Kiedy zostajemy same w tym naszym babińcu, ze zdwojoną siłą dociera do mnie powaga tego, kim dla nich jestem. Że to głównie ode mnie zależy, jakimi będą kobietami, czy będą spełnione, dumne i szczęśliwe, czy może nie. Bo jak coś pójdzie nie tak, jeśli ich relacje ze sobą (z samymi sobą i sobą nawzajem) lub otoczeniem nie będą dobre, to kto jak nie matka będzie temu winny? To matki obwinia się za wszystkie nieszczęścia ich córek, to w ich relacje wnika się, szukając toksycznego wpływu, niezdrowego balastu, odpowiedzialnego za wszystkie niepowodzenia. Osławiona relacja matka – córka, taka trudna podobno, bo kształtująca osobowość, obraz siebie, determinująca przyszłe zachowania i role dziewczynek. Czasem dosłownie, czasem w negatywie, kiedy ucieka się od tej swojej wewnętrznej matki, starając się nie być jak ona, a przeciwzależność to tylko pozorna, bo uciec się tak naprawdę za daleko nie da.
Właśnie w te dni, kiedy od pierwszego kuksańca w bok o siódmej rano do ostatniego całusa w czoło o dwudziestej jesteśmy tylko we trzy, myślę o tym najmocniej. Bo czuję tę odpowiedzialność za wszystko, co zrobię i powiem, tym większą, że robię i mówię za dwoje. I bądź tu człowieku zwyczajną matką, miej cały dom na głowie, wydawaj posiłki, ogarnij chałupę, podnoś kredki i lalki z podłogi, po drodze ukochaj i pocałuj sto razy, ale i ze trzy razy przez te trzynaście godzin warknij wkurzona jak się drze jedna przez drugą, sapnij zniecierpliwiona, gdy piąty raz wycierasz żarcie spod kuchennego stołu i żyj z tą myślą, że oto jesteś chodzącym wzorcem kobiecości. Że Twoje emocje, zachowania, słowa i czyny, że wygląd Twój domowy, całkowicie dziś niewyjściowy to jest taki miks, którym one przesiąkają jak te skorupki, właśnie tu i teraz, kurdebalans. A ja w takie dni rozczulam się nad nimi bardziej niż kiedykolwiek, tylko moje są wtedy te słodkie córeczki mamusi, jedna śmieszniejsza od drugiej. Dużo leżę z nimi na podłodze, daję po sobie skakać, piję herbatki u królowej, sto razy robię „akuku!” zza poduszki. Ale też właśnie w takie dni bywam dosyć zgorzkniałą kurą domową. Wygląd mam niczym radziecka kulomiotka w tych moich dyżurnych legginsach, i to niechlujna, bo już od śniadania noszących ślady twarogu na kolanach, a po obiedzie jeszcze i kleksy zupy na udach. Twarz nieskażona mejkapem zdradza ślady zmęczenia, a z kąpieli, którą sobie w porze Hanulowej drzemki zaplanowałam, wyszłam ostatecznie z nieumytą głową, bo mi się ta wzięła i obudziła, jak zwykle. W dodatku po obiedzie zaliczam zwykle zjazd energetyczny, kryzys mam, bo mi się wydaje, że od rana minęło już osiemnaście godzin, a do wieczora wciąż jeszcze cztery, snuję się wtedy półprzytomna, przysypiam gdzie popadnie, z głową w pluszakach, kreatywność: zero, survival mode: on. No i weź, człowieku, wzorcem tu bądź. Paradoks polega na tym, że kiedy ja najmocniej odczuwam siłę swojego oddziaływania, wtedy najtrudniej jest mi być taką kobietą, jaką chciałabym, żeby zostały moje córki. Bo bywam znudzona, zmęczona, zniecierpliwiona i zaniedbana.
Pocieszam się myślą, że bywam też zaangażowana, energiczna, cierpliwa i zadbana. Że oprócz takich niedziel, kiedy nie jestem moją ulubioną wersją siebie, są też inne dni, kiedy ojciec zmywa naczynia, a ja pracuję. Że czasem to ja wychodzę z koleżankami, a ich tata szykuje kolację i tuli do snu. Myślę sobie, że może nie zapamiętają wyłącznie dni takich jak dziś, bo przecież jestem też matką od książek i kolorowanek, od chwalenia i stawiania granic, od motywowania i rozumienia, od czułych szeptów i tłumaczenia świata. I o ile czasem się boję, by nie zostały tą gorszą wersją mnie, albo żeby nie musiały przed nią całe życie uciekać, to cieszę się z jednego: że nie dążę do tego by zostały lepszą wersją mnie. Za swój sukces uważam mój szacunek do ich odrębności i do tego, by zostały, kim chcą. Chciałabym tylko, żeby były dobre i żeby kochały siebie – same siebie i siebie nawzajem.
pastelowe naczynia i sztućce (w większości) pochodzą z Livebeautifully
Placuszki z kaszy jaglanej na mleku kokosowym
(ok.12 sztuk)
Składniki:
- szklanka ugotowanej kaszy jaglanej
- pół puszki (200 ml) mleka kokosowego
- 3 łyżki mąki pszennej razowej
- 1 jajko
- 1 łyżka miodu (lub syropu z agawy, ksylitolu)
- 1 łyżka oleju kokosowego (lub innego)
- 1/3 łyżeczki sody oczyszczonej
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
Przygotowanie:
- wszystkie składniki zmiksować blenderem na gładką masę tak, by jak najmniej było w niej drobinek kaszy (powinna mieć konsystencję gęstego jogurtu)
- rozgrzać patelnię, posmarować ją odrobiną oleju (najlepiej kokosowego) i smażyć na niewielkim ogniu z dwóch stron na złoty kolor
- podawać z owocami, musami owocowymi, syropem klonowym, czy – jak u nas – z owocowym serkiem
Serek malinowy
Staram się nie kupować słodzonych toną cukru i syropem glukozowym serków i jogurtów, które niestety tak lubią dzieci. Dlatego często przygotowuję domowy zamiennik, jemy go z płatkami, jako dodatek do placuszków i sam. Miksuję po prostu blenderem:
- serek homogenizowany naturalny (opakowanie 400 g)
- mrożone maliny lub truskawki (kilka łyżek, bez soku)
- miód/ksylitol (łyżka)
- opcjonalnie: odrobina ekstraktu z wanilii
Do śniadania piłyśmy dziś
Zielony koktajl
Składniki:
- kiwi, 2 szt.
- 1 jabłko
- 1 awokado
- sok z połowy cytryny
- duża garść jarmużu
- łyżka miodu
- woda mineralna
Wszystko miksuję blenderem z odrobiną wody, kiedy uzyskuję puszysty mus, dolewam jeszcze trochę wody dla uzyskania bardziej pitnej konsystencji.
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
OH jak ja doskonale Cię rozumiem. Ale wiem jedno. Musimy zacząć od sobie. Polubić siebie i pokochać własne życie, a one tym przesiąkną. Bo zgorzkniali starzy to opcja kiepska. Przepis wymiata 🙂
Idę po kaszę jaglaną i jarmuż. Dzięki.
Bardzo dobrze wiem o czym mówisz. Jednak ja zauważyłam że nie mogę zbyt długo i intensywnie myśleć o tym jaki wpływ mam na to jakimi ludźmi będą kiedyś moje dzieci, jak moje decyzje i zachowania je kształtują bo zaczyna mnie paraliżować.
Koktail musi byc pyszny! Do placuszkow dodałam banana wiec wyszły nieco rzadkie. Mam pytanie, jecie czasem takie zwykle śniadania jak kanapki z wędlina albo jajka na miekko? Pytam bo przepisy śniadaniowe zawsze na słodko i fit 🙂
Dziewczyny mało kanapkowe są, zwłaszcza Zosia. W tygodniu najczęściej na ciepło – owsianki, jaglanki, płatki na mleku czy kaszka manna. Ale w weekendy zazwyczaj jedno śniadanie na słodko, jedno na słono – różne jajka właśnie, na miękko bardzo lubią, ale jakoś częściej robię je na kolację 😉
Jak zawsze zdrowo i smacznie ????
Jestem pod wielkim wrażeniem jak pięknie Hania posługuje się sztućcami i pije przez słomkę ????
Polko! Ja również chylę czoła, jak pięknie nauczyłaś Hanię samodzielnego jedzenia. Domyślałam się , że pod stołem ze ścierką lądowałaś już milion razy – ale warto! Brawo Wy 🙂
Dla mnie jesteś mega wzorem ! Więc dla nich na pewno 🙂
I dziękuję za każde przemyślenie i każdy przepis którym się z nami dzielisz 🙂 Dzięki Tobie wczoraj mieliśmy prawdziwe rodzinne śniadanie z pancakes z syropem klonowym 🙂 Dziękuję :*
Uwielbiamy!! ????????????????
Głodna jestem aż.. od samego patrzenia!
Myślę, że nie należy mieć wyrzutów sumienia z powodu uciapanego dresu, zmęczenia, braku makijażu czy zwyczajnego spadku formy. Nikt nie jest cyborgiem. Stereotyp matki polki nieustannie tryskającej energią, . ogarniającej dom, dzieci i najlepiej jeszcze własną karierę (bo przecież teraz trzeba być wyzwoloną i niezależną) chyba większość z nas wpędza w kompleksy i pogląd, że dajemy zły przykład. A czy nie tak właśnie wygląda maciezryństwo, że nie ma się chwili dla siebie? A na pewno jest o nią bardzo trudno. Może czas zmienić stereotypy i pokazać dzieciom, że to nic złego czasem nie ogarniać, że jesteśmy tylko ludźmi i też mamy prawo być zmęczone i mieć chwilę tylko dla siebie, W innym wypadku nasze córki gdy zostaną matkami tak jak my teraz będą się katować takimi myślami a nasi synowie będą wymagać od swoich żon powera i ogaru 24h na dobę.
Myślę, że każda z nas ma dni, gdy wygląda jak radziecka kulomiotka w wersji poolimpijskiej ;). Myślę też, a wiem nawet ;), że mimo oczywistego wpływu, jaki wywiera na swe córki matka, oczywisty również, determinujący jakość przyszłych związków z mężczyznami wywiera ojciec. Także część balastu z Twych ramion spada, jakoby z automatu, bo matką samotnie wychowującą jednak nie jesteś :). Najważniejsze zaś, że jesteś autentyczna! Najważniejsze dla wychowania dzieci naszych, córek nie tylko ;).
Czytam Twojego bloga od niedawna, bardzo mi się podoba. Czuję jakbym czytała samą siebie 🙂 Też mam Zosię i Hanię (Zosia 5,5 Hania 2,5). Pozdrawiam 🙂
Witaj Polko! Zauważyłam, ze stosujesz specyficzne „sliniaki” dla Hani. Śmieszny mnie to bardzo bo też mam w domu Hannę i też wykorzystywalam ten sam patent. Inne po prostu nie zdawały egzaminu przy tym egzemplarzu osobowości.
Moja droga. Jak zwykle w punkt czuły trafisz. Gdy moja euforia po wolnym od dzieci weekendzie miesza się z rozgoryczeniem, że moje dziecka dwa, grzeczne są z każdym tylko nie ze mną piszesz tu jakby do mnie/o mnie. Też chcę być ta super matką, ale czasem człowiek musi trochę chyba wyluzować. Agnieszko wiem, że bredze ale jak już się samo napisało to wciskam „wyślij”. Miłego dnia życzę Ci ją i moje zakwasy.
I bardzo dobrze, że są takie oto dni kiedy matka, kobieta, żona jest w stanie wizualnym do d… z grymasem znudzenia, zmęczenia, wściekłości na twarzy. Każda z nas chciałaby być jak najlepszym wzorem dla swoich pociech ale dom, życie to nie różowy świat wyciągnięty z bajek o Barbie, a dzieci muszą widzieć nas w różnych sytuacjach, muszą wiedzieć, że mama ma dobry, ale czasami zły humor, tryska energią ale czasem jest mega zmęczona… kocha zawsze mocno… nawet jak jest w wersji niewyjściowej.
Pozdrawiam
Kochany Hanutek w dizajnerskim śliniaku! <3 I oczywiście cudzy talerz najciekawszy! Choćby miała dokładnie to samo, to musi sprawdzić, czy u siory aby nie mdłe – skąd my to znamy? 😉
Dla mnie te wszystkie kobiece sprawy dość nowe i dopiero odkąd mam Zuzę, to się zaczęłam przyglądać swojej relacji z moją mamą. I faktycznie muszę przyznać, że trochę mam do niej pretensje, że chodziła w poplamionych dresach i za mało do kosmetyczki, bo ja też się na tym łapię, a nie chcę!
haha, dizajnerskim? To jest ręcznik zwykły, tylko spięty na szyi takim sprytnym urządzeniem do robienia śliniaków ze szmat wszelakich 😉
Zdziwiłam się, że zdjęcia dzieci jedzących śniadanko potrafią mnie rozczulić, ale te Twoje dziewczyny są przy tym takie radosne i uśmiechnięte że wymiękam. Hania wpatrzona w starszą siostrę a przy tym taka samodzielna. Ja często mam wyrzuty sumienia, że nie jestem dla mojej córki taką matką jaką chciałabym być. Wyrzuty najczęściej chwytają mnie wieczorami, kiedy wspominam sobie ile razy brakowało mi cierpliwości.
Super przepisy.
Polko,
czy w tyh placuszkach może byc mleko kokosowe z kartonu?
Czy musi być to puszkowe?
A czy to kartonowe się czymś różni? rzadsze jest jakieś może? Nie używałam nigdy, to nie wiem 🙁
tak, tak, chyba rzadsze, jakos mam wrażenie że zdrowsze bo nie w metalu trzymane, ale moze sie mylę! niewazne, nie dajmy się zwariować 😉
Byle do weekendu – bedziemy eksperymentować!
U Ciebie nawet kwiatki pasują do piżam!Normalnie, załamać się można 😉
Sciskamy
A O KTÓREJ WY WYCHODZICIE Z DOMU RANO ŻE MACIE CZAS NA TAKIE ŚNIADANIA? MISTRZOSTWO ŚWIATA NIE DO WYKONANIA DLA MNIE :/
Ewa, to jest weekendowe śniadanie! Przed wyjściem do szkoły/pracy w życiu 😉
Twoje posty jedzeniowe dają kopa. Parafrazując klasyka: healthy mode: ON.
Matko! Przepadłam! Wpadłam tu kiedyś i nie mogę się uwolnić. Czytam wstecz. Doszłam między innymi do budyniu domowej roboty, który wyszedł tak genialny, że mam nadzieję, że już nigdy nie kupię gotowca, bo moja córka płakała jak się skończył. Znowu wróciłam do podawania małej wyłącznie wody do popijania ew. domowy kompot lub (również domowy) sok i jem jaglankę na śniadanie tak dłuuugo jak czytam tego wspaniałego bloga. Obecnie spodziewamy się drugiego bobasa więc czytam na masę posty o tym jak to było Ci w ciąży z Haniulą 😀 hehe gacie z golfem, dylematy zakupowe itp…:)) Robisz kawal dobrej roboty dla niejednej babki! Trzymaj się kobieto! Dzięki!
A jaki masz blender kielichowy jak rozumiem (Tylko czy polecasz jakieś firmy?
kielichowy i ręczny mam Kenwooda, są spoko, choć potrafię sobie wyobrazić fajniejsze 😉
Witaj Polko☺mam prośbę, napisz co teraz Hanulka jada na kolację lub podwieczorek? Mam synka o miesiąc starszego i nie mam już pomysłów co mu szykować na kolację. Ciągle tylko am i am☺pozdrawiam
A ja mam pytanie techniczne – jak je smazysz? Lyzka nakładasz? Bo ja mam zawsze z tym problem 🙂
Jak nauczylas pic Hanie ze slomki?? Moj synek nie potrafi jakos zalapac 🙁
Ja jestem wręcz urzeczona tym jak inne ode mnie są moje córki:) To dla mnie tak niesamowite doznanie, że mam obok siebie dwie istoty, dla których jestem wzorem i które muszę wychowywać z wielką uwagą, by nie narzucić im za bardzo siebie, by bezwzględnie szanować ich inność…
A ja myślę, że takie piżamowe chwile spedzone z mamą ubabraną twarogiem to będą jedne z ich najpiękniejszych wspomnień z dzieciństwa i na pewno pięknie je ukształtują. Nie mam co do tego wątpliwości.
🙂
Juz nie przesadzajmy z tym perfekcjonizmem. Bo jesli będziemy takie na tip top, to kiedys nasze córki , gdy będą w dresach bez makijazu, umęczone dziećmi domem, wpadną w depresję! że ich matki dawały rade, a one nie! Oczywiście nie jestem za tym, by wiecznie w tych dresach chodzić.. ale życie to nie tylko full make up i szpilki, idealnie zrobione wlosy i paznokcie.. wrecz taka postawa moze narobic duzo krzywdy.. jesli matka jest chodzącym ideałem, to jak mu sprostać?
To prawda, niedobrze byłoby być chodzącym ideałem. Ale wiesz, mi nawet bardziej chodziło o emocje, o to, że nie jestem cały czas kreatywna, cierpliwa i zaangażowana, tylko w takie dni czasem też umiarkowanie fajna dla dziewczyn.
Kurcze, trochę drogi ten przepis…jakieś inne zastosowanie do mleka kokosowego na przykład?
Składniki na placuszki to około 10 zł (nie liczę całych opakowań, tylko to, co się zużywa na pancakes). Nie bardzo rozumiem Twoje pytanie – czy chodzi o to, co można zrobić z reszty mleka czy o to, czym można je zastąpić?
Polko a można zrobić z zwykłego mleka? Pozdrawiam
pewnie, że tak, ale dodaj mniej, bo rzadsze
Och Matko Polko, jak ja się czuję podobnie….tylko u mnie jest nie dość że mix osobowości to jeszcze różnica wieku dzieci tak duża, że ciężko znaleźć wspólny punkt…i dogodzić każdemu i razem do kupy. I uczę ich tego świata, tłumaczenie o dbaniu o niezależność, nie poddawaniu się, wytrwałości, porozumiewaniu z szacunkiem burzy mi mój własny wygląd oklapniętej mummy tummy, co to 10 kg przybrała, posypia jak tylko gawiedź do szkoły/przedszkola odstawi, nie ma czasu na pedikiury, spa i maseczki bo wieczne MAAAAMOOOO o wszystko i nic unosi się wdzięcznym dźwiękiem po całym domu niemal bez przerwy a matka na każde zawołanie; ukoi, pobawi, nakarmi, ugotuje, pomoże, rozwiąże, zawiąże, wysłucha….uchhhh….a jednak czasem szpilki przywdzieje, oko zrobi i ucieknie na wieczór tylko dla pań, komplement od obcego dostanie, a i biodrem w tańcu zakręci 😉 To chyba nie jest z nami jeszcze tak źle, co? 😉 Od jakiegoś czasu Cię czytam, oglądam, podglądam i powiem Ci szacun kobieto; i Twój styl pisania, postrzeganie tego świata, nie mówiąc o podobnej estetyce w wystroju wnętrz a już najbardziej o słodkim potomstwie – jestem pod wrażeniem! Kilka blogów obserwuję, ale na Twoje wpisy czekam zawsze najbardziej 🙂
P.S. Moja Nati ma takie same włoski jak Hania, jest tylko ciut starsza, ma 3 latka. Powiedz, czy Zosia też miała takie włoski w wieku Hani? Bo teraz kity czeszecie wspaniałe Zosi, a ja czekam, czekam na ten pierwszy warkoczyk i się doczekać nie mogę….;-) Pozdrawiam Cię serdecznie 🙂
A ten kubek z kawą skąd?
A mi niestety te placki zupełnie nie wyszły mimo że trzymałam się przepisu 🙁
Pierwsza partia wylądowała w koszu bo w ogóle nie dało się ich przewrócić. Kolejna partie zjedzone ale cały czas miałam wrażenie ze są surowe w środku a spalone na zewnątrz… a taka bylam podjarana tym przepisem i przekonana ze tu są zawsze sprawdzone 🙁
prawdopodobnie smażyłaś na zbyt dużym ogniu, należy je smażyć powoli, by wnętrze się ładnie ścięło, ale by nie były spalone właśnie. Przepis sprawdzony, zapewniam, u mnie wszystko było dobrze 😉