guru pozytywności

Nie jestem urodzoną optymistką. Żałuję, ale nie mogę o sobie powiedzieć, żebym od zawsze dostrzegała głównie jasne strony życia. Mam destrukcyjne skłonności do melancholii, pesymizmu i malkontenctwa. Nie ma się czym chwalić, ale tak jest. Za dużo się zastanawiam nad wszystkim, za często analizuję i za bardzo się martwię. Zdarzały mi się w przeszłości różne wielkie doły i pomniejsze dołeczki. Mam raczej zadatki na zgorzkniałą babę niż zarażającą chęcią do życia, tryskającą pozytywną energią kobietę. Dobrze znam te swoje naturalne predyspozycje. Znam i nie daję im wygrać. Nie chcę przejść przez życie, zamartwiając się wiecznie i frustrując z błahych powodów. Nie chcę tracić czasu na marudzenie, szkoda mi dni, których już nikt mi nie wróci. Mi i mojej rodzinie.

Poczucie odpowiedzialności za dobrostan psychiczny moich dziewczyn i troska o atmosferę w domu mobilizują mnie, żeby nad sobą pracować. Nie chcę być toksyczną matką. Chcę dawać radość, co oznacza, że najpierw muszę znaleźć ją w sobie. Wierzę, że dobre nastawienie można w sobie wytrenować, a energię wykrzesać. Wierzę, że o ile życie nie rzuca nam pod nogi ciężkich kłód i oszczędza większych dramatów, szczęście jest decyzją, który każdy z nas może podjąć i nastawić się na pozytywność. Wrażliwość bywa paradoksalnie sprzymierzeńcem w takich wysiłkach, pozwala bowiem dostrzec całe mnóstwo pięknych szczegółów w każdym dniu. To właśnie codzienność, a nie żadne spektakularne, doniosłe wydarzenia, jest moim źródłem pozytywnych doświadczeń. W dodatku takim, które nigdy się nie wyczerpie. Nie każdy dzień jest idealny, ale w większości można znaleźć coś urokliwego. Coś, za co mogę być wdzięczna i co pozwala mi poczuć się szczęśliwą, chociaż przez chwilę.

Jednego dnia to będzie słoneczny poranek, innego – rześki, zimowy spacer. Czasem to niebo pełne gwiazd, innym razem – pusta plaża w pierwszy tej wiosny, naprawdę ciepły dzień. To leniwe, niedzielne śniadania z poczochranymi dziewczynami w piżamach, codzienne pogaduchy, przytulasy w pościeli. Pierwszy łyk mocnej kawy. Zazieleniające się drzewa, kwiaty na stole, spacer na rękę, zapach świata po deszczu. I dzieci. Choć czasem zajdą za skórę, to nie da się ukryć, że ich spontaniczność i energia zarażają. A te ich miny i powiedzonka, te pytania i zaraźliwe głupawki? Tak, zdecydowanie, jeśli mogłam zrobić dla siebie coś, co zagwarantuje mi codzienną dawkę śmiechu i niczym nie zmąconej radości, to powołanie na świat dzieci było najlepszą decyzją. Nic tak nie nastraja jak widok ich rozwianych włosów i szerokich uśmiechów.

Celebruję więc tę naszą codzienność i znajduję w niej każdego dnia różne małe szczęścia. Pozwalam sobie na dziecięcą spontaniczność i śpiewam na cały głos, kiedy jedziemy razem samochodem. Tańczę i śmieję się z nimi, puszczam bańki mydlane, walczę na poduszki, skaczę na trampolinie i wskakuję na huśtawki, skutecznie oddalając od siebie negatywne wizje i różne myśli ponure. Poza tym także obserwuję siebie od lat i już wiem, jak to, co robię i jem, wpływa na moje samopoczucie. Że po makaronie mogłabym zasnąć z twarzą w talerzu, a kieliszek wina za dużo sprawi, że następnego dnia będzie chciało mi się płakać bez żadnego powodu. Że jak się nie ruszam, to robię się senna i leniwa. I że słodycze poprawiają mi humor tylko na chwilę.

Nie będąc żadnym rygorystą w tym względzie, staram się, żeby moje codzienne wybory uwzględniały to, co dodaje mi energii, a co przeciwnie – rozleniwia mnie i osłabia. To dlatego od kilku miesięcy unikam białej mąki, ograniczam cukier i ruszam się więcej. To dlatego zjadamy przez tydzień cztery siaty warzyw i lepiej przyglądamy się temu, co kupujemy. Parę kilo mniej na wadze to przyjemny efekt uboczny, jednak główny cel zmian, które wprowadziłam, to właśnie dobre samopoczucie. Wchodziłam w ten rok z postanowieniem, że będę dla siebie dobra. Wprawdzie za nami dopiero pierwszy kwartał, ale muszę przyznać, że małymi krokami udaje mi się wprowadzać tę nową jakość. Paradoksalnie – żyć wolniej, ale z większą energią. Już wiem, że nie znajdę jej zwariowanym tempie i wypalaniu się na milionie zadań. Chęci do życia daje mi większa uważność i namysł, umiejętność bycia częściej offline, czas na to, żeby spać i dobrze jeść.

To, co było sporym wyzwaniem przez zimowe miesiące, teraz staje się naprawdę proste. Radość życia i energia wiosną przychodzą same, leżą na ulicy, ładują się przez okna do domu. Wystarczy im odrobinę dopomóc – otworzyć te okna, wyjść na dwór, wyłączyć telefon, wziąć dzieci za rękę, patrzeć na ich rozwiane włosy i szerokie uśmiechy. Wiosną największy gbur może stać się prawdziwym guru pozytywności.

1

13

świeży sok z marchwii

2

piknik

victoria cymes

cymes sok grejpfrutowy

sok marchewkowy

świeży sok

Weekendy to nasz czas na oderwanie od codziennych obowiązków. To wtedy ładujemy akumulatory spacerami, szukamy słońca i miejsc, w których dzieci mogą wybiegać się do woli, a my możemy odpocząć, zmienić planszę na bardziej wyciszającą. W dbaniu  o wewnętrzną pozytywną energię bardzo pomagają nam warzywa i owoce, które są arcyważne dla dobrego samopoczucia. Choć lubię pichcić i dbam o domowe jedzenie na co dzień, w wiosenne weekendy zazwyczaj szkoda mi czasu na szykowanie pracochłonnych napojów i przekąsek, zazwyczaj bierzemy w koszyk owoce i po drodze na wycieczkę wpadamy jeszcze do dobrej piekarni i sklepu, po jakieś przekąski i napoje na piknik. Idealnym rozwiązaniem są jednodniowe świeże soki Cymes, które zawsze czekają w sklepowych lodówkach, niezależnie od pory roku.

Sięganie po butelkę ze świeżym sokiem, pełnym witamin i minerałów, może stać się codziennym wyrazem dbania o siebie, drobnym gestem, który poprawia jakość życia. Świeże soki Cymes  wspierają nasze dobre samopoczucie, uzupełniając dzienne zapotrzebowanie organizmu na spożycie owoców i warzyw. Formuła naturalnych jednodniowych soków Cymes oznacza, że produkt dostarczany jest do sklepów codziennie, bezpośrednio po tłoczeniu, co daje gwarancję świeżości i najwyższej jakości. Świeże soki Cymes nie zawierają konserwantów, a do ich produkcji wykorzystywane są polskie warzywa i owoce, pochodzące ze sprawdzonych upraw, zlokalizowanych w ekologicznie czystych rejonach kraju.

Świeże soki Cymes z owoców i warzyw są dostępne w klasycznych wariantach: słodka i pyszna Marchew, lekko wytrawna (moja ulubiona!) kombinacja: Marchew-Seler, i ulubieniec maluchów – Jabłko. W swoim asortymencie Cymes ma także bardziej fikuśne warianty: Jabłko z Sokiem Truskawkowym, Gruszka (genialna!), Kiszona Kapusta – Marchew, Mandarynka, Grejpfrut (mój faworyt wśród owocowych – nie za kwaśny, nie za gorzki, wyrazisty i odświeżający), Ananas i Pomarańcza.

Podczas gdy prym w ofercie świeżych soków Cymes od lat wiedzie świeży sok z marchwi, ja polecam Wam połączenie marchewki i selera. Jest dyskretnie warzywny, seler jest lekko tylko wyczuwalny, a dodaje marchewce charakteru. No i jest potwornie zdrowy: dostarcza mnóstwa witamin, zawiera dwukrotnie więcej witaminy C, niż znajduje się w cytrusach! Beta-Karoten zawarty w marchewce przyśpiesza opalanie i przedłuża efekty kąpieli słonecznych, jednocześnie opóźniając pojawienie się zmarszczek, poprawia też jakość i wygląd skóry.

soki victoria cymes

świeży sok

sok jabłkowy

sok marchewkowy

świeży sok pomarańczowy

23

3

24

piknik na plaży

stanie na rękach

stanie na głowie

20

świeży sok jabłkowy

Wpis powstał we współpracy z marką Victoria Cymes.

Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz

  • Reply Kate 8 kwietnia 2017 at 16:31

    Świetny wpis! Super fotki z plaży! I te trzecie od końca… Dziewczyny zawsze stają na głowie!:-D

  • Reply Ewa 9 kwietnia 2017 at 14:13

    No i znowu post sponsorowany reklamujący soki do bani. Moje dziecko wlasnie nabawiło się od nich uczulenia. Zrobil sie kwasny i oddzielil sie mimo ze stal w lodówce. Żaden sok przetworzony nie zastąpi świeżo wyciskanych.A czy Pani jest dietetykiem, że poleca taki produkt?

    • Reply fedzia 11 kwietnia 2017 at 03:07

      A Pani tu do Polki po dietę przyszła? ???? ???? ????
      W tv/radio/prasie jak produkty reklamują to Pani zgłasza, że nie każdy Pani odpowiada? Albo pyta czy dietetyk/farmaceuta/lekarz/coach/trener/dula/mama/teściowa/gwiazdka z nieba zaakceptuje polecany produkt, bo jak nie to nie należy go reklamować? ???? ???? ????
      Trochę dystansu… Albo na swojej planecie proszę siedzieć, bo Pani ideologia może się nie zgadzać z otaczającą rzeczywistością 😉

      • Reply Paula 11 kwietnia 2017 at 20:52

        Przybijam Ci wirtualną piątkę! 🙂

  • Reply Projekt Dom 9 kwietnia 2017 at 15:33

    Rzeczywiście wiosna sprzyja pozytywnemu nastawieniu do świata. Zimą polegam wyłącznie na mężu, który jest moim osobistym wulkanem optymizmu 🙂 Wystarczy się przytulić i wszystkie problemy znikają 🙂 Pozdrawiam

  • Reply cuisine and art 9 kwietnia 2017 at 20:50

    marchewkowy jest the best 🙂 tak go lubie, ze mi reklamowy post nie przeszkodzil tym razem. i tak tesknie za plaza. cudownego wieczoru!

  • Reply Anka z Whitestoku 11 kwietnia 2017 at 07:48

    I w takich chwilach żałuje, ze wyrowadzilam się z Mazur… Woda, słońce, szczęśliwe dzieci i czego chcieć więcej. A Cymes pije od czasu studiów i zyję. Nie każdy ma czas i mozliwosci na wyciskanie soków w domu, Pani Ewo. Dzięki za pozytywny wpis Polko!

  • Reply Ania 11 kwietnia 2017 at 09:54

    <3

  • Leave a Reply

    Serwus!

    Mrs Polka Dot

    JESTEM AGNIESZKA

    Jestem niepoprawną estetką ze słabością do pięknych przedmiotów i niestrudzoną kuchenną eksperymentatorką. Celebruję codzienność, cieszę się z małych rzeczy, dużo gadam, często się wzruszam. Uwielbiam fotografować, pisać i wymądrzać się, od ośmiu lat zajmuję się tym zawodowo.

    mój sklep

    Najnowsze posty

    przepisy