urodziny dziecięce bez kompromisów

Nadchodził czas decyzji i czułam, że kolejny gwałt na moim poczuciu estetyki jest blisko. Że znowu tak jak rok temu przyjdzie mi wywalić parę stów na pstrokaty, hałaśliwy plac zabaw w galerii handlowej i poczęstunek z kukurydzianych chrupków, cukierków i butli soku na twarz. No trudno, skoro o tym marzy moje dziecko, trzeba będzie to przełknąć, nie chciałam na siłę uszczęśliwiać jej swoimi wizjami rodem z Pinteresta (choć tylko ja sama wiem, jak bardzo marzyłam, by móc stworzyć kiedyś taką pastelową „sweet station”).  I wtedy stał się cud – moja córka poprosiła, żeby urządzić jej kinderbal w domu! „Bardzo chętnie” – odparłam – „tylko nie w naszym”. Nie, żebym była niegościnna czy coś, ale piętnaścioro sześciolatków w naszym salonie oznaczałoby, że na jedno przypada metr kwadratowy przestrzeni, a wyjąwszy meble, zostałoby pewnie z pół metra. Wizualizuję to sobie niczym ruch piłeczek w komorze maszyny losującej i jest to zbyt przerażająca wizja, żeby próbować wcielić ją w życie. Podchwyciłam więc ideę – urodziny poza galeryjną salą zabaw, przygotowane samodzielnie dekoracje i poczęstunek oraz zabawy jakieś, inne niż skakanie w piłeczkach, zmodyfikowałam tylko punkt „lokalizacja” i zaczęłam w myślach szukać jakiejś gustownej, przyjaznej dzieciom przestrzeni. Znów się zmartwiłam, że tych w Trójmieście jak na lekarstwo, żeby szybko wpaść na pomysł – jak się okazało – tyle niebanalny, co trafiony. Pomyślałam o sali jasnej, przestrzennej, z najpiękniejszym widokiem stąd aż po Gdynię. Pomyślałam o miejscu, o którym nie myślano chyba wcześniej w tym kontekście, a o którym wiedziałam, że jest na tyle przyjazne i elastyczne, że to nie będzie problemem. I był to pomysł równie dobry, jak ten, by rodzinne urodziny wyprawić na wsi. Zatoka Sztuki, bo o niej mowa, okazała się idealną lokalizacją. Świetna, nowoczesna przestrzeń, którą znałam dotychczas głównie z koncertów, wernisaży, letnich kaw na leżakach czy obiadów z koleżankami, sprawdziła się świetnie jako miejsce urodzinowego przyjęcia Zosi. Wynajęliśmy do tego celu Salę Morską na pierwszym piętrze, tam zorganizowałam we własnym zakresie słodki bufet i strefę rozrywki dla dzieciarni. Rodziców zaprosiliśmy na kawę do kawiarni na parterze, gdzie mieli błogie dwie godziny relaksu z widokiem na Zatokę. Ja relaksu niestety doświadczyłam najmniej, ale za to co za satysfakcja – dzieciaki piszczały z radości z wypiekami na twarzy, a moje poczucie estetyki było w siódmym niebie. Wzrok koiły pastele dekoracji i cudowny widok za oknem: pusta plaża i linia horyzontu. Nareszcie, po sześciu latach, udało się tak, jak chciałam – bez pstrokatych sal zabaw, bez galerii handlowych, kukurydzianych chrupków i bez kompromisów.

21

23

17

30

28

24

 

29

9

15-horz

8

10-horz

5

20

1

44

43

38

42

39

45

16

13

Większość dekoracji zamówiłam w świetnie zaopatrzonym sklepie Partymika:

pompony – różne rozmiary i kolory

kule honeycombs – duże i małe

pudełeczka w srebrne kropki

drewniane łyżeczki jednorazowe

kubeczki jednorazowe w groszki

foremki do muffinów miętowe i różowe

talerzyki w różowe kropki

kolorowe słomki

słomki srebrne – Amazing Decor

talerzyki srebrne – Tiger

balon 6 – allegro (napełniany helem w punkcie Party Frog w Gdańsku)

 naklejki na słoje i piki do muffinów zaprojektowała i wydrukowałam sama

girlanda na tort – DIY z patyczków do szaszłyków, sznurka i taśmy washi

Dekoracje i menu to mój konik, nie musiałam długo kombinować. Trudniejszą kwestią były dla mnie animacje, bo przecież nie wystarczy rzucić młodzieży tortu i balonów i patrzeć, jak demolują piękną Zatokę. Początkowo myślałam, że może sami zorganizujemy jakieś konkursy, ale do głowy przychodziły mi tylko takie retro pomysły jak obgryzanie jabłka na sznurku i pomyślałam, że to już nie tysiącdziewieńsetktóryś, rozmawiamy o dzieciach, które grają na tabletach i przydałby się jednak jakiś bardziej atrakcyjny scenariusz. Na szczęście Polkowski, jako pracownik branży kreatywno-rozrywkowej, przyszedł tu  z rozwiązaniem i podpowiedział świetnych animatorów – geeków z Edu Fun. To specjaliści od efektownych zabaw naukowych, wybuchów, ciekłych azotów i wielobarwnych substancji, szaleni chemicy i elektrycy, a w dodatku spece od współpracy z dzieciarnią. Zosia wybrała scenariusz „Fabryka Kosmetyków”, litując się jednak nad zaproszonymi chłopcami, którzy zamiast mydełek z brokatem wytwarzali najprawdziwsze kredki. Ubrało się towarzystwo w fartuchy jak starzy chemicy i niczym w laboratorium odmierzali płyny, wybierali kolory, zapachy, kamyczki i piaseczki. Zabawa była przy tym świetna, nie tylko dlatego, że samodzielna produkcja mydła jest ciekawa, ale też dzięki animatorom, którzy mieli świetny kontakt z dzieciakami i bardzo umiejętnie prowadzili warsztaty. Dziewczynki były posikane z tymi błyszczącymi mydełkami, serio. Chłopakom wiem, że też bardzo podobały się kredki. Posilone i twórczo wyżyte towarzystwo zabraliśmy jeszcze na plażę, gdzie animator zorganizował dzieciakom wielkie bańki mydlane. A bańki są super zawsze i wszędzie, jak wiadomo!

62

26

35

37

34

61

2

33

32

50

47

49

55

51

57

56

58

strój Zosi:

spódniczka, rajstopy, diadem – H&M

botki, chusta – Zara Kids

kurtka – Mango Kids

Poczęstunek:

Nie mam tu dla Was zbyt wielu przepisów, muffinki czekoladowe, choć zjadliwe, wyszły ciężkawe, nie będę ich zatem polecać. Planowałam nieco inne proporcje słodyczy domowych do kupnych pianek i czekoladek, ale życie zweryfikowało moje zapały. W przeddzień imprezy Zośka była do wieczora pasowana na ucznia, więc i tak pół nocy spędziliśmy na wypiekach, kulaniu, puszeniu pomponów, lepieniu girlandek i innych akcjach, na które nie jestem pewna, czy najgrzeczniejsze dziecko zasłużyło, a co dopiero Zośka 😉 Udało się jednak zrobić lekki i smaczny tort z mascarpone i malinami i czekoladowe trufle na patyczkach – tzw. cake pops.

Tort malinowy

Składniki  na biszkopt:

(na zdjęciach tort z dwóch porcji)

  • 4 jajka
  • szklanka cukru
  • 3/4 szklanki mąki pszennej
  • 1/2 szklanki mąki ziemniaczanej
  • 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
Przygotowanie:
  • jajka ubić z cukrem do białości, tak, aż powstanie bardzo puszysty kogel – mogel
  • odmierzyć i przesiać mąki i proszek
  • wymieszane suche składniki dodawać stopniowo do jajek, cały czas ubijając aż wszystkie składniki dobrze się połączą
  • piec 30 minut w 180 st.
Krem malinowy:
  • 700 g mascarpone*
  • ok. 5 łyżek cukru pudru (wg.uznania)
  • ok. 150 g malin
serek wymieszać (lub zmiksować na małych obrotach) z cukrem pudrem, maliny umyć i lekko podziabać widelcem tak, by część zamieniła się w miazgę, a część pozostała w kawałkach, wymieszać z mascarpone.
Biszkopt przekroić na 2-3 blaty, nasączyć lekko wodą, przekładać kremem, schłodzić (najlepiej przygotować dzień wcześniej, żeby się przegryzł).
*tyle zużyłam do przełożenia pięciu blatów (2 biszkopty), nie starczyło już na wierzch. Poza tym chciałam, żeby krem na zewnątrz był gładki, bez grudek malin, dorobiłam więc inny, bez owoców: 300 g mascarpone, 2 łyżki cukru pudru, ok. 5 łyżek syropu malinowego (takiego do rozcieńczania), odrobina różowego barwnika w proszku.
Cake pops
(trufle z ciasta na patykach)
Składniki:
  • 1 pokruszony blat biszkoptu (został mi od tortu, który i bez niego był wystarczająco wysoki, może być gotowy, kupny biszkopt)
  • 1 tabliczka gorzkiej czekolady
  • śmietanka 36%

Przygotowanie:

  • czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej i wlać do biszkoptu, mieszać, dolewając po odrobinie śmietanki tak, by masa była gęsta, ale jednolita, a biszkopt dobrze rozpuszczony (bez widocznych kawałków ciasta)
  • masę schłodzić przez minimum kwadrans, a później lepić z niej kulki, nabijać połówki papierowych słomek, dekorować kolorowymi posypkami, do czasu podania trzymać w lodówce
  • jeszcze bardziej efektowne są maczane w czekoladzie, ale na to nie starczyło mi już czasu
  • dokładna instrukcja postępowania z polewą oraz przepis na cake pops karmelowe (wprawdzie w formie jajeczek, ale wystarczy utoczyć kuleczki i dodać patyczek) znajdziecie TUTAJ

Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz

  • Reply Zosia 13 października 2015 at 19:57

    Czy prowadzisz może kurs robienia cakepopsów? Ja robiłam je dwa razy – raz w wersji pieczonej w foremkach, na urodzinki synka a drugie zrobiłam „tiuningowane” na urodzinki córeczki. Obie wersje wyszły jak k*** na patyczku (oczywiście nie powiedziałam tego głośno), wyglądały na domowo robione… co zrobić aby były TAK idealne i nie spływały z patyczka, żeby były równo obtoczone polewą?

    • Reply Polka Dot 13 października 2015 at 20:03

      jeśli chcesz by stały, czyli były na czubku patyka, musisz je dobrze schłodzić, a patyczek zamoczyć w polewie przed wbiciem w masę. Przed maczaniem w polewie powinny zostać zamrożone, link do trufli oblewanych idealnie czekoladą podałam na dole

  • Reply Kasia Włusek, Mamy Sprawy 13 października 2015 at 20:24

    Napracowałaś się niesamowicie;)) zazdroszcze Ci tych dziewczyńskich urodzinek. Co byś zrobiła gdybyś miała dwóch chłopaków? Nie istniałaby nawet cień nadzieji, że poproszą Cię o takie urodziny

  • Reply Agnieszka Kijowska 13 października 2015 at 20:54

    Jedyny komentarz jaki mi się ciśnie to: ZAJEBIŚCIE! (trudno, niech będzie, że klnę i sieję zgorszenie …). A poza tym to zazdroszczę: miejsca i animatorów. Mnie w najbliższą sobotę czekają urodziny synka właśnie w pstrokatej sali zabaw. Jedyne co będzie po mojemu to menu i zastawa na stole. Reszta wiadomo …

    • Reply Polka Dot 14 października 2015 at 12:32

      haha, dziękuję! znam ten ból, przerabiałam rok temu, ciężko za to słono płacić wbrew sobie, może za rok Ci się uda po swojemu!

  • Reply Ania ze Srebrnego Domu 13 października 2015 at 21:13

    Jesteś meeega zdolna babka! Pięknie to wyglądało, smakowało pewnie jeszcze lepiej. Super!

    • Reply Polka Dot 14 października 2015 at 12:32

      dało się zjeść 😉 dziękuję!

  • Reply susannaromana 14 października 2015 at 00:15

    Jestem zachwycona. Jesteście z Polkiem wspaniałymi Rodzicami !

    • Reply Polka Dot 14 października 2015 at 12:34

      Miewamy przebłyski zajebistości 😉

  • Reply Aga 14 października 2015 at 07:11

    Nie wiem czy było o to pytanie ale gdzie można kupić taki słoik na lemoniade z kranikiem?

    • Reply Polka Dot 14 października 2015 at 12:33

      Z More Than Jar. A mój nie żyje, mąż mi zbił, gdy wracaliśmy z urodzin, buuuu 🙁

  • Reply Marta Radzicka 14 października 2015 at 08:51

    Aga jak zwykle pozamiatałaś i właśnie podpowiedziałaś mi gdzie co i jak za pół roku zrobię na 6 urodziny mojej córy, a że też jestem z Trojmiasta, to sprawa będzie raczej całkowicie do spapugowania:):):) pozdrawiam Cię serdecznie i biję pokłony za pomysłowość. Marta.

    • Reply Polka Dot 14 października 2015 at 12:34

      haha, polecam, papuguj na zdrowie 😉

  • Reply Ola 14 października 2015 at 10:58

    Aga jak zawsze co robisz wychodzi super -pomysł na imprezę miałaś genialny ! Animatorzy i ich warsztaty to rzeczywiście atrakcja ogromna, na tle sal z kulkami to już w ogóle wymiata. Szacun !

    • Reply Polka Dot 14 października 2015 at 12:34

      Dziękuję (w imieniu małżonka również) 🙂

  • Reply marta1981marta 14 października 2015 at 11:06

    M na osiedlu mamy taki nazwijmy to:prywatny dom kultury. Dwie babki, chyba, kupiły/wynajęły, wyremontowały (tak jak lubimy, biało i jasno) organizują zajęcia z tańca (chodzimy), języków, oraz różne twórcze warsztaty i zajęcia cykliczne. Można też zorganizować u nich urodziny. Nie ma kulek i zjeżdżalni. Są natomiast do wyboru właśnie różne warsztaty, doświadczenia, miejsce do tańca, stoliki do jedzenia, wystrój „gotowy” lub własny, to samo z żarełkiem. Animatorki są świetne, dają dzieciom także przebrania. Jednak w przypadku grupy dzieci zaczyna być drogo 🙁

    • Reply Polka Dot 14 października 2015 at 12:24

      fajna opcja, u nas niestety nie ma takiego miejsca (ale marzę, żeby je stworzyć). niestety jak jest grupa > 10 to nigdzie nie jest już tanio

  • Reply GosiaSkrajna 15 października 2015 at 09:06

    Przede mną urodziny Hanki (3). Z racji ograniczonego budżetu, planuje urodziny w przedszkolu. Tam chodzą jej przyjaciółki :). Tak myślałam aby poprosić Panie o pomoc w dekoracji sali. A największy mam problem z tematem przewodnim. Moja córka codziennie chce coś innego. Raz Sofia, raz Smerfy, Raz Myszka Minnie …Masakra 🙂

  • Reply Gabinka 15 października 2015 at 15:55

    Cudnie to wygląda i tak musi smakować! a ja mam taką propozycję… co jeśli dla obniżenia kaloryczności dodać stewię zamiast cukier? Ja z powodzeniem stosuję Natusweet, robię dla dzieciaków wypieki, sama z mężem się zajadam 🙂 polecam spróbować. Pozdrawiam serdecznie, Gabi

  • Reply Hancymonka 19 października 2015 at 14:24

    Rozpływam się! Przepięknie, cudownie, fantastycznie. Świetny pomysł, a wykonanie… brak mi słów. Cudo! Uwielbiam Twoje poczucie estetyki, obserwuję już od dawna i za każdym razem jestem pod wrażeniem. Jesteś moją inspiracją 🙂 Przepisy też na pewno wykorzystam przy najbliższej okazji 🙂 Pozdrawiam serdecznie, Karolina

  • Leave a Reply

    Serwus!

    Mrs Polka Dot

    JESTEM AGNIESZKA

    Jestem niepoprawną estetką ze słabością do pięknych przedmiotów i niestrudzoną kuchenną eksperymentatorką. Celebruję codzienność, cieszę się z małych rzeczy, dużo gadam, często się wzruszam. Uwielbiam fotografować, pisać i wymądrzać się, od ośmiu lat zajmuję się tym zawodowo.

    mój sklep

    Najnowsze posty

    przepisy