Jak co roku o tej porze, kiedy zbliża się Dzień Dziecka i zaczynam kombinować, co by tu moim dziewczynom kupić i jakie atrakcje zorganizować, uczucia mam mieszane. Z jednej strony uwielbiam wszelkie celebracje, kocham sprawiać przyjemność najbliższym, robić prezenty, szykować przysmaki. Z drugiej jednak myślę sobie, że chyba trochę przesada. Weźmy na przykład taki Dzień Kobiet czy Dzień Matki – to są jakieś luksusowe przerywniki naszej matczynej niedoli. Wysepki przyjemności na oceanie zapieprzu. Kwiatek czy laurka ze słowami wdzięczności składane na styrane ręce. Celebrowanie kobiecości, na które na co dzień brakuje nam czasu i macierzyństwa, które tak często daje w kość. A Dzień Dziecka?
To luksusowy przerywnik luksusowej doli, wysepka przyjemności na oceanie przyjemności, celebrowanie dzieciństwa…jak co dzień. No bo serio – nie za dobrze im? Przecież oni mają całe Tygodnie Dziecka, Miesiące Dziecka, całe życie jak jeden wielki Dzień Dziecka. Zupełnie bez okazji i bez większego powodu: nowe rolki, spinki, gumki, kredki, zestaw metalicznych cienkopisów tylko dlatego, że poprzednie się wyczerpały. Baseny, wycieczki, wyjścia do kina, na lody, na pizzę, na sanki, domowe wieczory filmowe z michami popcornu, place zabaw, kuleczki, trampoliny, nocowanki, spotkania z koleżeństwem, kąpiele w pianie, pieczenie ciasteczek, weekendy w letnim domu dziadków, niedzielne poranki pod kołdrą, z bajkami na tablecie. Życie pozbawione obowiązków, jeśli nie liczyć okazjonalnego pozbierania zabawek czy prac domowych w przypadku starszaków. Codzienność złożona z przyjemności, frajda za frajdą frajdę pogania.
Jak się ma takie życie, że każdy dzień jest świętem, to ciężko wymyślić coś bardziej odświętnego od co lepszej soboty. To już by trzeba chyba clowna zaprosić i stado tęczowych jednorożców, zafundować lot w kosmos albo wycieczkę na Dinseylandu przynajmniej. Nie to, co matka – że jak może obiadu nie robić i poleżeć chwilę z gazetą, to się cieszy jak szczerbaty na suchary. Dasz na kosmetyczkę i wychodne na trzy godziny, to się posika ze szczęścia. A tu by trzeba zrobić pokaz fajerwerków i serwować ciastka z kremem cały dzień, żeby zrobić wrażenie.
Jednorożców ani clownów nie przewiduję. Nasz Dzień Dziecka nie będzie się pewnie wiele różnił od co lepszej soboty, tyle że z paroma upominkami, do tego jakieś ciastka i lody, bieganie po dworze do późna. Już, już miałam się spinać na jakieś ceremonie i ceregiele, ale zdałam sobie sprawę, że niewiele więcej im mogę dać, niż dostają na co dzień. Że my przecież celebrujemy dzieciństwo każdego dnia, każdą kanapką z uśmiechem z papryki, każdą kąpielą z dwunastoma lalkami, każdym wyjściem na hulajnogę. Wszystkimi budowlami z klocków i piosenkami odśpiewanymi w drodze do szkoły. Z okazji Dnia Dziecka dam moim córkom beztroskie życie, parę upominków, do tego jakieś ciastka i lody.
…
Z beztroskim życiem to niespecjalnie potrafię Wam pomóc, ale już pozostałe tematy ogarniam. Ciastka znajdziecie TU, a lody TUTAJ. Pomysłów na upominki też mam, jak co roku, bez liku. 56 konkretnie tym razem.
Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz
Widzę że bardzo materialistycznie podchodzi Pani do tego tematu.Tylko prezenty i prezenty… może lepiej by było spędzić ten czas z dziećmi to tak, po prostu.Iść na lody, spacer itp. To przykre, że dorośli potrafią przekazać dziecoim tylko takie wartości.
Pozdrawiam
???? No ale przecież w kółko jest podkreślane, że jednak najważniejszy jest ten wspólnie spędzony czas!! Przynajmniej ja to tak zinterpretowałam. A prezencik jako dodatek.
Przecież wyraźnie powiedziane zostało w poście, że wspólne celebrowanie czasu nie jest czymś niespotykanym i dzień dziecka niewiele będzie odbiegał od standardowej soboty!
Pani chyba wpisu nie przeczytała.
Polka, jak zwykle kawał dobrej roboty, dziękuję!
To przykre, jeśli dorośli nie potrafią czytać ze zrozumieniem.
Pani Iza chyba nie przeczytała tekstu tylko obejrzała obrazki.
Pani Izo, proponuję przeczytać wpis raz jeszcze, tak na spokojnie. Chyba coś Pani umknęło…
Pozdrawiam
😉
Świetny tekst, podkreślający jak bardzo jesteście zakochani w swoich dzieciach. Mówiący o tym, że każdy dzień celebrujecie jakby było święto. Brawo Ty ! ☺
A na końcu opadły mi „kokardki” po przeczytaniu komentarza. Pani chyba nowa lub zbyt rzadko tu zagladająca.
Pani Izo widzę, że to Pani ma materiaslistyczne podejście, bo skupiła sie Pani tylko na obrazkach a nie na treści wpisu.Polecam jeszcze raz przeczytać wpis (tylko ze zrozumieniem) a nie odrazu komentować.
Jak ktoś ma ochotę dać dziecku (czy komukolwiek innemu) prezent, z okazji czy bez – to daje. Dla obopólnej przyjemności. Jak ktoś nie ma potrzeby/funduszy/chęci – to nie daje, tylko robi z dzieckiem coś innego. Niektórzy łączą obie rzeczy – materialny prezent, z niematerialnym czasem da dziecka. Swoją drogą, aby uchronić od materializmu, to spędzenie czasu z dzieckiem tym bardziej nie powinno być czymś, do czego potrzebna jest taka okazja jak Dzień Dziecka 😉
A blog jak blog – takie wpisy są właśnie m.in po to, by dzielić się inspiracjami na prezenty. Niekoniecznie po to, żeby to wszystko dziecku kupić. Ja często oglądam, podziwiam, cieszę oczy, ale nic nie kupuję, bo nie widzę potrzeby nabywania kolejnych przedmiotów. A czasem wchodzę, bo naprawdę czegoś dla dziecka (mojego lub nie) szukam.
oj matulu matulu….. Co roku Polka wkleja propozycje prezentów. Pracuje z domu, nie siedziw biurze na etacie do 16/17/ Komentarz dla komentarza? Popatrz na blog. Daj Boże każdemu dziecku takie zaangażowanie ze strony mam.
Jak zwykle kopalnia inspiracji, Polko dziękuję za wyszperanie tych cudownych drobiaszczków!
ależ proszę bardzo, częstuj się 😉
Kochana jak zawsze świetny wpis ????Mam granie czy te kredki z numerem 53 są brokatowe????? I tak malują W opisie na stronie nic nie ma i może tylko tak wyglądają???
Przyjrzałam się im, także na stronie producenta i wygląda na to, że chyba niestety tylko tak wyglądają. A szkoda, myślałam, że kolorują brokatowo też.
Czasem się zastanawiam jak Ty wyszukujesz te wszystkie piękne rzeczy:-) Super podpowiedzi! Dzięki!
sama się czasem zastanawiam 😉 radar mam 🙂
Polka – uwielbiam Cię! Komentarz od Pani Izy jest tak niesprawiedliwy, że mnie spoliczkował i zepsuł przyjemność z inspiracji i pozytywnych fluidów jakie od Ciebie zgarniam tonami a szczególnie że od wczoraj czekałam na ten wpis. W końcu się tylko zdenerwowałam – hmm – mogłabyś to usunąć?
oj tam, nie takie komentarze przeżyłam 😉 nie jest obraźliwy ani jakoś specjalnie krzywdzący, więc niech sobie będzie. Ale miło, że mnie tak bronicie 😉 dzięki!
Och Polko, moja starsza córka wchodzi w wiek dorastania i jak byś jej posłuchała, to jej życie, to jest jedna tyrka. Żadnej tęczy na szaroburym niebie nie ma w jej życiu, o jednorożcach nie wspomnę. Młodsza, żeby nie być gorsza także narzeka, wiec nie wiem, moze im jednak zorganizujemy coś na ten dzień dziecka. Do szkoły bym nawet nie posłała gdyby nie to, ze i tak w ten dzień szkoły nie ma, bo młodsza jedzie to teatru a starsza na szkolna wycieczkę 🙂
Dzięki za pomysły i tez bym chciała wiedzieć, czy te kredki nr 53 malują na brokatowo.
Oj, moja Zośka też często narzeka na swój żywot, co nie zmienia faktu, że ja go w porównaniu z naszym, dorosłym, postrzegam jako wieczny Dzień Dziecka 😉 A te kredki to obawiam się, że świecą tylko na zewnątrz, ale pewna nie jestem.
Hej,
Widzę, że podlinkowałaś księgarnię Ambelucja. Nie wiem czy byłaś w ich sklepie w Sopocie, polecam absolutnie wszystkim! Wspaniała księgarnia dla dzieci (choć nie tylko), miejsce prowadzone przez małżeństwo kochające książki, na miejscu można spotkać ich dzieci i Jacka Russella. W tle leci dobry jazz, zawsze trafnie doradzą. Wada jest taka, że człowiek wychodzi z pustym portfelem 😉 Warto się wybrać, a może i jakiś post napisać, bo miejsce magiczne 🙂
Pozdrawiam
Słyszałam o tym miejscu, ale jakoś jeszcze nie byłam, pora nadrobić.
a my mamy to wiaderko-jest super. Mamy też lalki Metoo- polecam, bo są przesłodkie, milutkie i bardzo wytrzymałe. Koszyczek z H&M ma Kalinka także, od razu kupiłam, bo sama w dzieciństwie taki właśnie miałam 🙂