HistoryLand, czyli jak poznawać historię (i nie zasnąć)

Kto nigdy nie przysnął w szkolnej ławce przy omawianiu fascynujących starć wojsk polsko-litewskich pod Łopusznem czy innych losów chłopów pańszczyźnianych, niech pierwszy rzuci kamień. Pamiętacie coś z rozbicia dzielnicowego? Znacie rządy dynastii Andegawenów? Umówmy się – większość z nas ma poważne braki w edukacji historycznej, bo to po prostu w wydaniu polskich programów nauczania zazwyczaj jest koszmarnie nudne. Chaotyczne skakanie po epokach, brak ciągłości czy przekazywania związków przyczynowo – skutkowych w połączeniu z przeładowaniem faktografią – milionem nazwisk i dat do zakucia sprawia, że historycznych ignorantów jest wielu.

Ja polubiłam historię dopiero gdzieś w połowie liceum, kiedy różne epoki i wydarzenia zaczęły mi się powoli składać w spójną całość. Stało się tak pewnie po trosze dzięki uzupełnieniu informacji o te z lekcji polskiego, generalnie większej wiedzy ogólnej, a częściowo dzięki fantastycznej pani profesor, której barwne, przeplatane anegdotami opowieści, zapadały wspaniale w pamięć. Oraz w dużym stopniu dzięki temu, że omawiane zdarzenia z roku na rok były coraz bliższe (bo oddalone o jeden czy dwa, a nie dziesięć wieków), a przez to – ciekawsze i bardziej zrozumiałe. Na dobre wciągnęłam się tak naprawdę dopiero w historię współczesną, tę dwudziestowieczną, jej już uczyłam się do egzaminów na socjologię ze szczerym zapałem.

Czuję, że naszym obowiązkiem jako rodziców jest przybliżanie dzieciom tego, co ważne, nie wolno nam zwalać wszystkiego na szkoły. Oprócz wspierania zainteresowań i pasji, także zarażanie ich ciekawością świata, wykorzystywanie przeróżnych okazji do tego, żeby przemycać nową wiedzę, poszerzać horyzonty, ciekawie opowiadać o historii. Mieszkając w Gdańsku, mamy ku temu sporo możliwości i wykorzystujemy je, kiedy się da – podczas wycieczek do Twierdzy Wisłoujście, spacerów po starówce, fortyfikacjach, wizyt w stoczni czy na Westerplatte. Historię przybliżamy Zosi także poza Gdańskiem. Trasa Gniezno – Poznań to idealne miejsce, żeby opowiedzieć o początkach państwa polskiego, w Berlinie dużo rozmawialiśmy o II Wojnie Światowej i powojennych losach Europy. Do takich rozmów potrzebna jest wiedza – moja jest dość podstawowa, ale na szczęście Polkowski zna dużo faktów i anegdot, którymi nader chętnie się dzieli. Zawsze wtedy liczę, że to dla Zośki ciekawe, bo przypominają mi się własne męki z dzieciństwa – mojemu uwielbiającemu historię ojcu zdarzały się przydługie wakacyjne wykłady o grodziskach jaćwieskich, barokowych kościołach, perypetiach Piastów czy Jagiellonów. Bo tak – historią można zamęczyć i zanudzić na śmierć, ale można też przedstawiać ją dzieciom tak, że będą chłonąć z rozdziawionymi buziami.

Właśnie taką – angażującą, ciekawą i kolorową lekcję historii zaliczyły dziewczyny w ubiegły weekend. Byliśmy bowiem w Krakowie – mieście, w którym nie sposób o niej nie mówić. Teraz już nie tylko o królach na Wawelu, czy krakowskich żydach podczas wizyty na Kazimierzu. Teraz można zabrać dzieci w podróż przez wieki, opowiedzianą przy użyciu narzędzi, które dają większe szanse sukcesu niż podręczniki. HistoryLand – bo nim mowa – to nowoczesne, interaktywne miejsce dla dzieci, w którym historia Polski opowiedziana jest poprzez misterne, imponujące makiety z klocków lego, animacje i wielowymiarowe pokazy.

13

19

10 kroków przez historię Polski

HistoryLand to przede wszystkim 10 wielkich, imponujących precyzją wykonania makiet zbudowanych z ponad miliona klocków lego. Twórcy wybrali 10 miejsc i wydarzeń z różnych epok, które łączy wielkie znaczenie dla historii Polski. I tak obejrzymy tu osadę w Biskupinie, Drzwi Gnieźnieńskie, bitwę pod Grunwaldem, klasztor na Jasnej Górze, bitwę pod Oliwą, obronę Westerplatte, bitwę pod Monte Cassino, Stocznię Gdańską, katedrę na Wawelu i krakowskie Sukiennice. Budowle z klocków lego są wzbogacone o elementy makieciarskie, co dodaje im realizmu, a wrażenia potęguje oświetlenie i wizualizacje z narratorem, które puszczane są na ekranach w tle.

3

4

5

6

7

Nowoczesność i interaktywność

Czyli to, co sprawia, że dzieci się nie nudzą. W HistoryLandzie można chwycić za ster okrętu podczas Bitwy pod Oliwą, obejrzeć Jasną Górę z lotu ptaka przez gogle VR albo wcielić się w hejnalistę na szczycie wieży Mariackiej. Można też usłyszeć ryk smoka wawelskiego albo (dzięki technice mappingu) przeżyć razem z żołnierzami tydzień z obrony Westerplatte. Bycie uczestnikiem, a nie tylko obserwatorem oraz oddziaływanie na różne zmysły angażuje dzieciaki i rozbudza wyobraźnię nieporównywalnie bardziej niż rodzicielskie wykłady 😉 Dzięki temu historia to nie tylko suche fakty o odległych wydarzeniach, a niezapomniane doświadczenie.

8

9

10

11

16

20

2

14

15

18

HistoryLand to świetny pretekst, żeby wybrać się na weekend do Krakowa i zabrać dzieciaki na wartościową wycieczkę – czy to rodzinną, czy klasową. Gorąco polecam Wam to miejsce – my naszą wizytę z pewnością będziemy długo i serdecznie wspominać. Dziękuję jego twórcom za zaproszenie i możliwość spędzenia wyjątkowego, rodzinnego czasu w Krakowie!

Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz

  • Reply Cecylia 5 października 2017 at 20:03

    To prawda że historia w szkole była raczej nudnym usypiającym przedmiotem. History Land to rzeczywiście fajna lekcja historii dla dzieci inie tylko. Ja jestem z wykształcenia historykiem ale zainteresowanie nią przyszło bardzo późno.

  • Reply Roksana 16 października 2017 at 13:36

    Koniecznie musimy się wybrać nie wiem tylko czy 3 latka jest na to gotowa czy się wstrzymać 😀

  • Reply Figurkowe ramki 26 października 2017 at 16:15

    Robi wrażenie! Widzimy, że też trzeba się wybrać 😀

  • Leave a Reply

    Serwus!

    Mrs Polka Dot

    JESTEM AGNIESZKA

    Jestem niepoprawną estetką ze słabością do pięknych przedmiotów i niestrudzoną kuchenną eksperymentatorką. Celebruję codzienność, cieszę się z małych rzeczy, dużo gadam, często się wzruszam. Uwielbiam fotografować, pisać i wymądrzać się, od ośmiu lat zajmuję się tym zawodowo.

    mój sklep

    Najnowsze posty

    przepisy