jak niewiele potrzeba

Dużo rzeczy można odkryć latem, jak się ma parę lat: robaka, co mieszka w strączku zielonego groszku, jakie ptaki drapieżne występują na Pomorzu i że ciało z łatwością unosi się na wodzie, jeśli się człowiek wreszcie przestanie szamotać. Jak wygląda świerszcz, ile godzin może padać non stop i jak głęboko trzeba ryć w piasku, żeby dokopać się do wody. Skąd się bierze tęcza i że krowa ma szorstki język. Że cukinie mogą urosnąć do rozmiarów grubego jamnika, daniele są płochliwe, a wiosłowanie jest prostsze niż utrzymanie latawca w powietrzu. Można odkryć, jak wyglądają mrówki przez lupę i ile razy się trzeba pokłócić z siostrą na tylnym siedzeniu samochodu, żeby ojciec zatrzymał wóz i przywołał do porządku. Jak wygląda dzięcioł zielony, ujście Wisły Śmiałej i miasto po trzydniowej ulewie.

Testuje się własne granice: ile kulek lodów zmieści się w brzuchu i jak długo da się wytrzymać na koloniach bez mamy. Dowiedzieć się można o sobie, że się lubi ziemniaki z ogniska, ale już porzeczki niekoniecznie, bo za kwaśne. Że odwaga kończy się tam, gdzie zaczyna się burza, nietoperze i stado biegnących w twoją stronę gęsi.

Latem dzieci eksplorują świat intensywniej niż kiedykolwiek. Puszczone w teren, zaliczają całe serie zdziwień i nowości. Odkrywa się lasy, jeziora, miasta i miasteczka. Niektóre odkrywają górskie potoki, inne – plaże Tajlandii. I choć cały świat jest do odkrycia, czasem okazuje się, że zupełnie zaskakujące miejsca leżą pod samym nosem. I choć czwartą dekadę żyje człowiek w tym samym mieście, to wciąż odkrywa coś nowego. Że istnieją w Gdańsku takie Górki Zachodnie z centrum żeglarskim i mariną, gdzie w upalną niedzielę plaże są niemal puste i tylko nie wiadomo, którą wybrać – tę nad Zatoką, czy po stronie rzeki.

Latem dowiedzieć się można o sobie, ile razy dzieci muszą się pokłócić na tylnym siedzeniu samochodu, żeby zatrzymać wóz i przywołać je do porządku. Dużo nowego można odkryć, nawet jak się jest już dorosłym: ile dni da się wytrzymać bez córki, jakie ptaki drapieżne występują na Pomorzu, jak wygląda dzięcioł zielony i ujście Wisły Śmiałej.

Latem można dowiedzieć się, jak niewiele potrzeba, żeby spędzić cudowny dzień.

Jak niewiele czasem potrzeba do szczęścia.

górki zachodnie

wisła śmiała

ujście wisły gdańsk

górki zachodnie

pusta plaża trójmiasto

plaża nad Wisłą

Wisła Gdańsk

latawiec

puszczanie latawca

ujście Wisły Śmiałej

lornetka dla dzieci

latawiec

plaża nad Wisłą

lornetka

latawiec dla dzieci

żeglowanie po Wiśle

Wisła Śmiała

latawiec na plaży

Lubisie

lubisie

lubisie czekoladowe

przekąska

puste plaże

nieznana plaża Gdańsk

żeglowanie po Wiśle

plaża nad Wisłą

Wisła Gdańsk

plaża Gdańsk

plaża nad Wisłą

Wpis powstał we współpracy z producentem ciasteczek Lubisie.

Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz

  • Reply Basia 1 sierpnia 2017 at 18:30

    Skład:
    mąka pszenna 23.7%, syrop glukozowo-fruktozowy, jaja, cukier, olej rzepakowy, czekolada 6% [miazga kakaowa, cukier, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, emulgator (lecytyna sojowa)], stabilizator (glicerol), odtłuszczone mleko w proszku (3.4%)*, pełne mleko w proszku (2.2%), skrobia pszenna, substancje spulchniające (difosforany, węglany sodu), emulgatory mono- i diglicerydy kwasów tłuszczowych estryfikowane kwasem mlekowym, estry kwasów tłuszczowych i poliglicerolu, lecytyna sojowa), sól, kakao o obniżonej zawartości tłuszczu, aromaty

    srsly??…

    • Reply Polka Dot 1 sierpnia 2017 at 21:49

      Srsly, zdarza nam się zabierać na wycieczki sklepowe ciasteczka, kupować gumy rozpuszczalne, czasem nawet – o zgrozo – lizaki. Staram się, żeby moje dzieci jadły zdrowo i mam na tym polu pewne sukcesy w postaci uwielbienia dla komosy ryżowej, owsianek, nasion chia, warzyw i owoców, ale jednocześnie nie daję się zwariować. Nikogo nie przekonuję, że to najzdrowsze śniadanie dla dziecka, a jedynie pokazuję, że w pewnych sytuacjach je jadamy.

      • Reply Olcia 2 sierpnia 2017 at 00:52

        Srsly duży plus:) A co, nam też się zdarza:)

    • Reply naciao 2 sierpnia 2017 at 12:29

      kto nigdy nie dał dziecku czegoś niezdrowego niech pierwszy rzuci kamieniem… idealna matka (albo jeszcze nie, nie wiem co gorsze) się odezwała…
      Polka kocham Cię czytać bezwarunkowo, nawet jeśli dajesz dzieciom lubisie… 😉 pozdro 😉

      • Reply Maga 2 sierpnia 2017 at 14:10

        Co innego dawać sporadycznie – każdemu (no, prawie każdemu) się zdarza, tu się zgodzę. Co innego reklamować.

  • Reply Anna 1 sierpnia 2017 at 23:24

    A ja bym chciała taką niebieską lornetkę zdobyć? ????Tylko jak???

    Aha moj Filip uwielbia Lubiśki żyje ma się dobrze jeszcze od ciasteczka nikt nie umarł…co za porządny naród nam się zrobił a Lewandowski reklamuje coca cole????????

  • Reply Skiera 2 sierpnia 2017 at 08:54

    Też chciałabym zestaw ODKRYWCY dla mojej córy…..

  • Reply Natalia 2 sierpnia 2017 at 08:59

    Jakoś nie chce mi sie wierzyć, ze Twoim córkom, przyzwyczajonym do dobrego jedzenia, Lubis smakuje.

    • Reply Polka Dot 8 sierpnia 2017 at 11:29

      Jak większość dzieci uwielbiają słodycze – zarówno domowe ciasteczka, jak i sklepowe łakocie. I wierz mi – Lubisie są jedną z lepszych opcji, które lubią moje dzieci. Dużo bardziej martwią mnie gumy rozpuszczalne, żelki i inne farbowane paskudztwa.

  • Reply KaMa 2 sierpnia 2017 at 09:37

    Fajny wpis, taki życiowy, dodatkowy plus za element zaskoczenia, że to wpis sponsorowany, czytając nie zorientowałam się 🙂 pewnie, że skład nie najlepszy, ale dżizus, my jako dzieci też wpieprzaliśmy parówki, krówki i inne glukobomby i jakoś żyjemy. Nie czepiajta się! A miejscówę znam i polecam, zwł. dla rodzin z dziećmi i.. psem 🙂

    • Reply Zofia 3 sierpnia 2017 at 11:22

      owszem, wpieprzałyśmy glukobomby, ale ze zwykłego prostego cukru, a nie jeszcze większego świństwa, którym jest syrop glukozowo-fruktozowy, a który producenci używają, bo jest mega tani – tak, oszczędzają na Was (piszę Was, bo ja akurat sprawdzam etykiety).

  • Reply aga 2 sierpnia 2017 at 10:52

    u nas lubis – jedynie w ostateczności…. Tylko jesli dziewczyny dostaną od kogoś
    Jedne z gorszych przekąsek dla dzieci 🙁

    Ale lokowanie produktu – mistrzostwa świata!

  • Reply alexanderkowo.pl 2 sierpnia 2017 at 13:30

    Ja osobiście nie daję Lubisi mojemu dziecku, bo ich nie lubi, ale na litość boską, wie co to lizak, cukierki miętowe, lody (i nie tylko te robione przeze mnie), sporadycznie żuł mambę i nie umarł. Wszędzie zdrowy umiar jest wskazany. Myślę, że to bardziej foch, że wpis sponsorowany, bo przecież fajnie jest skorzystać z czyjejś pracy, najlepiej za darmo!!!!

    • Reply Maga 2 sierpnia 2017 at 22:15

      No chyba nie do końca masz rację. Nie chodzi o to, że Polka coś reklamuje, tylko o to, co reklamuje. Wielokrotnie podkreślała, że poleca tylko rzeczy zgodne z jej gustem, sprawdzone, wysokiej jakości. Tymczasem jakość Lubisiów jest co najmjiej dyskusyjna, no i tu pojawia się taki nieprzyjemny dysonans.

  • Reply Monika 3 sierpnia 2017 at 20:06

    Najbardziej mnie rozsmieszylo ze dopiero z komentarzy sie dowiedzialam ze we wpisie wystapily lubisie,szybko przelecialam przez zdjecia i nie zauwazylam,dopiero ten sklad w komentarzach sprawil ze zerknelam wyzej zeby sprawdzic o co chodzilo 😉 sama nie kupuję bo uwazam ze to paskudztwo ale nie da sie uniknąć bo albo w przedszkolu na podwieczorek dadzą albo jakas ciocia chce byc fajna i przyniesie a z ręki dziecku nie wyrwe 🙁 ale uwazam ze to syf, i nie zgodze sie z tym ze my jedlismy i zyjemy czyli dzieciom tez nie żałować, ale wiadomo ze wszystkie syfy sie gdzies odkładają i kiedys mogą sie czkawka odbic, niekoniecznie za tydzien ..a,w sumie reklamowac mozna co sie chce na swoim blogu,choc trudno sie nie zgodzic z komentarzem ze nie wszystko warto reklamowac jak sie chce jakis poziom trzymac,ale z drugiej strony czyta to dobra grupa docelowa i ktos sie moze skusic, bo fajnie podane,wakacyjny luz,chillout,slodka przekaska,itd, wiec reklama w dobrym miejscu 🙂 mysle ze ciezko znalezc rownowage miedzy tym co warto a czego nie, a,na tym blogu przeważnie jest wysoki poziom, wiec na syfy mozna machnac reka albo jak ja je przeoczyc 😉 pozdrawiam

  • Reply Mm 9 sierpnia 2017 at 15:08

    Wiesz Polko, fajna jesteś.

  • Reply Marta "Nefertari" 10 sierpnia 2017 at 10:37

    Przepiękne zdjęcia!

  • Leave a Reply

    Serwus!

    Mrs Polka Dot

    JESTEM AGNIESZKA

    Jestem niepoprawną estetką ze słabością do pięknych przedmiotów i niestrudzoną kuchenną eksperymentatorką. Celebruję codzienność, cieszę się z małych rzeczy, dużo gadam, często się wzruszam. Uwielbiam fotografować, pisać i wymądrzać się, od ośmiu lat zajmuję się tym zawodowo.

    mój sklep

    Najnowsze posty

    przepisy