jak przetrwać euro?

Drogie panie – zaciśnijmy zęby, to już dziś. Zaczyna się – jak przekonują nas od kilku tygodni twórcy umiarkowanie błyskotliwych reklam i mało śmiesznych memów – czas próby dla naszych związków. Przed nami miesiąc (jakbyście nie wiedziały, ile to potrwa, bo ja na przykład jeszcze przed chwilą nie wiedziałam) piłkarskich emocji – przyjmijmy je z dobrodziejstwem inwentarza. To wszak jest święty czas prawdziwych mężczyzn (bo jak wiadomo tylko Ci najbardziej samczy z samców kochają futbol, jeśli masz penisa, ale nie ekscytujesz się piłą, jesteś ignorantem, jakimś przeintelektualizowanym wymoczkiem najwyżej, bo na pewno nie mężczyzną przez duże M).

Tylko jak tu wykrzesać u siebie cierpliwość, gdy kobiety, jak Europa długa i szeroka, odczuwają niepokój, i to od wielu tygodni już. Szczęśliwe te, które jeszcze nie straciły urlopu na rzecz telewizora o rozmiarze szafy. Na nie czyhają kolejne zagrożenia domowego budżetu – gdy producenci akcesoriów kibicowskich w barwach narodowych (a także tych kompletnie kibicowaniu nie służących jak np. podkładka na myszkę z Lewandowskim, Lewandowski na talerzu, poduszce czy walizce) zacierają ręce, żony i konkubentki na starym kontynencie trafia szlag. A do tego jeszcze te piwa, chipsy, przekąski w domu i w knajpach, a także – nie bójmy się tego słowa – hazard futbolowy. To może zabrzmieć brutalnie, ale jestem pewna, że zrozumie mnie wiele kobiet – szczęśliwe te europejki, których drużyny odpadną wcześnie, one może jeszcze wybiorą się tego lata na wczasy. Ale co tam pieniądze! Do stracenia jest sprawa cenniejsza, oni wszak narażają podczas mistrzostw swoje zdrowie – to najlepszy sposób by przytyć 5 kilo i osiwieć w miesiąc.

Mnie osobiście najbardziej trzęsie z innego powodu – mężczyźni często znikają na ten czas jakby jechali na wojnę, sprawy przyziemne, jak odrabianie lekcji z dziećmi, przygotowanie kolacji, zakupy, wynoszenie śmieci, znikają w obliczu wyższego celu. Kobiety (nie tylko dlatego, że w większości nie kumają idei spalonego), mają na ten czas zamknąć się w kuchniach, tam harować za dwoje i cicho czekać, aż pan wróci, daj Boże, żeby chociaż z tarczą, gorzej jeśli sfrustrowany przegraną na boisku i w zakładach sportowych. W czasie Euro kibic kibicuje, nie ma czasu na pierdoły, przecież to tylko raz na cztery lata, więc o co Ci chodzi?

Dziewczyny, jako żona kibica nieortodoksyjnego, sama na futbol w wydaniu drużyny narodowej raczej spoglądająca, oraz jako socjolog, spieszę przynieść Wam słowa ulgi, zwłaszcza tym, które z oczu tracą mężów na najbliższy miesiąc. Po pierwsze: jak niewiele męskich słabości, które narażają ich partnerki na niedogodności, tak uważam, że tę (futbol), należy zrozumieć. Wszak ludzie od wieków pragną igrzysk i chleba. Piłka nożna to atawizm, taka mała wojna facetów w różnych kolorach koszulek, rywalizacja o dość pierwotnej proweniencji. Cieszmy się, że chodzą tylko wymachiwać flagami, a nie siekierą czy mieczem, to naprawdę najbardziej wyrafinowana i najmniej śmiercionośna forma wyrażania dumy narodowej, jaką wytworzyła cywilizacja. Zamiast więc szydzić, że to zabawa dużych chłopców i kogo w ogóle bawi oglądanie bandy typów, uganiających się po boisku za piłką, zrozum, że ten szał bierze się z głęboko zakorzenionych instynktów stadnych.

Po drugie, gdy już zrozumiesz – ustal zasady. Nie ma, że prosto z roboty do pubu, bo akurat Rumunia-Albania, a tego przecież nie można przegapić. Nie ma, że wpada, rzuca teczkę i od razu na kanapę, a jedyny dźwięk, jaki z siebie wydaje, to to nieszczęsne i znienawidzone, metaliczne „psssst”. I powiem Ci więcej – gdy nabierzesz szacunku dla tych rozgrywek, gdy nie będziesz zadawać kompromitujących pytań w stylu „którzy to nasi?” czy „ile to jeszcze potrwa?”, twoja pozycja negocjacyjna się zmieni. Jako kobieta rozumiejąca, a może nawet i od czasu do czasu uczestnicząca w zabawie, możesz stawiać warunki, a tym samym: ograniczyć wydatki, zmniejszyć ilość spożywanego piwa, wyeliminować chipsy, nie pozwolić na całkowite wymiksowanie się ze spraw i obowiązków domowych. Stań się partnerem, a nie wrogiem. Zamiast gderać – zapytaj, jak w tabelach stoi Holandia albo w jakiej formie jest Krychowiak. Zamiast zabraniać – zaproponuj, że dzisiaj ty kupisz piwo (bierzesz wtedy cztery malinowe Reddsy, dwa wypijasz sama, dwa zostają Ci na kolejny mecz) albo że przygotujesz przekąski. Zrób chłopu talerz kanapek, dołóż  kabanosów albo ugotuj michę bobu. Tylko takiego kibicowskiego rzecz jasna!

P.S. W górę serca, bo Polska wygra mecz, bo Polka wygra meeecz, bo Polska wyyygra mecz!!!

2

3

1

5

6

7-tile

12

9-tile

14

Bób kibica: z masłem, czosnkiem i chili

Składniki:

  • 0,5 kg bobu
  • 1 ostra papryczka
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 nieduża cebula
  • garść posiekanego koperku
  • 2 łyżki masła
  • sól do smaku

Przygotowanie:

  • bób umyć i ugotować w osolonej wodzie (w zależności od preferencji od 3 do 15 minut – od chrupiącego do miękkiego, ja wolę ten kremowy z miękką skórką)
  • na patelni podsmażyć poszatkowaną bardzo drobno cebulę
  • papryczkę pokroić, czosnek obrać i zmiażdżyć, dodać jedno i drugie do podsmażonej cebuli i dusić około minuty, dodać poszatkowany koperek
  • ugotowany bób odcedzić na sicie, przelać zimną wodą (ugotowany na miękko zostawiam w łupinach, twardszy należy obrać) i wymieszać z przyprawionym masłem, posolić

Przepis znalazłam tutaj.

Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz

  • Reply Kempina 12 czerwca 2016 at 12:30

    U nas to ja jestem kibicką! Dziad nawet zmienia pieluchy i kładzie dzieciary spać, taka się robię męska natenczas ???? To chociaż mu w przerwie bobu zrobię na otarcie łez, może w końcu skuma, o co chodzi z tym spalonym ????

  • Reply Your Best Time 12 czerwca 2016 at 13:07

    ubawiłam się do łez wzmianką o kupowaniu piwa…malinowego rzecz jasna 😉
    W ogóle czytam Cię Polko od jakiegoś czasu – zawsze z ogromną przyjemnością, niezależnie czy o zupkach, kupkach, mazidłach, gotowaniu czy facetach. A żarcik jakim sypiesz bardzo trafia w moje upodobania 😉

  • Reply Mamaludinka 12 czerwca 2016 at 14:43

    Ubawilam się setnie! No uwielbiam Cię! Mój mało futbolowy, ale bób ugotuję!

  • Reply salusiowo 12 czerwca 2016 at 16:42

    Bob na pewno uczę zrobić według twojego przepisu!! Wytrwałości drogie Panie;)

  • Reply Ania RZ 12 czerwca 2016 at 17:03

    A my też bób mamy w planach dzisiaj! Plus popcorn ????I oglądamy mecz we czwórkę ☺

  • Reply Agnieszka 12 czerwca 2016 at 17:46

    no akurat Holandia to w tabelach leży a nie stoi 🙂 mam nadzieję ,że nasi zadadzą dzisiaj bobu Irlandczykom 😉 pozdrowienia dla Ciebie Polko Agnieszko!

    • Reply Polka Dot 13 czerwca 2016 at 08:52

      no właśnie mi uświadomiono moją gafę na Fb 🙂 kto by pomyślał? 😉

      • Reply Agnieszka 13 czerwca 2016 at 09:02

        Holandia chyba nadal sama w to nie wierzy 😉 po wypiciu malinowego reddsa zawsze można się wykpić i powiedzieć, że chodziło o inną …Landię 😉

  • Reply Magda 12 czerwca 2016 at 21:18

    O Matko Polko! To było genialne! Przeczytałam mężowi, jak robiłam przerwy, żeby się opanować ze śmiechu mówił czytaj dalej fajne to ????

  • Reply Magda 12 czerwca 2016 at 21:21

    PS Mój z tych co się Euro nie ekscytują. Skarb mam najprawdziwszy.

  • Reply CEGmaRUTka 12 czerwca 2016 at 23:26

    A u nas wszyscy wkoło – w tym ja rzecz jasna (!) – wiernymi kibicami są! 🙂 Dziś nawet garden party naszej rocznej córeczki mialo w swoim planie przenosiny o 18tej przed telewizor na mecz Polska – Irlandia Płn. 🙂 Cudowny prezent drużyna narodowa zrobiła naszej Lei 🙂
    PS. A na imprezce urodzinowej królowały Twoje dwie sałatki: ziemniaczano-szparagowo-fasolkowa z pesto ze szpinaku i kuskusowo-buraczano-balsamiczna (z postu Pożegnalny Kinderbal). Wszyscy się zajadali, ze hej! Bób zatem też muszę wypróbować:) Dzięki za kulinarne inspiracje!

  • Reply Lorka 13 czerwca 2016 at 00:43

    haha, dobre.. bób na pewno zrobię dla siebie:)
    od 12 lat dziękuję opatrzności,że mój mąż nie lubi piłki nożnej..
    ( i opuszcza deske w wc hahhaha)

    • Reply Maga 13 czerwca 2016 at 08:45

      To tak jak mój 😉
      Euro jeszcze obejrzy od czasu do czasu, ale już taka Liga Mistrzów kompletnie go nie jara.

  • Reply Cotakpachnie? 13 czerwca 2016 at 08:37

    u nas mąż oczywiście ogląda każdy mecz jaki wieczorem leci, ja wtedy nadrabiam seriale, których z nim nie obejrze, albo filmy, te które dla niego są za babskie 🙂

    A jak polska gra to oczywiście zawsze zaglądnę albo chociaż o wynik spytam. 🙂

  • Reply mała Mi 14 czerwca 2016 at 20:57

    Ha! A ja, odrzucająca nasampierw tę pierwotną rozrywkę, zaprzeczająca, jakoby mnie powyższa interesować miała… dałam się wciągnąć… własnej matce! Starsza pani, babcia, emerytowana nauczycielka, wiekowa już całkiem, jest zagorzałą kibicką! Zachęcała mnie, opowiadała historie- kto z kim, dlaczego, kiedy jaki mecz, po co, który piłkarz ile zarabia, gdzie grywa. I… dałam się ponieść ;). Jako, że samca i ojca pozostawiłam w naszym domku na prerii (dosłownie i w przenośni ;)), oglądałam mecz (i planuję następne) w towarzystwie potomstwa sztuk 3 , w tym samców w wersji dziecięcej 2. Krzyczeliśmy, gdy Polska wygrała, oj! Teraz, byle do czwartku i byle znów „Polska gol!” zabrzmiało. Nadzieję trzeba mieć! Ta piłka nożna to chyba jedyny magiczny patriotyzm narodowy, jedyne prawdziwe, wspólna nam wszystkim, bez politycznych „tak”, czy „nie”, sprawa. Biało- czerwoni! Do boju 😀

  • Reply ula 15 czerwca 2016 at 12:25

    Mój niemąż jest wnukiem trenera reprezentacji PL z czasów „za króla Ćwieczka” i synem prezesa jakiegoś klubu sportowego ligi trampkarzy i nie znam nikogo tak niezainteresowanego piłą nożna, jak on. Jedyny mecz, jaki razem oglądaliśmy, to finał ostatnich mistrzostw świata, ze dwa lata temu? na imprezie w plenerze. Nie mamy tv, więc nie oglądamy, choć planuję go wyciągnąć jutro „gdzieś”, bo ja na przykład wzruszam się, jak grają hymn 🙂
    Za bób dam się pokroić.

  • Reply GosiaSkrajna 15 czerwca 2016 at 14:04

    Pokochałam w tym roku bób…jem sam gotowany w wodzie z solą 🙂
    A Euro jakoś musze przeżyć, mam dwóch kibiców w domu!!

  • Reply Justyna 16 czerwca 2016 at 20:49

    Hah, a co jesli to ja interesuje się piłką bardziej niz moj mąż? 🙂

  • Reply ania 17 czerwca 2016 at 21:16

    „jeśli masz penisa, ale nie ekscytujesz się piłą, jesteś ignorantem, jakimś przeintelektualizowanym wymoczkiem najwyżej, bo na pewno nie mężczyzną przez duże M”
    A to ciekawe…czego dowiedziałam się o swoim mężu 🙂

  • Reply Maja 27 czerwca 2016 at 00:12

    Rozumiem ze bawisz sie w wesołe słowotwórstwo ale mówi się konkubina nie konkubentka ????

    • Reply Polka Dot 27 czerwca 2016 at 10:06

      Wydaje mi się, że obie formy są dopuszczalne, „konkubentkę” znalazłam w słowniku, w artykułach i na forach prawnych. Celowo użyłam tej formy, bo „konkubina” kojarzy mi się gorzej, z kochanką, nałożnicą, nie partnerką bez ślubu po prostu.

  • Reply Marla 7 lipca 2016 at 01:49

    U nas ja jestem kibicką i pamiętam o meczach ???? Na te dwie godzinki można się odciąć od świata i popatrzeć na facetów ???? ⚽

  • Leave a Reply

    Serwus!

    Mrs Polka Dot

    JESTEM AGNIESZKA

    Jestem niepoprawną estetką ze słabością do pięknych przedmiotów i niestrudzoną kuchenną eksperymentatorką. Celebruję codzienność, cieszę się z małych rzeczy, dużo gadam, często się wzruszam. Uwielbiam fotografować, pisać i wymądrzać się, od ośmiu lat zajmuję się tym zawodowo.

    mój sklep

    Najnowsze posty

    przepisy