Dziewczynki,
córki Wy moje, gwiazdy najjaśniejsze, rozwrzeszczane bestie, marudy i stękajła, cudaki najsłodsze, mamine kurczaczki, upierdliwe gagatki Wy dwa. Dziś Wasze święto, śpicie już (choć w zasadzie to dopiero), a mama, zamiast odsypiać poprzednią noc, zaczętą zbyt późno z powodu nocnego wyrobu domowej nutelli i naleśników, pakowania prezentów i wieszania girland, skończoną za wcześnie z powodu Waszej pobudki o szóstej, pije wino i kmini. Dajecie w kość czasami, miewam dosyć, kiedy tak siedzę zmęczona po wieczornej orce i nie mam siły kiwnąć palcem. Zastanawiam się, skąd jeszcze bierze się ta energia, żeby robić Wam niespodzianki, skąd we mnie taka frajda dzika z tych naleśników i wręczania wymarzonych klocków, wykraczająca mocno nawet poza moją zwyczajową radochę z przygotowywania niespodzianek i czynienia ludziom przyjemności. I myślę tak sobie, siedząc (wreszcie) w ciszy i sącząc to wino (co to je nota bene na dzień dziecka od własnej mamy dostałam 😉 ), że to wdzięczność jest.
Dziękuję Wam, dziewczyny, za wszystko, czego bez Was bym nie dostrzegła. Za zachłystywanie się wiatrem, skakanie na trampolinie, przytulanie się do mrówek, za znajdowanie kształtów w chmurach. Za czterolistne koniczyny, kałuże i ukryte w trawie ślimaki. Za ufność, prostolinijność i czystość, jaką tylko dzieci mają.
Za to, jak cieszycie się na mój widok, za tę radość poranków, powrotów i powitań.
Za to, że życie stało się takie wesołe. Że śmieję się przy Was więcej niż kiedykolwiek wcześniej. Z tego, jak mówisz „dobjanoć” kasjerkom, gdy wychodzimy ze sklepu, Haniu. I jak wołasz „babciu, babciu, dzieee tyy jeeeśteś?!”, a potem pędzisz przez korytarz na swoich krótkich nóżkach, kiwając się na boki. I za to, jak rapujesz, rymujesz i wymyślasz bzdury, Zosiaku. Jak zaczynasz czaić językowe retrosmaczki i mówisz mi, że mam fajną odzież i galanterię, rycząc przy tym zaraźliwie.
Za Wasze ciepłe rączki, pachnące poliki, spokojne oddechy, gładkie ciałka.
Dziękuję za wszystko, czego się o sobie dowiedziałam. O własnej granicy bólu i minimum snu potrzebnym do egzystencji. O możliwościach rozciągania poziomu tolerancji na hałas, ryk, zawodzenie, chaos i bałagan. O wewnętrznych pokładach cierpliwości i dobrze ukrytego spokoju. O tym, że potrafię działać sprawnie i myśleć trzeźwo, kiedy chorujecie, kaleczycie sobie kolana, jesteście w pobliżu groźnego psa czy wkurzonej osy. I że można kogoś tak kochać, nie sądziłam, naprawdę, że to może być coś tak potężnego.
Za pytania, które zmuszają mnie do myślenia, definiowania zjawisk i porządkowania rzeczywistości.
Za obserwowanie pięknego siostrzeństwa, cudownej więzi, która się zawiązuje nad tymi wszystkimi zagryzdanymi obrazkami, wyrywanymi lalkami, psutymi budowlami z klocków. Za doświadczanie tej słabości, jaką macie do siebie nawzajem, tych Waszych szerokich uśmiechów, jakimi obdarzacie się podczas powrotów do domu. Za wszystkie te momenty, kiedy zdaję sobie sprawę, że powołałam Was na ten świat i że jesteście obie moje. I za spokój, który czuję, kiedy pomyślę, że będziecie razem, gdy mnie już nie będzie.
Za tę przygodę, jaką jest bycie mamą. Za Wasze dzieciństwo, za tę naszą codzienność – dziękuję.
sukienki dziewczyn – H&M
sandały: Zosia – H&M, Hania – Zara
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
No i się poryczałam… 🙂
– mama trzech dziewczynek
I jak tu się nie wzruszać będąc rodzicem, przepiękna rzeczywiśtość
Pięknie napisana Aguś..wzruszyłam się :)…takie to nasze macierzyństwo..ehhh
Jesteś cudowną mamą… ciarki przeszły i łezka się zakręciła….też kiedyś chciałbym doświadczyć radości macierzyństwa….
Się pobeczałam????cudo!
Przepięknie napisane, moje wzruszenie nie minie chyba przez kilka kolejnych dni… Tak pięknie i trafnie potrafisz pisać o uczuciach i emocjach, które nam wszystkim mamom są tak bliskie i znane. Ach….. Polko…zazdroszczę, chylę czoła i po prostu dziękuje …. ????
Bez względu na to, ile by trzeba .. tej siły, wytrwałości, mocy to zawsze, i wszędzie wszystko z miłości …
piękne zdjęcia!
Pięknie napisane. I coś w tym jest, że to jest taka miłość, której nie jesteś w stanie opisać, która nas przepełnia coraz bardziej z każdym uśmiechem i smutkiem naszych maluchów. Coś potężnego ????????
Kolejny wzruszający post. Uwielbiam je z niecierpliwością czekam na kolejny i kolejne zdjęcia.
Piękne! Wysłałam link wszystkim znanym mi rodzicom! Pięknie władasz słowem….!!!!!
Cudowne dziewczyny!!
Fajnie napisane. Ile jest różnicy wieku między dziewczynami?
Widać już fajna więź między nimi
Piękny i wzruszający wpis kochana ????
Stała czytelniczka z sąsiedniej dzielnicy Ujeściska ????
fajnie, ze mogę powiedzieć, że też mam takie dwie 🙂 Szkoda tylko, ze za pół roku znowu w kierat pracowniczy. Praca tak, szkoda, ze nie ma opcji połowy etatu 🙁 Ja jednak muszę wyluzować, bo coś ostatnio sztywna jestem i boję się, ze potem nie będę tak wspominać jak Ty, tylko żałowć swojego podłego charakteru
no przepięknie napisane…
” za tę naszą codzienność…”
ja też moim dzieciom za to bardzo dziękuję…
pozdrawiam Cię gorąco,
Agata
Podpisuję się…
Zwłaszcza pod ostatnim zdaniem…
Rodzicielstwo to największa przygoda ever!
Jak Ty to pięknie opisałaś!Wzruszyłam się:-)))Pisz Dziewczyno,pisz!!!Twoje słowa trafiają w punkt,z niecierpliwością czekam na Twoje wpisy,chociaż nie pisałam nigdy do Ciebie.Dziękuję…
Poryczalam sie, a mąż : „co? Znowu czysztasz Polke? Wariatka.” Ale mogę sie podpisać pod każdym słowem.
Polka, Ty to potrafisz…