bądź dla siebie dobra (na litość boską!)

Coś Wam dzisiaj powiem przy święcie, dziewczyny, żeby oszczędzić Wam rozczarowań: nie oczekujcie zbyt wiele od facetów. Co oni mogą dla nas zrobić? Kupić goździki, tulipany może nawet. Z okazji Dnia Kobiet możecie liczyć co najwyżej na czekoladki, jakieś buzi buzi tu i ówdzie, z przewagą powietrza wokół twarzy gdzieś na firmowym korytarzu. Chcecie czegoś naprawdę zajebistego? Załatwcie to sobie same.

Prawie wszystkie z nas próbowały, udało się niewielu. Odpuśćcie zabawę w telepatię, to nie działa. Oni i tak się nie domyślą. Co roku dostajesz tulipany w odcieniu, który tolerujesz tylko w jajku sadzonym, podczas gdy uwielbiasz białe róże? Zdradzę Ci sekret, jak je dostać: musisz mu o tym powiedzieć! Denerwują Cię okruchy na stole/ wąsy w zlewie/ gacie pod łóżkiem? Zgłaszaj – jest duża szansa, że przestanie. Chcesz, żeby robił to mocniej/lżej/niżej/bez skarpetek? Tu także sprawdzi się moja zasada: mówisz – masz. Marzysz o torebce, ale żeby nie była za duża, ani za mała, nie zbyt czarna ani za szara, na pasku, ale takim nie za długim i ze złotą klamrą, ale nie za bardzo błyszczącą?

To ją sobie kup! Faceci nie potrafią czytać w myślach ani wybierać torebek.

Podobno chodzą po świecie takie oryginały, że znajdą. Albo mają fotograficzną pamięć i zarejestrowali, jak im pokazywałaś na ulicy trzy miesiące temu albo są kryptogejami i potrafią dobierać torebki. Jest jeszcze trzecia ewentualność, ale nie zadręczaj się tym – na pewno nie ma kochanki.

Chciałabyś, żeby więcej robił w domu, ale już się poddałaś? Ta, to się zazwyczaj kończy tak samo. Nawet jeśli już wyjdziesz z fazy czekania aż zauważy, że kafelki w kuchni były kiedyś białe i zabrakło czystych talerzy i zaczniesz mu mówić, że trzeba posprzątać, pewnie nadal popełniasz ten błąd. Mówisz: „ogarnij kuchnię, kochanie, ja wykąpię dzieci”, wracasz z łazienki, a tam – cztery umyte talerze i kubek. Jeden, dla niego, na herbatkę do kolacji, to co ją zaraz naszykujesz. Więc szukujesz, drugą ręką myjąc resztę naczyń, szorując zaschnięte pozostałości obiadu z kuchenki, pucując kafle, potem jeszcze szybko przelecisz blaty, fronty szafek, tłusty kurz na okapie i podłogę na mokro i już możesz iść kłaść dzieci. Chciałabyś, żeby nauczył się wreszcie porządnie sprzątać kuchnię (łazienkę/przedpokój/cokolwiek)? To mu powiedz jak! Jest wielce prawdopodobne, że go starzy w domu nie nauczyli.

Wreszcie – masz dosyć braku miejsc w żłobkach, nierównych pensji, stereotypów? Nie czujesz się bezpiecznie na ulicy ani na porodówce? Irytuje Cię ciasnota intelektualna, brak wychowania seksualnego, hipokryzja, pruderia, ideologia zamiast medycyny? Czujesz się poniżana? Idź na manifę! I następnym razem głosuj (mądrze), na kobietę najlepiej.

Faceci nie pomogą Ci być kobietą w tym kraju.

Jeśli wszystko się w Tobie gotuje – krzycz. Jeśli czujesz, że musisz zrobić sobie wolne, to je sobie zrób. Jeśli musisz odpocząć – odpocznij, nie czekaj, aż ktoś zauważy twoje zmęczone spojrzenie, zaoferuję herbatę, ciastko z kremem i masaż stóp. Chcesz, żeby Cię szanował? Szanuj sama siebie. Czujesz, że nikt o Ciebie nie dba? Zrób to, zacznij od zaraz. Idź na kawę i tort bezowy, kup sobie książkę albo stertę gazet, zostaw dzieci z mężem i wyjdź na samotny spacer, na manifę, na wino z przyjaciółką, na manicure, cokolwiek w zasadzie. Tylko bądź dla siebie wreszcie dobra, na litość boską!

Protestuj odważnie, krzycz głośno, zarabiaj po równo, kupuj sobie sama torebki i kwiaty albo przynajmniej mów otwarcie, czego chcesz. Nie spodziewaj się cudów, nie wierz w królewiczów, nie czekaj po cichutku – mów i działaj. Od kiedy mówię otwarcie o swoich oczekiwaniach, jestem szczęśliwsza, bardziej wypoczęta, mam lepiej wysprzątane mieszkanie, dostaję ładniejsze kwiaty i fajniejsze prezenty. Pozostałe plany i marzenia spełniam sobie sama, do czego i Was, dziewczęta, namawiam. W dniu naszego święta i zawsze.

W tym roku tradycyjnie i stereotypowo mam dla Was z okazji Dnia Kobiet post z kosmetyczny – przegląd nowości, moje opinie i recenzje oraz okolicznościowy rabacik – zapraszam!

świeca zapachowa

kosmetyki mokosh

kosmetyki naturalne

taca z marmuru

naturalna świeca

Naturalna świeca zapachowa Zeea – Ekopolka

Ja wybrałam jaśminową, bo bardzo lubię kwiatowe zapachy, ale do wyboru jest kilkanaście aromatów w różnych kolorach. Zapach jest bardzo delikatny i naturalny, nie nachalny, jak to czasem z zapachowymi świeczkami bywa.

Glinka biała, Mokosh

To aksamitny, biały proszek, który po wymieszaniu z cieczą zamienia się w gładką pastę. Dodaję do niej hydrolat (poniżej) i olejek arganowy, stosuję ją jako maseczkę na twarz, ale można z niej wykonywać też maski na ciało, a nawet dodawać do kąpieli. Taka maseczka jest bardzo przyjemna w użyciu, ma niezwykle lekką i jedwabistą konsystencję. Kiedy dodaję do niej oleju arganowego zostawia dodatkowo fajne uczucie natłuszczenia i dobrze się zmywa. Jest szczególnie polecana do cer delikatnych, suchych, wrażliwych, skłonnych do podrażnień. Wygładza skórę, oczyszcza, łagodzi podrażnienia, odświeża i matuje. W składzie ma liczne mikroelementy.

Glinki Mokosh: biała Kaolin (klik), zielona (klik), czerwona (klik)

biała glinka

maseczka z glinki

Hydrolat malina z aloesem, Mokosh

Czyli taka woda z ekstraktami roślinnymi – tu malinowy na bazie wody aloesowej. Używa się go do pielęgnacji twarzy jako toniku, ja psikam się wieczorem i rano, bardzo polubiłam ten rytuał. Latem może z powodzeniem zastępować wodę termalną do odświeżania i nawilżania twarzy. Hydrolat połączony z glinką i kilkoma kroplami kosmetycznego oleju bazowego tworzy świetną maseczkę. Ten malinowy (jest także pomarańczowy i z werbeny) przede wszystkim nawilża, łagodzi podrażnienia, odżywia, regeneruje i chroni skórę przed szkodliwym działaniem wolnych rodników. Aloes działa na skórę kojąco, bakteriobójczo i zmniejsza stany zapalne. Mnóstwo w nim dobra – owoce malin są bogatym źródłem składników, które mają dobroczynny wpływ na skórę, między innymi kwasów owocowych, witamin i soli mineralnych. To może być dla niektórych rozczarowujące, ale nie pachnie malinami – ma ledwo wyczuwalny, delikatnie roślinny zapach 😉

Hydrolat Mokosh: malina (klik), pomarańcza (klik), werbena (klik)

hydrolat

hydrolat malinowy

Wygładzający krem do twarzy, Mokosh

Innowacyjny, a zarazem naturalny krem o apetycznym zapachu figi (wyczuwam też coś jakby marcepan) do codziennej pielęgnacji każdego typu skóry. Stworzony na bazie naturalnych olei i ekstraktów (z figi, lnu i bawełny, oleje: z baobabu, arganowy i jojoba), ma silne właściwości nawilżające, regenerujące i odżywcze. Łagodzi podrażnienia i suchość skóry, może być stosowany przy AZS, egzemie i łuszczycy. Jest bardzo wszechstronny – producent sugeruje, że nadaje się także pod oczy, a nawet, że skutecznie zastępuje krem do golenia, balsam po goleniu oraz regeneruje włosy (!).

Bardzo dobra konsystencja – aksamitna i kremowa, ciut może za słabe wchłanianie jak na moje upodobania, ale zaczynam podejrzewać, że to może być jakaś generalna bolączka takich naturalnych, pozbawionych chemii kremów (te z Make Me Bio i Resibo jeszcze wolniej znikały podczas wklepywania). Gdy już się wchłonie, nie zostawia na twarzy żadnego filmu, skóra jest matowa i wygładzona, nadaje się więc dobrze na dzień.

krem Mokosh Figa – Ekopolka

krem do twarzy mokosh

Korygujący krem pod oczy, Mokosh

Bardzo przyjemny w stosowaniu  – ma lekką konsystencję, łatwo się rozsmarowuje i wchłania. Ma pomagać na największe problemy delikatnych okolic oczu – redukuje cienie, zmniejsza opuchnięcia, rozświetla, nawilża i napina skórę. Zawiera aktywny wyciąg z alg morskich , które zapobiegają rozszerzaniu się naczyń krwionośnych zlokalizowanych w okolicy oczu oraz kofeinę stymulującą mikrokrążenie w skórze. Dzięki temu, stosowany systematycznie, wpływa na redukcję cieni i opuchnięć. Dzięki ekstraktowi z zielonej herbaty o działaniu antyoksydacyjnym, opóźnia oznaki starzenia skóry powstające pod wpływem promieniowania UV. Zawiera regenerujące oleje: sezamowy, arganowy i kokosowy, dodatek mineralnej miki optycznie poprawia koloryt skóry nadając jej rozświetlony wygląd.

krem pod oczy – Ekopolka

krem pod oczy  mokosh

Rozświetlające serum do twarzy, Iossi

Esencjonalne, oleiste serum, które wzmacnia ścianki naczyń krwionośnych, odżywia, i widocznie poprawia kondycję i koloryt skóry. Ten ostatni dosłownie tuż po użyciu – ma ciemnomiodowy kolor (zawiera macerat z marchwi), który lekko przyciemnia i ociepla odcień cery. Dodano do niego m.in: olej z dzikiej róży – remedium dla skóry suchej i spiętej, skwalan – zapobiegający przedwczesnemu starzeniu się skóry, naturalny środek zmiękczający i łagodzący oraz olejek cyprysowy, który poprawia ukrwienie oraz gospodarkę wodną skóry. Piękny, ziołowo-kwiatowy zapach serum to zasługa olejku z geranium, bardzo lubię takie nuty. To bogaty koktajl wielu różnych olejów i witamin, jednocześnie lekki jak na olejek. Serum jest bardzo wydajne – na raz wystarczy kilka kropki, jedna buteleczka posłuży na 3 miesiące codziennego używania.

serum Iossi – Ekopolka

serum do twarzy

serum rozświetlające

Odżywczy peeling do ciała o zapachu mango, Clochee

Wiedziałam, czego się spodziewać, zużyłam kiedyś z wielką przyjemnością cały słoik cynamonowego scrubu tej marki. Jest kremowy i tłusty, zostawia na skórze ten rewelacyjny film, za którym przepadam. To za sprawą masła shea, oleju kokosowego i ze słodkich migdałów, które działają łagodząco, regenerują i natłuszczają. Za ścieranie odpowiedzialny jest cukier i pestki malin – to grube, ale niespecjalnie ostre drobinki. Nie jest to produkt do takiego turbozłuszczania do czerwoności, ale wystarczy, żeby usunąć martwy naskórek i poprawić stan skóry. Pestki malin zawierają związki mineralne bogate w potas, żelazo, cynk, mangan, prowitaminę A, i witaminy o działaniu ściągającym i oczyszczającym. Stymulują samoregenerację naskórka, dzięki czemu skóra staje się jędrna, gładka, odświeżona. Zapach jest dyskretnie owocowy, czuję tu raczej taką delikatną nutę melona niż mango (jakie znam np. z Body Shopu).

peeling mango (klik)
peeling truskawka (klik)

peeling cukrowy

peeling do ciała

Masło do ciała Clochee

Ta sama nuta zapachowa, co scrub – owocowa, przyjemna, lecz nie powalająca. Kosmetyki więc uzupełniają się, nie ma mowy o konflikcie zapachów, jeśli użyje się jednego po drugim. Bardzo, ale to bardzo podoba mi się jego konsystencja – bogata, puszysta, rzeczywiście masłowa. Wspaniale rozpuszcza się na skórze, zostawiając na niej film, idealny dla przesuszonej skóry. Odżywia i regeneruje, działa łagodząco, regeneruje, uelastycznia i natłuszcza przesuszone ciało. Jest bardzo wydajne, świetnie się rozprowadza – odrobina wystarczy na duże partie ciała.

masła Clochee: Mango (klik), Migdałowo – kwiatowe (klik)

masło do ciała

clochee

masło do ciała mango

Nawilżający szampon do włosów suchych i zniszczonych Make Me Bio

To delikatny szampon do włosów suchych i zniszczonych, który ma działać nawilżająco na skórę głowy i na włosy. Roślinne ekstrakty (jarzębina, róża, lipa, rumianek, łopian, tatarak) oczyszczają, odżywiają, nadają włosom połysk i miękkość. Szampon nie zawiera parabenów, SLS-u i silikonów (ważne po fryzjerskich zabiegach regenerujących typu olaplex). To pewnie bardzo zdrowo, że nie ma w składzie także sztucznych spieniaczy, ale przyznaję, że mam z tym pewien problem. Próba porządnego umycia długich, gęstych, plączących się włosów skończyła się na dokładaniu kolejnych porcji produktu, bo miałam wrażenie, że w ogóle nie mam na dłoni szamponu. Bardzo słabo się pienił, a co za tym idzie – kiepsko rozprowadzał na włosach. Chyba jednak za bardzo lubię to uczucie czystości i wygładzenia włosów, nawet jeśli uzyskuje się je dzięki chemii.

szampon Make Me Bio – Ekopolka

make me bio

Intensywnie wygładzająca maska do włosów Make Me Bio

W przeciwieństwie do szamponu – rewelacja! Nie mogłam uwierzyć w to, że dwa produkty do włosów tej samej marki tak bardzo się różnią. Maska, choć dość rzadka, błyskawicznie i spektakularnie wygładza włosy. Czuć to już w momencie rozprowadzania, momentalnie wyczuwalna jest fajna śliskość i gładkość włosów. Po wysuszeniu moje zwykle puszące się i suche kudły były błyszczące i sypkie, jak już dawno po niczym. Produkt ma lekką konsystencję, można go używać na co dzień, jest bardziej jak odżywka. Zapach średni, lekko jakby cytrusowy, nic specjalnego, ale właściwości maski wynagradzają brak wybitnych doznań.

Maska zawiera olejek z orzechów makadamia i ze słodkich migdałów, które działają regenerująco, wzmacniają włosy i dodają im blasku. Wyciąg z pokrzywy i ekstrakt z rozmarynu wygładzają i wzmacniają włosy.

maska Make Me Bio – Ekopolka

maska do włosów

relaks

Wpis powstał we współpracy z drogerią Ekopolka, oferującą niszowe naturalne kosmetyki.

Wiele innych produktów z Ekopolki recenzowałam w tym wpisie (klik).

 Z okazji Dnia Kobiet mam dla Was 10% rabat na wszystkie (nieprzecenione) produkty w Ekopolce. Kod: MRSPOLKADOT

(będzie aktywny do 26-go marca)

marmurowe tace – Livebeautifully

ręcznik z bawełny organicznej – Cocoshki

Co o tym myślisz? Zobacz komentarze lub dodaj własny komentarz

  • Reply Kornelia 8 marca 2017 at 10:06

    Ależ ja kocham te Twoje kosmetyczne wpisy ???????????????? chociaż nasz domowy budżet już niekoniecznie ????

    Co do początku tekstu to w pełni się zgadzam.
    U nas to jest nawet tak, że chłop mówi żebym sobie sama coś kupiła tylko koniecznie dała znać, co ładnego od niego dostałam ????
    I chociaż kogoś może to dziwić to mi jak najbardziej odpowiada taka forma załatwienia sprawy bo dzięki temu unikam rozczarowań a on wymówek.

    Dlatego z okazji dzisiejszego Dnia Kobiet zażyczyłam sobie bukiet tulipanów, koniecznie białych lub jasnoróżowych a po prezent pojadę sama bo już mam wybrany ????
    Miłego dnia Polko!

  • Reply Magda 8 marca 2017 at 10:49

    Jak każdy Twój wpis Polko rewelacja! Idę kąpiel z bąbelkami brać i kosmetyki klikać ???? Iossi znam od jakiegoś czasu i naprawdę skład kosmetyków i działanie są miłym zaskoczeniem.

  • Reply bpieszkowa 8 marca 2017 at 11:04

    Ja od 13 lat mowie, ze najbardziej lubie kwiaty jasnorozowe i biale, ale i tak dostaje tulipana w kolorze zoltym lub czerwonym… Ech… 😉

  • Reply Agata 8 marca 2017 at 11:10

    Też jestem tego zdania, że same musimy się rozpieszczać i dbać o siebie jak najlepiej, a facetowi to trzeba zwyczajnie powiedzieć o co chodzi albo najlepiej wskazać palcem 🙂 Na zdjęciach od razu w oko rzuciła mi się piękna taca, ale widzę, że uprzedziłaś pytania i jest podpisana. Z kosmetyków chętnie wypróbuję rozświetlającego serum, bo po zimie cerze zdecydowanie przydałoby się więcej blasku.

  • Reply Efcia 8 marca 2017 at 11:39

    Haha Ty i te twoje porównania! No z tym żółtkiem to strzał w dziesiątkę.

  • Reply Magda 8 marca 2017 at 19:15

    Moj mąż po wielu niezadowolonych minach w trakcie dawania prezentu (umówmy się – dysk przenośny to nie jest moje marzenie) powiedział dość. Zalozył na pulpicie plik i zapisuje w nim wszystkie linki ktore mu podsylam pisząc „zobacz jakie śliczne” albo „to by mi życie uratowało” no i tym sposobem mam wymarzony kubek termiczny a teraz czekam do urodzin. Tylko uczulam ze jesli coś z tej listy w międzyczasie nabede to musze mu o tym powiedzieć bo przecież nie zauważy nowej patery w kuchni 🙂

  • Reply Lorka 8 marca 2017 at 21:42

    mojego naumiałam. wie ,że ulubione kwiaty to białe tulipany.. jak nie ma to weźmie bladoróżowe, albo fiolet.. ( wie ze nie cierpie czerwonych róż, czerwonych i żóltych tulipanów) dziewczynom robi kolorowe bukiety… hehe
    choc ostatnio w walentynki przylazł z różami.. ale jakimiś takimi cieniowanymi..piekne były, stały 2 tygodnie i był z siebie niezwykle zadowolony hehe. prezenty jednak trzeba sobie samej kupować albo jak krowie na rowie zapisac, pokazac ..a najlepiej samej zamowic z opłata przy pobraniu.

  • Reply Projekt Dom 9 marca 2017 at 18:44

    Zdecydowanie wolę kupować sama torebki. Ewentualnie wysyłam linka na pocztę z konkretnym modelem 🙂 no co jak co ale facet mi torebki nie wybierze! Nad sprzątaniem pracujemy, ale popieram jak najbardziej artykułowanie swoich pragnień. To pomaga! Pozdrawiam

  • Reply KG 9 marca 2017 at 21:05

    Dobrze gada ta Polka. Polać jej ????

  • Reply marie marie 12 marca 2017 at 16:55

    Ja dostałam białe róże 🙂

  • Leave a Reply

    Serwus!

    Mrs Polka Dot

    JESTEM AGNIESZKA

    Jestem niepoprawną estetką ze słabością do pięknych przedmiotów i niestrudzoną kuchenną eksperymentatorką. Celebruję codzienność, cieszę się z małych rzeczy, dużo gadam, często się wzruszam. Uwielbiam fotografować, pisać i wymądrzać się, od ośmiu lat zajmuję się tym zawodowo.

    mój sklep

    Najnowsze posty

    przepisy