak należy z każdej strony. Przy tym bardzo fajny tekst, który przyjemnie się czyta 🙂

  • Reply Jusyberoxy 28 czerwca 2017 at 09:35

    Ale sie usmaialam ” bolesny scisk dupy” 🙂 jestes super!

  • Reply Bpieszkowa 28 czerwca 2017 at 10:33

    A ja jednak patrzac na nia czuje frustracje. Nie dlatego, ze ma taki brzuch – bo go sobie wypracowala. I nie na nia ta moja zlosc w sumie, a na siebie. Bo ja rodzilam w tym samym czasie (tyle, ze trzecie dziecko) co Ania i jestem jak wiezien w domu. Nie mam pieciu nian, ani nawet jednej. Nie mam mamy do pomocy. Mam tate, ktory psychicznie nie bardzo umie mnie podniesc na duchu. Mam meza, ktory wraca pozno poirytywonany problemami w pracy. Mam syf w domu, ktorego nie ogarniam. Mam zbuntowana i wiecznie wsciekla siedmiolatke. Oraz rozhisteryzowanego placzacego pieciolatka. I tate, który sie wkurza, ze tak sobie wychowalam dzieci i ma do mnie pretensje. Mam chyba depresje. I brak pomyslu, jak zmienić te swoja sytuacje. I dlatego jak patrze na Anie czy tam innych szczesliwych kowalow losow swych to czuje frustracje, ze ja sobie swojego ukuc dobrze nie umiem 🙁

  • Reply Raja 17 lipca 2017 at 12:15

    Ten tekst jest tak swietnie napisany, i trafia w sedno sprawy jak malo co! Wracam do tego wpisu regularnie, ba! mam go nawet w osobny okienku otwartego 😉

    pozdrawiam

  • Leave a Reply

    Serwus!

    Mrs Polka Dot

    JESTEM AGNIESZKA

    Jestem niepoprawną estetką ze słabością do pięknych przedmiotów i niestrudzoną kuchenną eksperymentatorką. Celebruję codzienność, cieszę się z małych rzeczy, dużo gadam, często się wzruszam. Uwielbiam fotografować, pisać i wymądrzać się, od ośmiu lat zajmuję się tym zawodowo.

    mój sklep

    Najnowsze posty

    przepisy